Rozmowa z Danutą Wałęsą

Ta zacięta determinacja jest nadal cechą Danuty Wałęsy, choć przeżyła wiele nieszczęśliwych lat, kiedy jej mąż walczył z władzami. Znajomy znajomego aranżuje spotkanie i siedzimy przy stole w jadalni w jej wypełnionym światłem domu rodzinnym. Przypominam jej, że spotkałyśmy się w czasach, gdy stare mieszkanie było pełne gości, którzy czekali na rozmowę z Lechem. Wspominam, że zawsze starałam się z nią przywitać, ale często wydawała się być nie w sosie, nawet zła. Jest wstrząśnięta moim komentarzem, a jej oczy wypełniają się łzami. W czasie strajków w stoczni miała sześcioro dzieci, czuła się odizolowana i samotna. "Nie wiem skąd miałam siłę żeby przetrwać to wszystko" - mówi mi.

Ale ona nie tylko przeżyła. W 2011 roku opublikowała bestsellerowy pamiętnik, który opisywał jej wydrążone małżeństwo. Mimo to, chroni swojego męża i potępia skierowane w niego ataki partii rządzącej. "To jest zupełnie oburzające" - mówi. "Ten rząd go nie uznaje i chce powiedzieć, że jest nikim". Widząc błysk gniewu w jej oczach, przypominają mi się kobiety w bloku i ich zaciekła obrona kobiety w ciąży.

Danuta wierzy, że kraj dojrzał do zmian, ale obawia się, że nie ma lidera, który zmobilizowałby opozycję. "Kraj potrzebuje drugiego Wałęsy" - mówi. I to nie tylko drugiego Wałęsy, podkreśla, ale człowieka, który ma silny krąg zwolenników i doradców, jak jej mąż, gdy walczył z komunistycznym reżimem. Choć ostrzega przed niebezpieczeństwami ("Musimy postawić się jak kiedyś, bo inaczej stanie się coś strasznego") jest pewna, że gdy nadejdą zmiany, to jej miasto będzie liderem. "Nie ma odważniejszego miejsca w Polsce niż Gdańsk".