Jaskinia Tianyuan, Chiny: 39° 39’ 28” N, 115° 52’ 17” E

Pniemy się po zielonych wzgórzach na zachód od Pekinu. Porastają je dzikie morele i orzechy włoskie. Ich owoce są małe, twarde, gorzkawe. Wśród zieleni jak szalone ćwierkają chmary mazurków. Na dnie doliny w promieniach słońca lśni pogrążona w ciszy wieś. Jakim cudem ten rajski zakątek uchował się na obrzeżach 22-milionowej metropolii? Wygląda to jak sen, z pewnością jest zagadką.

Pylistą, wspinającą się zakosami ścieżką dla kóz maszeruje przede mną profesor Gao Xing. Zmierzamy ku wejściu do jaskini, przegrodzonemu żelazną kratą z napisem „Tianyuan”. W środku znaleziono jedne z najstarszych szczątków Homo sapiens w Chinach.

"Może człowiek z Tianyuan jadł takie rzeczy". Gao Xing, ekspert w dziedzinie epoki kamienia w Chinach, bada dzikie drzewa orzechowe w pobliżu jaskini Tianyuan, miejsca odkrycia skamieniałości Homo sapiens sprzed 40 000 lat w pobliżu Pekinu / Fot. Paul Salopek

– Sprzed jakichś 40 tys. lat – mówi Gao, krępy, małomówny mężczyzna o pewnym kroku kogoś, kto pół życia spędził na wykopaliskach. Jest specjalistą od kamiennych narzędzi z Instytutu Paleontologii Kręgowców i Paleoantropologii Chińskiej Akademii Nauk. Przed kosmicznym promieniowaniem chroni go kapelusz z szerokim rondem i bluzka z długimi rękawami.

– No i jak? – uśmiecha się. Wspaniale. Czuję radość i wzruszenie.

Jaskinia Tianyuan – miejsce szczególne

Od kilkunastu lat maszerowałem w kierunku jaskini Tianyuan – miejsca szczególnego dla antropologów badających wędrówki pierwszych ludzi i ich rozprzestrzenianie się po świecie. Od 2013 r. wędruję z Afryki, podążając śladami najdawniejszych współczesnych mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy w epoce kamienia eksplorowali naszą planetę

Opisuję historię miejsc na trasie i rozgrywające się tam obecnie wydarzenia. Rozmawiam z poszukiwaczami skamieniałości i poetami. A teraz, o ledwie dzień spaceru ze stolicy Chin, spotykam wreszcie jednego z tych pradawnych pionierów. Odczuwam wyjątkową więź z Człowiekiem z Tianyuan. Wędrowcem, który złożył tu swe kości – i już nie powstał – u zarania naszych dziejów, gdy cała Ziemia była dla nas nowa.

Znaleziska szczątków wczesnych Homo sapiensniezwykle rzadkie. Gdyby wszystkie skamieliny – pogruchotane kości palców, zęby, skorupy czaszek – zebrać w jednym miejscu, zmieściłyby się w sporej szopie.

Jak to często bywa, na Człowieka z Tianyuan natrafiono przypadkiem. Jego szkielet, a także kości wymarłych już jeleni i jeży, znaleźli chłopi. Ryli w jaskini w poszukiwaniu źródła.

– Kompletnie zaburzyli stratygrafię – wzdycha Gao. – Mógł to być pochówek, ale równie dobrze scena zbrodni. Nie wiemy. Nie znaleźliśmy żadnych artefaktów, żadnych śladów ognia. Pieczara jest zbyt mała, by w niej zamieszkać.

Fakt, bardzo tu ciasno – trzeba zgiąć się wpół i trzymać łokcie przy ciele, jak w kawalerce na Manhattanie. Maleńka wapienna grota wcina się w zbocze wzgórza może na 20 kroków. Gao przypuszcza, że Człowiek z Tianyuan mógł zostać zamordowany, a jego zwłoki wrzucono w szczelinę. A może sam się tu wczołgał, szukając schronienia, i zmarł – chory lub ranny. Nie znaleziono jego czaszki. Możliwe, że porwał ją jakiś drapieżnik – albo zabrali współcześni wieśniacy. Co wiemy na pewno?

Człowiek z Tianyuan – kim był?

Był mężczyzną. Zmarł od 39 do 42 tys. lat temu. Na podstawie stanu uzębienia jego wiek szacuje się na jakieś 40–50 lat. Jak na epokę kamienia był sędziwym starcem.

Paul Salopek przeprowadza wywiad z Gao Xing przy wejściu do jaskini Tianyuan, słynnego miejsca, w którym znaleziono jedne z najwcześniejszych skamieniałości Homo sapiens w Chinach / Fot. Gao Xing


Mieszkał w okolicy o umiarkowanym klimacie, obfitującej w zbiorniki wody. W krainie lesistych wzgórz, mokradeł, jezior i rzek. Badania jego skamieniałych kości wykazały obecność izotopów wskazujących na dietę bogatą w białko ryb słodkowodnych. Niekiedy jadał też pewnie mięso bizonów i dzikich świń.

Badania genetyczne sugerują, że Człowiek z Tianyuan należał do wytrzymałych azjatyckich osadników – nomadów, którzy wywędrowali z Afryki i zdążyli się już nieco zróżnicować względem swych europejskich pobratymców. W jego DNA zidentyfikowano markery genetyczne typowe dla współczesnych Azjatów oraz rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. 

Są to jednak ślady bardzo mglistego i dawnego pokrewieństwa. Wątpliwe, by był bezpośrednim przodkiem kogokolwiek z żyjących dziś ludzi. To raczej jeden z pionierów z prapoczątków ludzkości. Zbieracz i łowca z linii, która rozwidlała się, gmatwała, krzyżowała z innymi – aż w końcu wygasła.

Możliwe też, że nosił buty.

Pradziejowe obuwie made in China

Erik Trinkaus, antropolog z Washington University w St. Louis, przebadał kości palucha Człowieka z Tianyuan. Jak wyjaśnił dziennikarzom brytyjskiej gazety „Telegraph”, paluchy współczesnych ludzi – ze względu na używanie obuwia – są „małe i słabowite”. Jeśli całe życie chodzi się boso, ma się grubsze, solidniejsze kości. Analiza porównawcza budowy stopy Człowieka z Tianyuan i współczesnych ludzi doprowadziła Trinkausa do wniosku, że nasz praprzodek nosił zapewne buty ze skór zwierząt, tak jak dziś robią to wierni tradycji Inuici z Arktyki.

Jeśli to prawda, prapoczątki haluksów i innych zwyrodnień stóp należałoby datować na zadziwiające 30 tys. lat temu. Wiek najstarszego znanego nam obuwia, ustalony za pomocą datowania radiowęglowego, szacowany jest na zaledwie 10,5 tys. lat. To kilkadziesiąt par wyplatanych z trawy sandałów, znalezionych w jaskini wulkanicznej w Oregonie.

– To tylko hipoteza – zastrzega profesor Gao, zaprowadziwszy mnie do pobliskiego muzeum. Obuwniczy prymat jaskini Tianyuan ogłasza tu tabliczka ustawiona na typowej wystawie prezentującej życie jaskiniowców.

W muzeum twarzą w twarz z jaskiniowcem

Muzeum urządzono ponad znacznie starszym i bardziej znanym kompleksem jaskiń Zhoukoudian, wchłoniętym przez przedmieścia rozrastającego się Pekinu. Przedstawiciele Homo erectus – naszych praprzodków, którzy wywędrowali z Afryki zawrotne 2 miliony lat temu – zamieszkiwali w tych grotach przez co najmniej 700 tys. lat, na długo przed pojawieniem się Homo sapiens

Gao Xing z Chińskiej Akademii Nauk uczestniczył w jednych z najważniejszych wykopalisk pradziejowych miejsc w Chinach, kraju bogatym w historie o starożytnych wędrówkach ludzi / Fot. Paul Salopek

Gigantyczna, odlana z brązu głowa jednego z nich – nazywanego człowiekiem pekińskim – beznamiętnie spogląda w dal przy wejściu do muzeum. Ma zadziwiająco współczesne rysy. Mężczyzna ten wygląda jak typowy, dobrze zbudowany mieszkaniec obrzeży chińskiego miasta. Przywodzi to na myśl historię człowieka z Piltdown. Patriotycznie usposobieni angielscy paleontolodzy obwołali go niegdyś brakującym ogniwem i „najdawniejszym Anglikiem”. Aż w 1953 r. wyszło na jaw, że owo rzekome znalezisko jest spreparowanym przez nacjonalistów falsyfikatem.

Swoją drogą, bardzo to wszystko ludzkie. Każdy z nas chce okazać się w jakiś sposób wyjątkowy i niepowtarzalny – choćby i w prehistorii. Pragniemy odróżnić się (i wyróżnić!) z grona naszych braci i sióstr z drugiej strony ulicy – albo z drugiej strony miasteczka, gór czy oceanu. Tyle, że wcale różni nie jesteśmy.

Widok z jaskini Tianyuan

Z wejścia do jaskini Tianyuan widzę strome, pomarszczone wzgórza, skąpane w złocistym blasku słońca. – To fragment dłuższego łańcucha – wyjaśnia profesor Gao. – Zbudowany jest w większości z wapienia. Jest tam więc pewnie mnóstwo jaskiń do przebadania. A wśród nich może być wiele innych Tianyuanów i Zhoukoudianów.

Jaskinia z widokiem: na pofałdowanych wapiennych wzgórzach pod Pekinem znajdują się jedne z najstarszych skamieniałości ludzkich i przedludzkich znalezionych w Azji / Fot. Paul Salopek

A potem żali się, że społeczeństwo nie docenia badaczy z jego działki. – Kamienne narzędzia? – narzeka. – Gdy pokazuje je ludziom, mówią: „Przecież to tylko kamyk!”. Nie dowierzają nam, ekspertom. To ciężki kawałek chleba. Kładę mu dłoń na ramieniu, odzianym w tkaninę w kolorze khaki. – Spróbuj zostać pisarzem – radzę mu. Gao ze śmiechem kiwa głową.

O czym marzył Człowiek z Tianyuan? Na co się skarżył? Że nie był dość kochany? Że czuł się, jakby nie mógł wyrwać się z zaklętego kręgu? Że powodowały nim nielitościwe odruchy serca lub żołądka?

Czas opuścić jaskinię. Profesor Gao zamyka kratę. Podążam za nim wyboistym duktem, spływającym do zalanej światłem doliny. Dwaj panowie w słusznym wieku dziarsko wywijający ramionami. Idziemy tak sobie z powrotem ku naszym własnym życiom – i grobom.

Towarzystwo National Geographic, zaangażowane w popularyzację i ochronę cudów naszego świata, od 2013 r. finansuje podróżnika Paula Salopka i jego projekt Out of Eden. Szczegółowe informacje o tym przedsięwzięciu znajdziesz tutaj. Możesz też śledzić Paula na platformie X (dawniej Twitter): @outofedenwalk.