„Wracajcie do domu” – mniej więcej tak można w 3 słowach zamknąć apel mieszkańców Wysp Kanaryjskich skierowany do turystów. Społeczność lokalna ma bowiem dość nieustannych problemów związanych z rosnącą liczbą osób odwiedzających ten region. Domagają się przede wszystkim zmiany polityki i przekształcenia tak zwanego overtourism w zrównoważoną i świadomą turystykę.

Turyści szturmują Wyspy Kanaryjskie. Mieszkańcy mówią dość 

W 2023 roku słynne wyspy odwiedziło około 16,2 miliona zagranicznych gości – podaje „Rzeczpospolita". Przed skutkami zbyt dużej liczby turystów na Wyspach Kanaryjskich brytyjska prasa ostrzegała już na początku 2024 roku. W popularnej gazecie „The Mirror” oraz na wielu innych portalach powoływano się na raporty ekspertów, z których wynikało, że uwielbianym przez podróżnym wyspom grozi całkowite załamanie systemu, jeśli gości wciąż będzie przybywać. Zwracano uwagę między innymi na nadmierną eksploatację zasobów, trudności z zarządzaniem odpadami oraz nieodwracalne zniszczenie środowiska. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się obecnie w rajskim zakątku, można wywnioskować, że „czarne scenariusze” zaczynają się sprawdzać.

Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich muszą zmagać się z wysokimi cenami nieruchomości i usług, ale to dopiero początek problemów. Tamtejsza społeczność oskarża również lokalne władze o godzenie się na turystyczne inwestycje. A te jeszcze bardziej „wyczerpują” region i pogłębiają istniejące już problemy. Jednym z nich jest niedobór wody. Przeciwnicy nadmiernej turystyki podkreślają, jak ogromne jej ilości zużywane są przez baseny czy pola golfowe – i to w momencie, kiedy na wyspach opady deszczu są coraz mniej obfite, a zmiany klimatyczne znacznie wydłużają okres suszy.

Co więcej, rozwinięta turystyka wcale nie wiąże się ze zmniejszeniem bezrobocia w tym regionie. Wręcz przeciwnie. Wyspy są bowiem jednym z najuboższych rejonów w Hiszpanii. Mimo że na archipelagu jest mnóstwo restauracji, kompleksów hotelowych i pól golfowych – często są one budowane przez zagranicznych inwestorów, pracowników również zatrudnia się z innych krajów, a zatem nie ma mowy o zysku i wsparciu rozwoju lokalnych przedsiębiorców. Wszystko to doprowadziło do ogromnej frustracji. Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich mają dość. Rozpoczynają masowe protesty i demonstracje.

Wyspy Kanaryjskie są wyczerpane. Aktywiści rozpoczynają strajk głodowy

Aktywiści z powstałej na wyspach grupy „Canarias Se Agota" w czwartek wezwali do rozpoczęcia bezterminowego strajku głodowego. Brak przyjmowania pokarmów ma być swoistym środkiem nacisku na rząd archipelagu i lokalną administrację, aby w ten sposób powstrzymać budowę Cuna del Alma. To projekt mający przekształcić enklawę rzadkich gatunków zwierząt i ptaków w osiedle 420 luksusowych willi. Jak podaje Interia, przeciwko inwestycji protestowało już 20 organizacji ekologicznych. Strajkujący chcą także powstrzymać budowę nadmorskiego hotelu La Tejita, któremu rzekomo brakuje odpowiednich pozwoleń.

Z kolei 20 kwietnia w turystycznym raju ma odbyć się protest pod hasłem „Wyspy Kanaryjskie mają granicę”. Jego uczestnicy – w tym mieszkańcy, eksperci, naukowcy i organizacje ekologiczne – chcą walczyć o zmianę modelu turystycznego i zaprzestania niekontrolowanego rozwoju archipelagu. Wśród postulatów protestujących ma się również znaleźć ochrona praw miejscowej ludności do mieszkań i wprowadzenie podatku ekologicznego, który miałby stać się formą wsparcia dla środowiska naturalnego.

„Każda osoba, która dołączy do tego ludzkiego łańcucha, wyśle silny przekaz do rządu: Wyspy Kanaryjskie nie chcą dalej poświęcać swojej przyszłości” – podkreślono w jednym z wpisów na Facebooku, który został opublikowany przez grupę Canarias Se Agota. 

ŹRÓDŁA: