Dotarcie do jaskini – celu badań – zajęło archeologom kilka dni. Ekspedycja w Uzbekistanie odbyła się w 2023 roku. Trasa wiodła przez szczyt Duży Chimgan o wysokości 3300 m n.p.m.

W czasach sowieckich było to miejsce obozów szkoleniowych dla początkujących alpinistów. Potem nie było już żadnej widocznej ścieżki. Wizualnie masywy te przywodzą na myśl Tatry Zachodnie, ale – jak podkreślają naukowcy – na sterydach.

W drodze na wykopaliska. Trekking na rzecz nauki

– Narzędzia do prowadzenia wykopalisk i sprzęt do biwakowania pod gołym niebem nieśliśmy na naszych plecach – mówi National Geographic Polska kierowniczka ekspedycji, dr hab. Małgorzata Kot z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Waga takiego zestawu łącznie z wodą i prowiantem? Około 25–45 kg.

– Po drodze spotkaliśmy ostatnich pasterzy schodzących na zimę z gór. Powiedzieli nam, że dalej za nimi nie ma już nikogo i zostajemy w górach sami – wspomina dr hab. Kot.

Jeden z członków ekspedycji, Michał Leloch spogląda w stronę Płaskowyżu Pulathan / Fot. Marcin Przybyła

Z tym „sami” nie było to do końca prawda. Archeolodzy dostali wcześniej ostrzeżenie: niedźwiedzie w górach są wyjątkowo niespokojne, bo całe lato panowała susza. A owce to stosunkowo łatwy łup dla tych zwierząt. Gdy ostatni pasterze sprowadzą swoje stada na zimę w doliny, niedźwiedzie chodzą głodne

Wybór pory roku na wyprawę był podyktowany stanem wody w rzekach. Jesienią jej poziom jest najniższy i najłatwiej jest je przejść. A idąc, trzeba je przechodzić wpław. Ze sprzętem na plecach jest to zawsze problematyczne.

Cel badań – jaskinie zasiedlone dziesiątki tysięcy lat temu

Po co ten cały trud i znój? Celem archeologów w 2023 roku były dwie jaskinie położone wysoko w górach Tien Szan, na pograniczu Uzbekistanu i Kirgistanu. Takie miejsca to skarbnice wiedzy o najbardziej odległej przeszłości człowieka. Archeolodzy liczyli, że odnajdą tam odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania. Kiedy i w jakich kierunkach człowiek współczesny rozprzestrzenił się po świecie

– To, co odkryliśmy dotąd na stanowiskach otwartych w tym regionie, to narzędzia kamienne sprzed 70 tysięcy lat, które noszą cechy pewnej innowacji technologicznej. To zaskoczenie, bo podobne zabytki na Bliskim Wschodzie, na Ałtaju i w Mongolii datowane są maksymalnie na 45–50 tysięcy lat – relacjonuje ekspertka. Wyniki tych badań opublikowali jakiś czas temu w prestiżowym piśmie „Antiquity”. Teraz archeolodzy chcieli znaleźć podobne zabytki w jaskiniach. Na razie bezskutecznie.

Mimo dużego otworu wejściowego w jaskini Teraklisay panował półmrok i wykop trzeba było doświetlać lampami / Fot. Marcin Przybyła

Ta innowacja polegała na znalezieniu sposobu na produkcję seryjną długich odłupków kamiennych o równoległych krawędziach, które archeolodzy nazywają wiórami. To z wiórów produkowano następnie rozmaite narzędzia. – Produkcja wiórów kamiennych jest tez bardzo ergonomiczna – podkreśla badaczka. Z jednej bryły kamienia powstaje wiele niemal identycznych form gotowych do dalszej obróbki w narzędzia. Wcześniej ta powtarzalność była na poziomie jednego czy dwóch odłupków o celowym kształcie na bryłę, a pozostałe 50–100 odłupków to były odpady. 

Co zatem oznaczają znaleziska z Uzbekistanu? Odpowiedź nie jest łatwa. Są dwie możliwości. Być może oznacza to, że archeologom w uzbeckich górach udało się znaleźć ślady po najstarszej migracji człowieka współczesnego do Azji Centralnej już 70 tysięcy lat temu. 

Druga możliwość: innowację technologiczną wymyślili może neandertalczycy lub denisowianie, czyli krewni człowieka współczesnego. W ostatnich latach archeolodzy ujawniają, że neandertalczyk władał językiem, grzebał swoich zmarłych, chorych otaczał opieką i nosił okrycia. Był więc bliższy ludziom współczesnym, niż się nam wcześniej wydawało. 

Realia badań wykopaliskowych 

Warunki pracy w terenie nie było komfortowe. Jedna z badanych jaskiń okazała się na co dzień zamieszkała przez niedźwiedzie. W środku były ich dwa legowiska. Na szczęście w czasie, gdy naukowcy w niej obozowali, nie spotkali ani jednego. Świeże, parujące jeszcze niedźwiedzie odchody na ścieżce przed pieczarą świadczyły jednak o tym, że zwierzęta były ciągle obok pobliżu.

Cienie majaczące na ścianach jaskini Teraklisay przywodziły naukowcom na myśl jaskinię Platona / Fot. Marcin Przybyła

Jaki był plan na wypadek spotkania z misiami? – Petardy odstraszające te zwierzęta były nie do kupienia, nie mówiąc o broni. Postawiliśmy na silną stroboskopową lampę. A na wszelki wypadek spaliśmy w jednym namiocie. W drugim umieściliśmy cały prowiant – mówi dr hab. Kot. Niska temperatura zniechęciła badaczy do wystawienia całonocnych wart. Nawet w namiocie było zimno. Śpiwory przymarzały im czasem w nocy do ścian namiotu.

Przyroda nie była ciągle złowroga. Na przykład na szlaku biało-czerwonym ciągle towarzyszyły orły. – Latały nad nami, pod nami. Wszędzie. Są naprawdę piękne – nie kryje zachwytu archeolożka. Przed członkami ekspedycji czmychały do nor liczne stada świstaków. Widoki wysokich gór zapierały dech w piersiach.

Pytania czekają na odpowiedzi. Potrzebne dalsze badania

Nie jest jasne, kto mieszkał w Tien Szanie w obecnym Uzbekistanie 70 tysięcy lat temu i produkował narzędzia z kamiennych wiórów. – Na to odpowiedzieć mogą tylko paleogenetycy i paleoantropolodzy. Ale aby dostarczyć im danych, muszę poszukać jaskiń z kośćmi – podkreśla archeolożka. Oznacza to dalsze wyprawy w niegościnne góry zachodniego Uzbekistanu.

W ostatniej ekspedycji oprócz dr hab. Kot wzięli udział Michał Leloch z Wydziału Archeologii UW, prof. Marcin S. Przybyła z Instytutu Archeologii UJ oraz Gayrathon Mukhtarov z Narodowego Centrum Nauki Uzbeckiej Akademii Nauk. Na fragmenty szkieletów na razie nie udało się natknąć. W planach jest zbadanie 30 jaskiń. Do tej pory archeolodzy zbadali tylko kilka. Projekt potrwa kilka kolejnych lat.

Będzie prościej z dotarciem do Uzbekistanu, bo od marca wreszcie można polecieć do tego kraju bezpośrednim połączeniem uruchomionym przez LOT. Ta wiadomość cieszy polskich badaczy, którzy przyznają, że czekali na to od dłuższego czasu. Zwracają uwagę na to, że o wiele łatwiej będzie im przewozić sprzęt i próbki do analiz laboratoryjnych. – Uzbekistan to wyjątkowy kraj o unikatowej kulturze. Bardzo lubię tam wracać – kończy dr hab. Kot.