W pewnym momencie, podczas naszej rozmowy, wtrącam przyjacielską ciętą uwagę: "Wiem, że nie byłeś na motorówce". To odniesienie do zarzutów, że pojawił się na łodzi wojskowej po rozpoczęciu strajku. Oskarżenie, wysuwane przez niektórych jego krytyków, ma na celu udowodnienie współpracy z policją. Wałęsa ogranicza swój komentarz do przewrócenia oczami.

Wracamy do znaczenia jego koszulki. Sugeruje on, że Polska wpisuje się w globalną tendencję do odrzucania wartości demokratycznych. Wyszczególnia prawa, które partia rządząca przeforsowała przez parlament, ograniczając niezależność sądów. "Dla mnie również system sądowniczy i inne działania były przeszkodą" - przyznaje, przypominając wyzwania, przed którymi stanął, gdy pełnił funkcję prezydenta w latach 1990-1995. Ale mówi, że nie próbował "likwidować" niezależnego sądownictwa. "Po wyeliminowaniu jednej przeszkody, trzeba wyeliminować następną. W ten sposób powstają dyktatury".

Gdańsk: miasto odwagi i elegancji

Historia Gdańska i samo miasto to zarówno odwaga, jak i elegancja. Wokół przemysłowej strefy portu rozciąga się plątanina dźwigów, haków i kominów. Tu i ówdzie na fasadach widoczne są ślady po II wojnie światowej. Z centrum miasta roztacza się jednak nieskazitelna panorama na kościelne iglice, wieże i dachy pokryte czerwoną dachówką. Również miejski pejzaż jest cudowny, dzięki żmudnym powojennym zabiegom rekonstrukcyjnym.

Ulica Długa, będąca głównym deptakiem, jest słusznie uważana za klejnot koronny miasta. Ulica jest pełna odbudowanych XVI i XVII-wiecznych budynków w stylu flamandzkim z ozdobnymi szczytami zakończonymi rzeźbami, urnami i innymi detalami. Są one odpowiednio okazałe dla holenderskich książąt kupiectwa i innych osób, które zbiły tu fortunę transportując zboże. Przez wieki Gdańsk lub Danzig, jak nazywano go przez większość jego historii, był miastem zamożnym i kosmopolitycznym. Jako członek Ligi Hanzeatyckiej, sojuszu handlowego, który powstał w XII wieku, był połączony z tak różnorodnymi portami jak Londyn i Nowogród.

W pobliżu znajduje się słynna Złota Brama, zbudowana w pierwszej połowie XVII wieku i odbudowana po tym, jak została zniszczona w czasie II wojny światowej. Przyciąga ona wzrok swoimi ogromnymi dwupiętrowymi oknami i klasycznymi kolumnami, ale ja zmierzam w kierunku prostej, czarnej, marmurowej tablicy, osadzonej w chodniku w pobliżu. Jest na niej napisane: "Gdańsk jest hojny. Gdańsk dzieli się swoim dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności". Są to słowa wypowiedziane przez prezydenta miasta Pawła Adamowicza chwilę przed tym, jak niedaleko tego miejsca został brutalnie zaatakowany nożem na oczach setek osób w styczniu 2019 r. Był to atak, który go zabił. Napastnik miał za sobą historię brutalnej przemocy, ale dla wielu gdańszczan zabójstwo odzwierciedlało gorący klimat polityczny, który stawiał wizję otwartości ich miasta w opozycji do udręczonego nacjonalizmu i zjadliwości partii rządzącej.

"Sytuacja jest tu teraz bardzo zaostrzona" - mówi Julia Borzeszkowska, 20-letnia studentka pierwszego roku prawa na Uniwersytecie Gdańskim. "Przemoc i nienawiść są tak silne, że popchnęły kogoś do zamordowania drugiego człowieka". W ostatniej klasie liceum Borzeszkowska zorganizowała protest "Marsz ponad podziałami", który wyprowadził na ulice 1500 młodych ludzi.

Kiedy spogląda na mnie spod dużych, drucianych okularów, bezpośrednie, dosadne słowa Borzeszkowskiej zaprzeczają drżeniu w jej głosie. "Moje pokolenie zostało wychowane wierząc w wolność, solidarność i walkę o demokrację. Nauczyliśmy się tego od naszych rodziców i dziadków. Te sprawy były dla nich ważne i są ważne dla nas w tej chwili". Mówi z pełnym przekonaniem, a ja przypominam sobie szczerość pierwszych działaczy "Solidarności". Czy mogę użyć twojego nazwiska? Kiedy pytam, zwykle dostaję zgodę, mimo potencjalnego niebezpieczeństwa. Powiedziano mi niejednokrotnie: chcę, by moje dzieci wiedziały, za czym się opowiadałem.

Borzeszkowska obiecuje, że wróci do aktywizmu, a ja jej wierzę.