Dzisiaj rozpoczyna się Konferencja Wodna Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). To pierwsze takie wydarzenie od 46 lat. Przygotowany przed konferencją raport nie napawa optymizmem. Aż 2 miliardy ludzi nadal nie mają dostępu do bezpiecznej wody pitnej w swoim domu. Jedna trzecia ludności świata nie ma w domu możliwości umycia rąk. Przy obecnym tempie zmian do 2030 roku 1,6 miliarda ludzi nadal będzie pozbawionych dostępu do czystej wody.

Woda pokrywa aż 70 proc. powierzchni Ziemi. Jednak woda słodka to tylko 2,5% globalnych zasobów H2O. A do picia nadaje się tylko niewielka część słodkiej wody. Gdyby cała ziemska woda została wlana do wiadra, tylko mała jej kropla odpowiadałaby globalnym zasobom wody pitnej.

Susza zabija ludzi przede wszystkim w Afryce

Kryzys wodny jest najbardziej dotkliwy w krajach o niskich dochodach. Przykładowo, aż 70% populacji Afryki subsaharyjskiej nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Tylko w zeszłym roku z powodu suszy w Somalii mogły umrzeć nawet 43 tys. osób.

– Jeśli się nie zajmiemy szybko tym problemem, z pewnością nastąpi globalny kryzys – ostrzega Richard Connor, główny redaktor raportu wodnego ONZ i UNESCO. Jego zdaniem wiele krajów np. w Afryce nie ma dostępu do wody z przyczyn ekonomicznych. Nie stać ich na budowę bezpiecznych studni i instalacji wodociągowo-kanalizacyjnych.

Osobna kwestia to fizyczny niedobór wody. Występuje on na pustyniach, ale też m.in. w północnych Indiach i na Bliskim Wschodzie. Coraz więcej obszarów jest zagrożonych suszą. Ma to bezpośredni związek z katastrofą klimatyczną. Jeśli globalne temperatury wzrosną o ponad 1,5 st. C w porównaniu z okresem sprzed rewolucji przemysłowej, w wielu częściach świata ryzyko ekstremalnej suszy rolniczej wzrośnie dwukrotnie.

Dostęp do wody może też sprzyjać konfliktom. Według raportu 153 kraje na świecie dzielą się dostępem do prawie 900 rzek, jezior i systemów wodonośnych. Ponad połowa z nich ma podpisane umowy transgraniczne.

Zdaniem ONZ niezbędna jest tu ścisła współpraca i lepsza ochrona zasobów H2O. – Dostęp do wody powinien być prawem, a nie towarem – podkreślają eksperci organizacji.

Polska też jest zagrożona niedoborem wody

Zdaniem uczonych także nasz kraj zaczyna pustynnieć. Według danych UNESCO Polska ma jeden z najniższych wskaźników dostępności wody w Europie. Korzystamy głównie z wód powierzchniowych, a te są coraz bardziej skażone.

Tylko 1 proc. polskich wód powierzchniowych ma najwyższą, pierwszą klasę czystości. I tyko z nich sieci wodociągowe mogą czerpać bezpośrednio. Połowa Polaków regularnie korzysta ze studni, choć badania wykazały, że aż 80 proc. z nich zawiera wodę niezdatną do picia.

Problem pogłębiają odczuwalne w Polsce zmiany klimatyczne. Zimą spada coraz mniej śniegu, który jeszcze kilkanaście lat temu był magazynem wody, uwalnianej na wiosnę, gdy była najbardziej potrzebna roślinom.

Co to jest ślad wodny?

Globalne problemy z wodą pitną sprawiły, że naukowcy zaczęli dokładnie obliczać jej zużycie. Tak powstał wskaźnik zwany „water footprint”. Można to przetłumaczyć jako bilans lub ślad wodny. Dzięki niemu można np. wyliczyć, że każda kropla kawy, którą pijemy z filiżanki, wymaga zużycia ponad tysiąca kropel wody podczas uprawy kawowca.

  • kubek herbaty – 30 litrów wody (20 dużych butelek)
  • kromka chleba – 40 litrów
  • jabłko – 70 litrów
  • kostka cukru – 75 litrów
  • filiżanka kawy – 140 litrów
  • jajko – 200 litrów (przeciętna wanna)
  • kilogram ziemniaków – 900 litrów
  • mały orzech kokosowy – 2500 litrów (niewielki basen ogrodowy)
  • kilogram mięsa drobiowego – 3900 litrów
  • kilogram wołowiny – 15500 litrów (średniej wielkości cysterna)

Źródła: Nature, ONZ, archiwum NG.