Pary wzmacniają swe więzi. Matki oglądają pisklęta po raz pierwszy i przejmują obowiązki związane z karmieniem. Na kilka miesięcy rodzice tworzą zespoły dostarczające na zmianę pożywienie rosnącym młodym. Mniej więcej we wrześniu samice i samce muszą wyruszać na łowy razem, żeby zaspokoić coraz większy apetyt potomka. Pisklęta zostają same w żłobkach. Uczą się skupiać w grupki, co nie zawsze przebiega gładko. Kilka tuli się do siebie, po czym przybiegają inne, by wbić się w takie zbiorowisko.

Czasami samotni rodzice pozostają, żeby pilnować tych żłobków. Fotograf widzi dorosłego osobnika z dwojgiem piskląt. Choć tylko jedno należy do niego, ptak schyla się i karmi oba. Przypadek? Może nie. Dorosłe pingwiny cesarskie często rytualnie unoszą opierzony fałd skóry, żeby pokazać innym swoje świeżo wyklute potomstwo. Nie ma na to dowodu, ale Christmann uważa, że być może wytwarzają w ten sposób bliskie więzi z innymi, stając się nawzajem opiekunami swoich piskląt i pomagając w ich wychowaniu.

Pod koniec roku pisklęta niemal dorównują wzrostem dorosłym, ale to nie koniec czekających na nie zagrożeń. Zanim lód morski stopnieje, muszą zmienić swój szary puch w dorosłe, wodoszczelne pióra, w przeciwnym razie utoną. Tak się zdarzyło w kolonii Halley w 2016 r.  Sztorm rozbił wtedy lód przed końcem października, gdy pisklęta były jeszcze w stadium żłobkowym.

Od tamtej pory lód nie jest wystarczająco stabilny, co prowadzi do niemal całkowitej porażki lęgowej, gdy kolonii nie udaje się wychować żadnych piskląt. Ta kolonia – poprzednio druga co do wielkości w Antarktyce – jest teraz w większości opuszczona. Wspomniany sztorm zbiegł się w czasie z najsilniejszym od 60 lat zjawiskiem El Niño, ekstremalnym układem pogodowym, który, jak się oczekuje, będzie coraz częstszy. Trwa liczenie pingwinów cesarskich na zdjęciach satelitarnych w celu ustalenia, do jakiego stopnia ptaki zostały dotknięte przez aktualne spadki ilości lodu morskiego wokół Antarktydy.

Pingwiny na Antarktydzie: czy pingwiny wyginą? 

W zatoce Atka lód morski zaczyna topnieć pod koniec grudnia, wcześniej niż oczekiwano, i Christmann widzi pierzące się osobniki dorosłe i pisklęta. Szukają bezpiecznego schronienia na wyższej półce lodowej będącej przedłużeniem grubszego lodu lądowego. Pingwiny cesarskie wykorzystują jako pochylnie śnieżną zaspę. Miesiąc później fotograf obserwuje, jak wyrośnięte pisklęta skaczą do morza z półki mierzącej od 5 do 10 m.

W innych miejscach Antarktyki kolonie pingwinów cesarskich nie będą miały możliwości przetrwania rozpadu ich schronienia na morskim lodzie. Lodowce szelfowe są często zbyt wysokie, żeby niezgrabne ptaki mogły się na nie wdrapać. A nawet jeśli im się to uda, lód jest pełen szczelin i nie ma na nim osłony przed wiatrami. Spędzenie roku na zamarzniętym kontynencie, z dala od bliskich, nie było dla fotografa łatwe, ale wytrwał dzięki pingwinom cesarskim.

Nadchodzi wiosenna zamieć, gdy pisklęta zaczynają odkrywać lód. Za dwa miesiące pisklętom wyrosną wodoodporne pióra, dzięki czemu młode będą mogły odpłynąć. Po pięciu latach wrócą, aby wychować tu swoje potomstwo. O ile wody zatoki nadal będą zamarzać. / Photograph by Stefan Christmann

– To ptak, który nie potrafi latać, zabawnie chodzi, wydaje się zrzędliwy, ale pokazuje nam, jak trzeba sobie radzić – mówi Christmann. – One potrafią przetrwać najtrudniejsze warunki, a my możemy sprawić, że znikną. Byłoby mi bardzo, bardzo smutno, gdyby do tego doszło.

 

Źródło: NationalGeographic.com: As ice melts, emperor penguins march toward extinction