W lutym 2022 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna powołała do życia Centrum Ochrony Ciemnego i Cichego Nieba przed Zakłóceniami Konstelacji Satelitarnej. Ma to związek z tym, że rozrastające się megakonstelacje satelitów stanowią nie lada problem dla obserwacji nocnego nieba i prowadzenia prac badawczych. Informacje o powołaniu centrum szybko rozeszły się po świecie i, niestety, równie szybko zostały zapomniane. 20 lutego wojska rosyjskie wkroczyły na teren Ukrainy, a łączność satelitarna i możliwość podglądania z orbity ruchów wojsk stały się bezcenne.

Megakonstelacje satelitów – przydatne w czasie wojny

Od początku wojny w Ukrainie amerykański wywiad zawarł umowy z ponad 100 prywatnymi firmami oferującymi zobrazowania satelitarne. – Wykorzystujemy zobrazowania pochodzące z ponad 200 satelitów komercyjnych i 20 różnych serwisów analitycznych – powiedział portalowi SpaceNews.com David Gauthier, dyrektor ds. operacji komercyjnych i biznesowych w National Geospatial-Intelligence Agency (NGA).

To ogromna szansa na rozwój prywatnych dostawców zobrazowań satelitarnych. Zdjęcia takich firm jak Maxar, BlackSky czy Planet są już teraz podstawą tworzenia analiz wojskowych. Ale to nie znaczy, że dostawcy zamierzają osiąść na laurach. Brian O’Tool, szef BlackSky, poinformował niedawno, że firma zamierza rozszerzyć swoją ofertę i rozbudować liczącą 14 satelitów konstelację.

Do końca 2022 roku przewidzianych jest jeszcze kilka startów należącej do Rocket Lab rakiety Elektron, która wynosi satelity BlackSky. Nowa generacja satelitów BlackSky ma mieć możliwość wykonywania zobrazowań o rozdzielczości 50 centymetrów. Urządzenia te mają też zostać wyposażone w czujniki podczerwieni, łącza międzysatelitarne i pokładowe przetwarzanie danych umożliwione przez sztuczną inteligencję.

Megakonstelacje satelitów – szybki dostęp do internetu

Ale wojna w Ukrainie to nie tylko wykorzystanie zobrazowań satelitarnych. To także pokaz możliwości szerokopasmowego internetu satelitarnego. Gdy 26 lutego minister transformacji cyfrowej i wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow poprosił na Twitterze Elona Muska o udostępnienie infrastruktury Starlink, szef SpaceX niemal niezwłocznie odpowiedział. System Starlink został udostępniony nad Ukrainą, a terminale były w drodze. Faktycznie, kilka dni później bracia Kliczko, mistrzowie świata w boksie, a obecnie politycy i obrońcy Ukrainy, fotografowali się z przysłanym przez Muska sprzętem.

Starlinki zapewniły walczącym Ukraińcom dostęp do sieci. Dzięki temu jesteśmy na bieżąco informowani o tragicznych wydarzeniach za naszą wschodnią granicą. Ale Starlinki dały też wsparcie operacyjne ukraińskiej armii. Sam Musk zaprezentował możliwości swojej konstelacji od najlepszej strony. Wszystko to dzięki około 2000 niewielkich satelitów.

Ale to dopiero początek. Inaugurując projekt Starlink Elon Musk mówił o 12, a później o 14 tysiącach satelitów. Teraz SpaceX przekonuje, że aby konstelacja miała odpowiednią przepustowość i niezawodność, system powinien składać się z ponad 40 tysięcy satelitów. Przy tej liczbie planowany na 3236 satelitów Projekt Kuiper sygnowany przez Amazon wygląda dość blado. Jednak w ostatnich miesiącach również firma Jeffa Bezosa przyspieszyła prace nad swoją megakonstelacją satelitarną. Amerykańska Federalna Komisja Łączności (FCC) udzieliła Amazonowi zgody na rozmieszczenie i obsługę satelitów. Autoryzacja pozwala Projektowi Kuiper dostarczać satelitarne usługi szerokopasmowe w Stanach Zjednoczonych.

Megakonstelacje satelitów – do gry wchodzi nowa firma

Jednak nawet połączone siły obu miliarderów wyglądają blado w porównaniu z tym, co planuje Greg Wyler. To weteran rynku łączności internetowej. Wyler stworzył takie firmy, jak O3b i OneWeb. Teraz ogłosił, że założony przez niego startup E-Space zamierza wysłać na orbitę 300 tysięcy satelitów zdolnych dostarczać szerokopasmowy internet. Pierwsze, testowe satelity trafią na orbitę już w kwietniu 2022 roku. Dostarczy je tam Rocket Lab, podobnie jak satelity wspomnianej wcześniej firmy BlackSky.

Wyler na rozwój firmy zgromadził 50 milionów dolarów. W tym roku przewidziane są starty testowe nowych satelitów. W kolejnym ma rozpocząć się ich masowa produkcja i regularne wynoszenie na orbitę.

Megakonstelacje satelitów – problem śmieci kosmicznych

Pozostaje pytanie: co zrobimy z tak ogromną liczbą obiektów pędzących po orbicie z prędkością 28 tys. km/godz.? Już w 1971 roku związany z NASA amerykański astrofizyk Donald J. Kessler przewidział, że wzrastająca liczba obiektów na orbicie będzie generowała kosmiczne śmieci, które, zderzając się ze sobą, będą tworzyły kolejne śmieci. Może to doprowadzić do trudności z wysyłaniem misji kosmicznych oraz z bezpieczeństwem samych satelitów. Tzw. syndrom Kesslera legł u podstaw programów mających opracować bezpieczne sposoby sprowadzania z orbity kosmicznych odpadków. Tzw. deorbitacja sprawia, że śmieci spalają się po wejściu w atmosferę.

Wyler zapowiada, że satelity E-Space nie tylko będą mogły samodzielnie deorbitować się po zakończeniu okresu użytkowania. Mają nawet zabierać ze sobą przechwycone wcześniej niewielkie śmieci kosmiczne. Technologia ma być testowana jeszcze w 2022 roku. Jeśli plany się powiodą, to w niedługim czasie E-Space może zdeklasować nie tylko wchodzącego do gry Amazona, ale nawet samego Elona Muska.