W XX wieku straciliśmy w wyniku wymierania 543 gatunki kręgowców lądowych. Specjaliści twierdzą, że tyle samo gatunków utracimy w kolejnych 20 latach. To jasno pokazuje, że szóste wielkie wymieranie, zwane holoceńskim, przyspiesza.

Wymieranie, które wcześniej trwało setki lat, teraz zajmie zaledwie dziesięciolecia. Oznacza to utratę setek gatunków w bardzo krótkim czasie. To zakłóci działanie ekosystemów i łańcuchów pokarmowych, a nawet zmieni sposób życia ludzi.

Najgorsze wymieranie w historii

Sposób, w jaki poradzimy sobie z obecnym kryzysem wymierania w ciągu najbliższych dwóch dekad, określi los milionów gatunków – powiedział Gerardo Ceballos. To ekolog i badacz z Narodowego Autonomicznego Uniwersytetu Meksyku. A także główny autor badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym „Proceedings of the National Academy of Sciences” (PNAS).

W swoich badaniach Ceballos i jego dwaj współpracownicy twierdzą, że wymieranie holoceńskie może być najpoważniejszym w historii zagrożeniem środowiskowym dla trwałości cywilizacji, ponieważ jest nieodwracalne. Wyjaśniają, że szybko rosnąca populacja ludzka w połączeniu z rosnącymi wskaźnikami konsumpcji to dwie główne przyczyny wymierania.

– Gatunki są ogniwami w ekosystemach, a gdy znikną, odejdą również gatunki, z którymi wchodzą w interakcje. W regionach, w których koncentrują się znikające gatunki, prawdopodobnie dochodzi do załamania regionalnej różnorodności biologicznej – dodają autorzy.

Winę za szóste wymieranie ponosi ludzkość

W programie CBS „60 minutes” do tematu nowego wielkiego wymierania odniósł się biolog i demograf Paul Ehrlich. Jest autorem książki „The Population Bomb”. Pozycja ta została wydana w 1968 roku, długo przed tym, nim oficjalne media podjęły temat.

Naukowiec stwierdził, że nasz obecny kryzys sprowadza się do problemu, który można określić krótko. Otóż wzrost populacji ludzi pozbawia Ziemię zasobów, które wspierają nasze życie, w tym różnorodności biologicznej, która pomaga ją utrzymać. – Ludzkość siedzi na gałęziach, które sama podcina i jest tak zajęta, że tego nie dostrzega – powiedział.

Aby utrzymać nasz styl życia – twój i mój, w zasadzie całej planety – potrzebujemy jeszcze pięciu Ziemi. Nie wiadomo tylko, skąd je wziąć – dodał prof. Ehrlich.

Tony Barnosky, kolejny naukowiec ze Stanfordu, który wziął udział w programie, dodał, że tempo wymierania jest do 100 razy szybsze niż typowe. – Badając historię świata można zauważyć, że obecny poziom wymierania pojawiał się wcześniej tylko jako skutek ogromnych klęsk żywiołowych. Jesteśmy świadkami tego, jak co najmniej trzy czwarte znanych gatunków znika z Ziemi – powiedział Barnosky.

Koniec mitu kreatywnej destrukcji

Tymczasem naukowcy mają nowe dowody na to, że wiele okresowych masowych wymierań na Ziemi przebiega w cyklach co około 27 milionów lat. Łączy to pięć głównych masowych wymierań z mniejszymi, występującymi w okresach sprzyjających życiu Ziemi. Do analizowania tematu zaprzęgnięto też algorytmy sztucznej inteligencji. Już pierwsze dane pokazują, że SI pomaga podważyć pewne powszechne przekonania dotyczące masowych wymierań gatunków.

Naukowcy od dawna wierzyli, że masowe wymieranie tworzy produktywne okresy ewolucji gatunków, zwane „kreatywną destrukcją”. Nowe badanie, prowadzone przez naukowców związanych z Earth-Life Science Institute (ELSI) w Tokyo Institute of Technology wykorzystało uczenie maszynowe do zbadania współwystępowania gatunków kopalnych. To pozwoliło odkryć, że „kreatywna destrukcja” i wymieranie rzadko są ze sobą powiązane. A zatem masowe wymieranie prawdopodobnie nie wywołuje pojawienia się nowych, bardziej rozwiniętych gatunków.

Jak dużo konsumujemy?

Według The World Counts już teraz potrzebujemy dwóch planet takich, jak Ziemia, by zaspokoić potrzeby ludzkości. Przy populacji, która osiągnęła 8 miliardów ludzi, ludzkość rok rocznie zużywa:

  • 22,5 miliarda ton biomasy,
  • 15 miliardów ton paliw kopalnych,
  • 9,1 miliardów ton rud metali,
  • 41,7 miliardów ton innych zasobów.

Rok rocznie wycinamy pod uprawy 28 milionów hektarów lasów, a przy obecnej eksploatacji mórz i oceanów ich zasoby skończą się za 24 lata. Gdyby wszyscy na świecie żyli tak konsumpcyjnie, jak Amerykanie, do zaspokojenia potrzeb ludzkości potrzebne byłyby cztery Ziemie. Ale gdybyśmy weszli na poziom konsumpcji Emiratów Arabskich, pięć Ziemi byłoby za mało – przekonują naukowcy związani z organizacją Global Footprint Network.


Źródła: Scitechdaily, PNAS, Popular Mechanics, Nature.