„Batavia” była okrętem flagowym Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Ten potężny galeon został zbudowany w 1628 r. w Amsterdamie. Jeszcze w tym samym roku wyruszył w swój dziewiczy rejs. Jego celem były Holenderskie Indie Wschodnie. A konkretnie miasto Batavia – czyli dzisiejsza Dżakarta

Uciekinier z Niderlandów

Na statku podróżował m.in. Jeronimus Cornelisz, aptekarz z miasta Haarlem. Choć formalnie pracował dla Kompanii, w rzeczywistości Cornelisz desperacko uciekał z Europy. Nie dość, że niedawno przeżył tragedię, to w swoich rodzinnych stronach miał zszarganą reputację. Rok wcześniej Cornelisz pochował jedynego syna. Trzymiesięczne dziecko zmarło na syfilis.

Cornelisz próbował zrzucić winę na niańkę. To ona miała zarazić jego syna, a nie on albo jego żona. Mężczyzna chciał nawet wykazać to w sądzie. Sprawa skończyła się skandalem, po którym niefortunny aptekarz postanowił rozpocząć nowe życie. Wyprzedał wszystko, co miał, i wyruszył w podróż na „Batavii”. 

Katastrofa „Batavii" u wybrzeży Australii

Podobno już po drodze Cornelisz próbował wzniecić bunt. Miał nadzieję, że uda mu się skierować statek do Southland (jak wówczas nazywano Australię), a nie do Holenderskich Indii Wschodnich (dzisiejszej Indonezji). Wkrótce okazało się, że los mu sprzyja. 4 czerwca 1629 roku „Batavia” rozbiła się w pobliżu Australii

Katastrofa „Batavii" wydarzyła się u wybrzeży archipelagu Houtman Abrolhos. To skupisko niewielkich wysepek u zachodnich wybrzeży kontynentu australijskiego. Większość pasażerów galeona – prawie 282 z 341– zdołała się przedostać na mały, pozbawiony wody pitnej skrawek lądu. Dzisiaj nazywa się on Wyspą Beacon. Jednak bardzo długo był znany jako „Cmentarzysko Batavii” (Batavia Graveyard). 

Rozbitkowie mieli bardzo mało wody. Wkrótce dwudziestu zmarło z odwodnienia i wyczerpania. Dowódca wyprawy – Francisco Pelsaert – kazał postawić żagiel na ocalałej łodzi. Z grupą kilkudziesięciu marynarzy wyruszył po pomoc na Jawę.

BataviaRycina przedstawiająca tragiczne losy rozbitków z „Batavii". Fot. Phys.org

Bunt na Wyspie Beacon 

Pod jego nieobecność Cornelisz zbuntował część marynarzy i siłą zdobył władzę. Sprytnie pozbył się grupy żołnierzy lojalnych wobec Holandii dowodzonych przez Wiebbie Hayesa. Wysłał ich niby na poszukiwanie wody na Wyspy Wallabi. Jednak w rzeczywistości po to, by nie wchodzili mu w drogę. 

Na Beacon zaprowadził rządy terroru. Współpasażerom z „Batavii” urządził masakrę. Kazał mordować nie tylko dorosłych, ale również dzieci, w tym niemowlaki. Poplecznicy Cornelisza gwałcili i zabijali kobiety, niektóre z zamieniając w seksualne niewolnice. W sumie z rąk buntowników zginęło 125 osób. 

Tymczasem, zupełnie niespodziewanie, Hayes znalazł na Wallabi wodę i żywność. Nieszczęśnicy z Beacon próbowali uciec Corneliszowi i do niego dołączyć. Gdy udało się to paru, zwolennicy Cornelisza poprowadzili atak na Wallabi. Tego samego dnia, gdy trwały walki, na horyzoncie pojawił się statek „Saerdam”. Wracał nim Pelsaert, któremu udało się dotrzeć do Holenderskich Indii Wschodnich i sprowadzić pomoc. 

Wymierzenie sprawiedliwości 

Niespodziewany powrót Pelsaerta oznaczał klęskę buntowników. Cornelisz i jego zwolennicy zostali złapani, osądzeni i straceni. Przypadek sprawił, że trafili do historii. Tych siedmiu mężczyzn było bowiem pierwszymi Europejczykami oficjalnie skazanymi na śmierć w Australii. 

Dwóch innych buntowników, winnych lżejszych zbrodni, porzucono samym sobie na stałym lądzie. Ich z kolei uważa się za pierwszych Europejczyków, którzy na stałe zamieszkali na kontynencie (choć ich dalsze losy pozostają nieznane). 

Historia Batavii wywarła w XVII wieku ogromne wrażenie na Europejczykach. Jej zbeletryzowana wersja napisana na podstawie dzienników Pelsaerta była jedną z poczytniejszych książek tamtego stulecia. Została zatytułowana „Nieszczęśliwa podróż statku Batavii”. Do 1664 r. miała aż dziewięć wydań. 

12 ofiar masakry 

„Batavia” została odnaleziona dopiero w XX wieku. Wrak statku odkryli w 1963 roku miejscowi poławiacze langust. Miejsce spoczywania „Batavii” znajduje się od tej pory pod opieką archeologów. Rezultatem najnowszych badań, trwających dekadę, jest praca opublikowana w „Historical Archaeology”. 

Archeolodzy opisują w niej odkrycie dwunastu grobów związanych z masakrą. – Dzięki drobiazgowej analizie znaleźliśmy szczątki dwunastu ofiar, pochowanych zarówno w masowych, jak i pojedynczych grobach – mówi prof. Alistair Paterson z Uniwersytetu Zachodniej Australii. – Znaleźliśmy też dowody wskazujące na to, że między rozbitkami i grupą buntowników toczyły się zażarte walki – dodaje. 

Na przykład na Wallabi naukowcy odkryli resztki prowizorycznej broni, którą mogli posługiwać się żołnierze Hayesa. Z kolei groby w centrum wyspy Beacon wskazują, że na wysepce założono cmentarz, w którym chowano zwłoki. 

Ważnego odkrycia dokonano też na sąsiadującej z nią Long Island. Znaleziono na niej żelazne elementy. Zdaniem badaczy mogły być fragmentami szubienic. To zaś wskazuje, że na Long Island dokonano egzekucji zbuntowanych marynarzy. 

W 2006 r. Australia wciągnęła miejsce, gdzie spoczywa wrak, oraz pozostałości po obozowisku rozbitków na Listę Dziedzictwa Narodowego (National Heritage List). Autorzy najnowszej pracy o katastrofie piszą, że to właśnie badania nad „Batavią” przyczyniły się do stworzenia pierwszego akademickiego kursu archeologii morskiej w Australii. 

Źródło: phys.orgHistorical Archaeology