– O mój Boże – powiedział Arne Feuerhahn do swego kompana. Stali na wzgórzu z widokiem na fiord na północ od Reykjaviku. Przez lornetkę obserwowali, jak załoga miejscowej stacji wielorybniczej używa parowej wciągarki do wtaszczenia na brzeg masywnego ciała samca wieloryba. Jak zauważyli, zwierzę zostało zranione kilkoma harpunami. Najpierw zobaczyli jeden, a potem kolejne: w głowie, boku i brzuchu wieloryba.

Feuerhahn to aktywista i założyciel Hard to Port, organizacji non-profit zajmującej się ochroną środowiska morskiego. Minionego lata ponad 60 razy widział, jak wielorybnicy wyciągali martwe zwierzęta na brzeg. Nigdy wcześniej nie widział jednak zwierzęcia zranionego więcej niż dwoma harpunami. Jak mówi, to było „najbardziej niepokojące wydarzenie” tegorocznego czuwania. Do końca września pracownicy Hvalur – obecnie jedynej islandzkiej stacji wielorybniczej – wydobyli 148 finwali z mroźnego Atlantyku.

Zazwyczaj wieloryby są zabijane jednym, dobrze wycelowanym harpunem z granatem, który eksploduje kilka sekund po uderzeniu. Jeśli potrzeba więcej wyrzutów, przeładowanie broni trwa od sześciu do ośmiu minut. – Zdajesz sobie sprawę, jak długo to zwierzę cierpiało i walczyło o swoje życie? – mówi Feuerhahn. – Cztery harpuny to była po prostu czysta tortura.

Jak poluje się na wieloryby?

Islandia jest członkiem Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (IWC). Jednak sprzeciwia się zakazowi komercyjnego połowu wielorybów, wprowadzonemu przez 88 państw. Zakaz obowiązuje od 1986 r. W 2006 r. kraj zaczął ustalać limity polowań na wieloryby na swoich wodach. W 2022 r., po czteroletniej przerwie spowodowanej częściowo pandemią COVID-19, Hvalura wznowiła polowania od czerwca do września.

Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody w 2018 r. uznała wieloryby za gatunek wrażliwy na wyginięcie. Jest to spowodowane przede wszystkim komercyjnym połowami w XX w. Wieloryby potrafią poruszać się bardzo szybko, ale pojawienie się statków o napędzie parowym i wybuchowych harpunów utrudniło im ucieczkę. Ograniczenia w polowaniu wprowadzane od lat 70. ubiegłego wieku, pozwoliły wielorybom i innym gatunkom na częściowe odrodzenie populacji. Najnowsze szacunki z 2007 r. dotyczące liczebności wielorybów w regionie Islandii wynosiły około 30 000.

Być może Arne Feuerhahn niedługo schowa lornetkę. W lutym Svandís Svavarsdóttir, islandzka minister ds. żywności, rolnictwa i rybołówstwa, powiedział lokalnym serwisom informacyjnym, że „niewiele uzasadnia zezwalanie na wielorybnictwo”. Ze względu na kontrowersyjny charakter tej branży i niski obecnie popyt na mięso wielorybów.

Po jej słowach zaczęto spekulować, że czy odnowi licencję Hvalur w przyszłym roku. W sierpniu w życie weszło rozporządzenie zobowiązujące inspektorów rządowych do monitorowania polowań i wielorybników. Mają temu służyć nagrania wideo z praktyk na statkach. W rozmowie z National Geographic Svavarsdóttir wytłumaczyła, że celem jest „skuteczne gromadzenie informacji”, aby ustalić, czy przestrzegane są przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt.

Łódź holuje do portu dwa wieloryby. / fot. BARA KRISTINSDOTTIR, REDUX

Nadmiar mięsa wielorybów jest przerabiany na karmę dla zwierząt

Według Międzynarodowego Funduszu na rzecz Dobrostanu Zwierząt odsetek Islandczyków, którzy sprzeciwiają się wielorybnictwu, wzrósł ponad dwukrotnie od 2013 r. Odsetek zwolenników spadł o ponad 20 procent. Z sondażu Gallupa przeprowadzonego w 2018 r. wynika, że tylko 2% Islandczyków regularnie je mięso wielorybów, a 84% nigdy go nie próbowało.

Dane dotyczące handlu międzynarodowego pokazują, że każdego roku od 2018 do 2020 roku Islandia wysyłała do Japonii ponad 1,13 mln kg mięsa wielorybów. Według Animal Welfare Institute Japonia wydaje prawie 40 milionów dolarów rocznie na dotowanie własnego przemysłu wielorybniczego.

Raport z 2018 r. pokazuje jednak, że do tego czasu zapotrzebowanie na mięso wielorybów spadło z ponad 200 000 ton rocznie w latach 60. do między 4000 a 5000 ton. Jak podała w maju 2022 r. Dolphin & Whale Action Network, japońska organizacja zajmująca się ochroną przyrody, nadmiar mięsa z zapasów jest wykorzystywany do produkcji karmy dla zwierząt.

Kontynuowanie polowań jest „głupie, naprawdę, jeśli chodzi o koszty planety, bioróżnorodność i klimat” – mówi Astrid Fuchs, kierownik ds. polityki w Whale and Dolphin Conservation. To organizacja non-profit zajmująca się ochroną i dobrostanem mórz.

„Bardzo niewidoczny przemysł”

Po tym, jak Hard to Port opublikowało zdjęcia wieloryba ugodzonego czterema harpunami Hvalur, Islandzki Urząd ds. Żywności i Weterynarii poinformował, że zamierza zbadać, czy firma naruszyła w tym roku przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt. Nie wiadomo, na jakim etapie jest dochodzenie.

Przepisy ogłoszone przez Komisję Ssaków Morskich Północnego Atlantyku stanowią, że wieloryby powinny być zabijane jak najszybciej za pomocą zakończonego granatem harpuna wymierzonego w serce, płuca, mózg i główne naczynia krwionośne. Wielorybnictwo to jednak „bardzo niewidzialna branża” – przyznaje Feuerhahn. – To się dzieje na morzu i nikt tak naprawdę nie wie, jak te zwierzęta są zabijane i jak długo cierpią.

Zabicie poruszającego się zwierzęcia jednym uderzeniem harpuna wymaga niezwykłej precyzji. Czasami harpun nie trafia w kluczowe narządy, granat nie wybucha lub broń nie wbija się wystarczająco głęboko, aby zadać śmiertelne obrażenia. Bywa że wystrzeliwane jest więcej harpunów. Nawet jeśli zwierzę przestaje się ruszać, to nie musi oznaczać, że jest martwe.

Wraz z pojawieniem się szybszych statków i potężniejszej broni, komercyjne wielorybnictwo zmniejszyło populację wielorybów w XX wieku. Obecnie około 30 000 majestatycznych stworzeń pływa w regionie Islandii. / fot. BARA KRISTINSDOTTIR, REDUX

Ostatni wielorybnik Islandii

Twarzą konającego islandzkiego przemysłu wielorybniczego jest Kristján Loftsson. Właściciel Hvalura zaczął łowić wieloryby na pokładzie statku swojego ojca w 1956 roku. Wówczas miał 13 lat. Utrzymał firmę pomimo zwiększonej międzynarodowej kontroli i sprzeciwu, rozbudowanych sanktuariów wielorybów i słabnącego popytu na ich mięso. Latem Hvalur wysyła na ocean dwa statki wielorybnicze wyposażone w działa harpunowe.

Opisywany przez aktywistów i dziennikarzy jako prawdziwy kapitan Ahab, Loftsson przyznał w rozmowie telefonicznej we wrześniu, że antywielorybnicy zawsze go oczerniają. – Nie mogłem się tym przejmować – powiedział. – Mogą napisać o mnie, co im się podoba.

Wieloryby to tylko kolejna ryba – powiedział wcześniej reporterowi. – Skoro są tak inteligentne, dlaczego nie zostają poza wodami terytorialnymi Islandii? Kiedy brytyjski serwis informacyjny skrytykował go za polowanie na 150 wielorybów w 2018 r., odpowiedział, że krajowy limit uprawniał Hvalur do 161.

Na stacji wielorybniczej w Midsandur, na północ od Reykjaviku, pracownicy Hvalur ubijają płetwala, usuwając jego skórę, tran, organy wewnętrzne i inne części w procesie, który zajmuje do dwóch i pół godziny. / fot. SERGEI GAPON, ANADOLU AGENCY/GETTY IMAGES

Największe zagrożenie dla wielorybów

Limit Islandii jest „wystarczająco duży, aby wpłynąć na populację na obszarze w pobliżu islandzkiego wybrzeża”, mówi Justin Cooke, członek Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Nie jest jednak wystarczająco duży aby wpłynąć na liczebność wszystkich wielorybów w Północnym Atlantyku. Jak dodaje Cooke, w przeszłości głównym zagrożeniem było polowanie. Dziś, przy większym natężeniu ruchu morskiego, wieloryby częściej giną w zderzeniach ze statkami.

Loftsson powiedział, że legalne polowanie na finwale przez Hvalur blednie w porównaniu ze skalą strat płetwala płetwiastego północnoatlantyckiego. Obecnie żyje mniej niż 350 osobników, które sezonowo migrują z Kanady i Nowej Anglii na Florydę.

Jeśli chodzi o nową zasadę Svavarsdóttir, wymagającą od inspektorów rządowych monitorowania polowań, Loftsson jest niewzruszony. Według raportu komisji ds. ssaków morskich z 2015 r., Hvalur podjął w ostatnich dziesięcioleciach kroki, aby zapewnić, że wieloryby giną szybko. Szwedzkie władze ds. dzikiej przyrody odnotowały w 2014 r., że 84 procent z 50 wielorybów upolowanych przez Hvalur zginęło natychmiast. Nowsze dane są niedostępne.

Popyt na mięso wielorybów spada

Krytycy Loftssona kwestionują rentowność firmy Hvalur. Jako argument podają stale kurczące się rynki mięsa wielorybów. Loftsson zapytany o Japonię, która musi gromadzić nadmiar mięsa, odpowiedział: „Czytasz za dużo literatury antywielorybniczej. To wszystko bzdury. Ruch anty-wszystko wymyśla różne historie”.

Niektórzy Islandczycy uważają, że wielorybnictwo jest ważną tradycją kulturową. – Istnieje silny, niemal patriotyczny, a czasem nawet nacjonalistyczny sentyment – mówi Feuerhahn. – Ci ludzie postrzegają to jako swoje prawo lub prawo Islandii do kontrolowania swoich wód oraz kontrolowania połowów i wielorybnictwa. Tak więc wszelkie ingerencje z zewnątrz będą po prostu krytykowane lub blokowane.

– Nie myślę o tym w ten sposób – powiedział Loftsson. – To po prostu biznes, jak wszystko inne. Przyszłość wielorybnictwa nie zależy jednak od Loftssona.

Branża wielorybnicza na świecie

To, co wydarzy się dalej, „jest przedmiotem aktywnej dyskusji”, mówi islandzka minister rybołówstwa Svandís Svavarsdóttir. „Historycznie i dzisiaj, wielorybnictwo stanowi bardzo niewielką część wykorzystania zasobów morskich i eksportu Islandii”. W przyszłym roku rząd oceni „społeczny i ekonomiczny wpływ wielorybnictwa na islandzkich wodach”. W kwestii dobrostanu zwierząt odpowiedzi udzieli monitoring polowań na wieloryby.

Czy licencja Hvalura zostanie odnowiona w przyszłym roku?  – To pozostaje do rozstrzygnięcia – mówi Svavarsdóttir. Jako „myśląca przyszłościowo minister” mówi, że musi wziąć pod uwagę, że tylko jedna firma posiada obecnie zezwolenie na połów wielorybów. Oraz że Islandczycy nie mają już zbytniego apetytu na mięso wielorybów. „Praktyka jest częścią naszej przeszłości, a nie przyszłością”.

Źródło: National Geographic

Opracowanie: Mateusz Łysiak