Kontynentalne Stany Zjednoczone mogą poszczycić się jedynym siedliskiem rafy koralowej u wybrzeży południowej Florydy. W ostatnim czasie koralowce te borykają się jednak z chorobą SCTLD, która objawia się utratą tkanek. Pierwsze pojedyncze przypadki zarejestrowano w 2014 r. w okolicach południowo-wschodniego wybrzeża USA. Od tamtego czasu patogeny zdążyły rozprzestrzenić się wzdłuż archipelagu Florida Keys aż do Morza Karaibskiego.

Amerykańska rafa koralowa osłabiona przez chorobę

Walka z chorobą koralowców to obecnie jeden z priorytetów amerykańskich biologów. Do tej pory usunięto prawie 200 kolonii rafy z Parku Narodowego Dry Tortugas i przetransportowano do laboratoriów. Tam są leczone w ogromnych zbiornikach ze słoną wodą, nad którymi świecą lampy imitujące światło słoneczne – w ten sposób naukowcy chcą odtworzyć środowisko naturalne koralowców.

Szacuje się, że ponad połowa rafy koralowej na Florydzie została dotknięta chorobą – w sumie 45 gatunków na terenie około 38 tys. hektarów.

Ratowanie amerykańskiej rafy koralowej w laboratoryjnych warunkach to część projektu zainicjowanego w 2018 r. przez National Oceanic and Atmospheric Association oraz Florida Fish and Wildlife Conservation Commission. Kiedy ponad 20 z 45 gatunków koralowców zaczęło grozić wyginięcie, naukowcy opracowali plan wydobywania całych kolonii i ich rekonwalescencji.

We Florida Coral Rescue Center biolodzy leczą ponad 700 koralowców z 18 gatunków. Justin Zimmerman – dyrektor laboratorium – podkreśla, że gdyby zostały w wodzie, do 90 proc. z nich już by nie żyło.

Szansa dla kolejnych pokoleń

Naukowcy badają genomy uratowanych zwierząt. Otrzymane wyniki pomogą im wyhodować nowe okazu, które będą bardziej odporne nie tylko na podobne choroby, ale też inne zagrożenia, chociażby ocieplenie klimatu czy zanieczyszczenie wód.

Powodzenie lub porażka tego przedsięwzięcia może mieć ogromny wpływ na cały ekosystem oraz gospodarkę. Koralowce zapewniają schronienie ¼ zwierząt morskich. Ponadto stanowioną naturalną barierę między otwartym oceanem a lądem, przez co siła fal uderzających o wybrzeże w czasie sztormów jest mniejsza.

Utrata rafy koralowej może dodatkowo osłabić przychody z ruchu turystycznego na Florydzie. Przyjezdni, którzy nurkują między koralowcami, co roku generują średnio 8,5 miliarda dolarów.