Jeżeli ktoś widział grudniową koniunkcję Jowisza i Saturna, i chciałby więcej, albo właśnie przegapił i chce zobaczyć coś podobnego, to już 11 lutego Jowisz zbliży się (wizualnie) do Wenus (małym bonusem będzie krążący nieco z prawej Saturn).

Co do obserwacji to sprawa będzie o tyle kłopotliwa, że choć są to dwie najjaśniejsze planety na naszym niebie, to ta koniunkcja widoczna będzie na południowym zachodzie nad linią horyzontu tuż przed wschodem Słońca. W tym przypadku timing jest wszystkim.

Niemniej, jeżeli znajdziemy dobry punkt obserwacyjny to nawet z najprostszym teleskopem na 20 do 30 minut przed wschodem Słońca będziemy w stanie zafundować sobie całkiem udany spektakl.

Choć koniunkcja będzie widoczna z każdego miejsca na Ziemi, obserwatorzy na południowej półkuli będą mieli nieco łatwiej – planety będą nieco wyżej i łatwiej odcinać się będą na jaśniejącym powoli niebie.

Miesiąc później, między 9 a 10 marca, na południowo-wschodnim niebie będziemy widzami układu poczwórnego. Merkury, Jowisz i Saturn znajdą się niemal w równym ustawieniu z księżycowym rogalem uzupełniającym planetarne trio nieco z boku. Całą czwórkę będzie można dostrzec gołym okiem.

Najjaśniejszą kropką będzie Jowisz, najsłabiej błyszczeć będzie Merkury. Jeżeli ktoś ma dobrą lornetkę, będzie można zobaczyć nawet największego z czterech satelitów Jowisza. Uzbrojeni w teleskop mogą zapolować na dyski Saturna.