Naukowcy zza oceanu donoszą, że w ciągu ostatnich 10 lat populacja żarłacza białego zamieszkującego tzw. Czerwony Trójkąt pomiędzy Monterey Bay, Wyspami Farallońskimi i Bodega Bay wzrosła o blisko 30 proc. Obecnie u wybrzeży Kalifornii pływa około 300 osobników.

Coraz więcej rekinów w Kalifornii

Jak tłumaczy w oficjalnym oświadczeniu Taylor Chapple, współautor badania i wykładowca na Oregon State University, wzrost populacji żarłacza białego udało się zaobserwować dzięki wieloletniemu fotografowaniu oraz identyfikowaniu poszczególnych rekinów z grupy.

– „Stan całego przybrzeżnego ekosystemu morskiego jest zależny od silnych populacji dużych drapieżników. Wnioski z naszych badań są więc dobrym prognostykiem nie tylko dla żarłaczy białych, ale też dla innych organizmów” – dodał.

Co jedzą żarłacze białe?

To, że populacja żarłacza białego od kilku lat stale rożnie wynika z wielu czynników. Według Chapple’a kluczową rolę może odgrywać ograniczenie liczby sieci skrzelowych zarzucanych wzdłuż kalifornijskiego wybrzeża. Te są zagrożeniem nie tyle dla rekinów, ile dla ich pożywienia. Nie bez znaczenia jest też podpisana przez Richarda M. Nixona ustawa o ochronie ssaków morskich z 1972 r.

Żarłacze białe słyną z tego, że są niesamowitymi łowcami. Rzędy ostrych trójkątnych zębów i zdolność rozwijania prędkości nawet do ponad 50 km/h budzą postrach nie tylko wśród delfinów i innych ssaków morskich. Na fali popularności filmów z serii Szczęki, rekiny niesłusznie zaczęto uważać za bestie polujące na ludzi. W efekcie to człowiek zaczął na coraz większą skalę na nie polować.

Wieloletnie badania nad populacją żarłaczy białych

Badania trwały osiem lat, od 2011 do 2019 r. W sumie naukowcy spędzili ponad 2500 godzin, fotografując trzy lokalizacje: Monterey Bay, Wyspy Farallońskie Bodega Bay. Zdjęcia powstawały zarówno nad, jak i pod wodą, o różnych porach dnia. Niejednokrotnie do zwabienia rekinów w okolicę łodzi badawczej, wykorzystywano fokę – jeden z przysmaków żarłaczy białych. Wtedy naukowcy mogli klasyfikować poszczególne gatunki, fotografując ich charakterystyczne płetwy grzbietowe. To one okazały się kluczowe podczas liczenia osobników.

– „Płetwy grzbietowe u rekinów są unikalne jak odcisk palca lub kod kreskowy. Dzięki tym informacjom byliśmy w stanie nie tylko oszacować liczebność populacji, ale też ustalić trend wzrostu w czasie” – podsumował Chapple.