Uprawienie sportów na wyczynowym poziomie wymaga od ludzi nie tylko siły mięśni, ale też, a może i przede wszystkim, hartu ducha. Olimpijczycy i rekordziści w różnych dyscyplinach często podkreślają, że kluczem do sukcesu jest postawienie sobie celu i konsekwencja w działaniu. Sportowe historie mają wielu bohaterów, którzy wspięli się ponad wyżyny ludzkich możliwości. Przykład Shizo Kanakuriego jest wyjątkowy. Japończyk zasłynął z tego, że ukończył maraton nie najszybciej, a najwolniej. Zajęło mu to dokładnie 54 lata, 8 miesięcy, 5 godzin, 32 minuty i 20,379 sekundy.

Shizo Kanakuri ukończył maraton pół wieku później

Cofnijmy się o ponad 100 lat, do 1912 r. Właśnie wtedy Letnie Igrzyska Olimpijskie odbywały się w Sztokholmie. Wśród sportowców marzących o złotach medalach był też Shizo Kanakuriego z Japonii. Mężczyzna brał udział w maratonie. Nie udało mu się go jednak ukończyć z powodu wysokich temperatur. Ciało biegacza jest narażone na przegrzanie, a w upale to ryzyko wzrasta. Na około 30 kilometrze Kanakuri zaczął odczuwać skutki wyczerpania, takie jak zawroty głowy czy osłabienie mięśni. Z obawy przez poważniejszymi uszczerbkami na zdrowiu zszedł z trasy, aby ochłonąć. Ostatecznie postanowił wycofać się z maratonu. Problem w tym, że nie zgłosił tego organizatorom.

Taka historia nie miałaby racji bytu w zdominowanym przez social media XXI w. Jednak w 1912 r. nawet telefony nie były jeszcze powszechnym udogodnieniem. Nikt nie wiedział więc, co stało się z japońskim maratończykiem. Oficjalnie nie było żadnego dowodu na jego wycofanie się z wyścigu. Nikt też nie wiedział, gdzie przebywa. Władze Szwecji uznały go więc, za „osobę zaginioną”. Skandynawia jeszcze długo żyła potem sprawą zaginionego maratończyka.

Co się stało ze sportowcem?

Przez ponad 50 lat nikt nie wiedział, co dalej działo się z Shizo. A było to bardzo burzliwe pół wieku w historii, choćby z uwagi na dwie wojny światowe. Jak się okazało, Japończyk nie tylko je przeżył, ale też kontynuował przygodę ze sportem. Już nie jako wyczynowiec, a trener. W latach 60. ubiegłego wieku mało kto pamiętał jednak o zaginionym maratończyku. Europa miała wtedy na głowie inne zmartwienia, w tym odbudowę państw.

Dopiero w 1966 r. Szwedzi poznali dalsze losy japońskiego maratończyka. Od razu zaproszono go do Europy, aby dokończył rozpoczęty przed laty maraton. Udało mu się to w wieku 76 lat. Tym samym pobił rekord świata i został nazwany najwolniejszym maratończykiem w historii. Zliczono bowiem czas od jego startu w 1912 r. do przekroczenia linii mety 54 lata później.

Olimpijskie rekordy

W 2023 r. Letnie Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Paryżu. To już kolejny raz, kiedy stolica stolica Francji ugości olimpijczyków. Po raz pierwszy impreza odbyła się nad Loarą w 1900 r. (wtedy też po raz pierwszy wzięły w niej udział kobiety). Drugie igrzyska odbyły się w Paryżu w 1924 r.

Rekord Shizo jest traktowany z przymrużeniem oka, jednak faktem jest, że praktycznie co 4 lata sportowcy przesuwają granice ludzkich możliwości. Najstarszy rekord olimpijski należy do Amerykanina Boba Beamona, który w 1968 roku zdobył złoty medal w skoku w dal. Uzyskany w Meksyku rezultat do 1991 r. był jednocześnie rekordem świata.

Rekordzistą wszech czasów jest z kolei Michael Phelps. Amerykański pływak stawał na podium aż 28 raz. Nie raz bił przy tym kolejne rekordy świata zarówno w konkurencjach indywidualnych, jak i drużynowych.

Jeśli chodzi o polskich sportowców, najbardziej utytułowanym olimpijczykiem od lat pozostaje Robert Korzeniowski. Chodziarz czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Najwięcej medali olimpijskich przywiozła jednak do Polski Irena Szewińska. Lekkoatletka miała ich aż siedem, z czego trzy złote.