Tanie podróżowanie wymaga trochę planowania i dużo spokoju. Oto 7 naszych wskazówek
Wyjechać na koniec świata, w tropiki, na fiordy, w głuszę i nie zbankrutować? Wiemy jak! Tanie podróżowanie wcale nie jest trudne.

Spis treści:
- Poluj na okazje
- Rezerwuj z wyprzedzeniem
- Nie wykluczaj biur podróży
- Wybierz tani kierunek
- Korzystaj z taniego transportu
- Szukaj taniego noclegu
- Wybieraj hostele
Tanie podróżowanie w dalekie miejsca jest możliwe, ale wymaga nieco wysiłku podczas przygotowań i buddyjskiego spokoju w trakcie. Jako ktoś, kto miał okazję wielokrotnie podróżować i tanio, i drogo (zwykle służbowo), bez kokieterii wyznaję, że wolę to pierwsze. I wcale nie dlatego, że jestem szaleńczo skąpy albo biedny. Podróżując w ten sposób, mam zwyczajnie dużo więcej szans, by przeżyć coś wyjątkowego. Paradoks? Niekoniecznie.
To, co w podróżowaniu pociąga mnie najbardziej, to nie warunki bytowe ani widoki za oknem, a ludzie, ze swoją indywidualnością, a także chemią międzyludzkich relacji. Nie mówię jedynie o ludziach innych kultur, miejscowych, których spotyka się pod drodze. Fajną, bezpretensjonalną społeczność tworzą też backpackerzy, z którymi nierzadko dzielę pokoje. W dormitorium czy kuchni taniego hostelu w Pekinie, Kalkucie czy Manili o wiele łatwiej o szczery kontakt z człowiekiem niż w restauracji czy na korytarzu hotelu Martinez w Cannes.
Cudownym, choć czasem trudnym doświadczeniem jest niskobudżetowa samotna podróż. Pamiętam swoją pierwszą, dwumiesięczną wyprawę do Indii. Przez pierwsze dwa tygodnie jechałem z kumplem, następne sześć całkiem sam. I do dziś mam w pamięci każdą chwilę z tamtej wyprawy. W hostelach czy w nocnych pociągach na długie godziny zostawałem ze swoimi myślami, czasem z książką, i odbywałem fascynującą podróż w głąb siebie. Kreśliłem w myślach podsumowania, rachunki sumienia, snułem plany, szukałem odpowiedzi na pytania.
Na brak towarzystwa też w sumie nie mogłem narzekać. Bo szybko się okazało, że takich jak ja jest więcej. Do tego bezbłędnie wyszukują się w tłumie. Już pierwszego dnia samotnej podróży, w Majsurze w stanie Karnataka, wspólne piwo, a potem wypady za miasto zaproponowali mi samotni travelerzy z Izraela i Anglii. Spędziliśmy wspólnie trochę czasu i pojechaliśmy każdy w swoją stronę. A tam już czekali inni, ze swoimi bagażami doświadczeń, wrażliwością, nowymi pomysłami i – czasem radykalnie różniącym się od mojego – spojrzeniem na świat. Wyznający inną religię, respektujący inny system wartości, słuchający innej muzyki i czytający inne książki. To szalenie odświeżające doświadczenie. Jak więc taką tanią podróż zaplanować?
Poluj na okazje
Przede wszystkim bądźmy elastyczni. Jeśli planujemy lot do Brazylii, a trafi się tani bilet do Argentyny, raczej nie wybrzydzajmy. Kto wie, czy do Buenos Aires dużo taniej nie polecimy za rok, a okazja na Rio de Janeiro może się szybko nie powtórzyć.
Gdzie szukać tanich lotów? Prenumeratę newsletterów linii lotniczych i portali wyszukujących tanie przeloty uważam za obowiązek każdego podróżnika. Śledzić trzeba nie tylko propozycje z Warszawy czy innych polskich miast. Najciekawsze przeceny trafiają się z lotnisk przesiadkowych, tzw. hubów, do których zaliczają się: Londyn Heathrow, Frankfurt, Amsterdam, Berlin, Madryt, Paryż, Rzym.
Linie lotnicze chcą czasem wypromować nowy kierunek i znacząco obniżają cenę. Czasem też zdarzają się spektakularne błędy w systemie i na drugi kontynent lecimy za bezcen. Niezłym pomysłem na tani przelot jest łączenie promocji. Może się okazać, że za atrakcyjny lot np. do kilku krajów Ameryki Południowej zapłacimy bardzo mało, tyle że najpierw będziemy musieli przesiąść się w Madrycie, lecąc do São Paulo, a następnie dojechać do Limy, by potem przez Londyn wrócić do Warszawy. A wszystko za sprawą dwóch, trzech, a nawet czterech przewoźników.
Rezerwuj z wyprzedzeniem
Najlepiej dwa–trzy miesiące przed wylotem. Zwykle wtedy jest najtaniej. Podczas szukania biletów na stronach przewoźników trzeba pamiętać o dość wrednym zabiegu stosowanym przez internetowe wyszukiwarki. Kiedy zbyt często sprawdzamy cenę lotu w danym kierunku, przeglądarka automatycznie odczytuje to jako zwiększone zainteresowanie i przy następnych odwiedzinach zawyża cenę.
Odpowiadają za to niesławne cookies. Aby tego uniknąć, przed kolejnym wyszukiwaniem należy usunąć historię przeglądania. Kiedy to nie wystarczy, można zresetować modem, z którego korzystamy. Bilety tanich linii najrozsądniej kupować pomiędzy wtorkiem a czwartkiem, najlepiej w nocy. Wtedy portale odnotowują najmniejsze obłożenie, ceny są niższe.
Nie wykluczaj biur podróży
Bardzo rzadko zdarza mi się korzystać z usług biur podróży, ale nie mam zamiaru dołączać do chóru krytyków uważających podróż z agencją za obciach, rzecz niegodną prawdziwego podróżnika (bo przecież nie turysty, tfu!). Biura podróży mają tę zaletę, że od czasu do czasu zostają postawione pod ścianą i muszą wypełnić wyczarterowany samolot tudzież wynajęty już hotel. I wtedy desperacko proszą potencjalnych klientów o wspólną podróż do Grecji, a czasem nawet – a co tam – do Tajlandii czy na Malediwy. Cena oczywiście szybuje w dół, w rejony tradycyjnie zarezerwowane dla tanich linii.
Poza tym również w agencjach można trafić superokazje – pomyłki. No i z agencji warto, a czasem wręcz trzeba korzystać podczas wypraw. Lokalne władze nierzadko walczą z bezrobociem w ten sposób, że każą zatrudnić przewodnika, kucharza, tragarza, a nawet... kelnera (!). Mnie zdarzyło się to podczas wspinania się na Kilimandżaro w Tanzanii.
Wybierz tani kierunek
Cena przelotu to oczywiście tylko jeden z wydatków i – zwłaszcza podczas długiej podróży – wcale nie najważniejszy. Bo co z tego, że za lot zapłacimy sto złotych, jeśli na dojazd z lotniska trzeba będzie wyłożyć trzy razy tyle? A najtańsze jadłodajnie – np. w Szwecji czy Norwegii – zrujnują nasz budżet w kilka dni? Warto mierzyć siły (budżety) na zamiary i planować wyjazd na własną kieszeń.
Z sześciu uczęszczanych kontynentów tylko trzy uznać można za tanie: Azję, Afrykę i Amerykę Południową; rzecz jasna z wyjątkami. Zwłaszcza w Azji sporo jest naprawdę niedrogich i fajnych kierunków – Indie, Wietnam, Indonezja, Kambodża, Laos czy Filipiny, gdzie znajdziemy nocleg nawet za 2–3 dol., a wegetariański obiad – jeszcze taniej.
Korzystaj z taniego transportu
W wielu miejscach na świecie taniej, albo w ogóle za darmo, jeździ się autobusem, busikiem, marszrutką, dala-dalą, tuk-tukiem, autostopem etc. Ale nie zawsze. Takie kraje, jak Indie czy Turcja mają na tyle tanią i dobrze rozwiniętą sieć kolejową, że bardziej opłaca się podróż pociągiem. Podobnie jest w Szwajcarii i Japonii (odpowiednio: miejsce pierwsze i drugie wśród nacji najczęściej podróżujących koleją). Z tym że w tych dwóch przypadkach trudno mówić o naprawdę tanich podróżach.
Najprzystępniejsza możliwa opcja to kupno „tygodniówki”. W tanich krajach na dłuższych trasach warto rozważyć podróż nocą. Kuszetki np. w indyjskiej klasie sleeper nie są drogie, poza tym oszczędzamy pieniądze na nocleg. Inna bajka to poruszanie się w miastach. Rikszarze, taksówkarze w wielu miejscach cenę za przejazd traktują dość swobodnie. Należy więc na „dzień dobry” ustalać z nimi konkretne stawki, no i – chcąc nie chcąc – negocjować.
Moje ulubione targi o cenę z taksówkarzem odbyły się nad Morzem Czerwonym. Przy potwornie słodkiej herbacie dyskutowaliśmy długo bez rezultatu. Kierowca, zapalony miłośnik szachów, rzucił wreszcie, że jak dam mu mata, pojedziemy za 50 proc., jak nie, to on jeszcze podbije cenę. Dałem i przez następne kilka dni wspólnie z sześcioosobową ekipą za grosze objechaliśmy cały półwysep Synaj.
Szukaj taniego noclegu
Opcji jest mnóstwo. Oczywiście mamy couchsurfing, Airbnb czy też wakacyjną wymianę mieszkań. Jednak na początek warto pomyśleć o najłatwiejszym i często najprzyjemniejszym rozwiązaniu, czyli noclegu u znajomych lub też znajomych znajomych. To nie mit, ludzie lubią pomagać i będą mieli frajdę z tego, że odwiedzi ich ktoś, kto jest kolegą kolegi, przyjaciela, dawnego kochanka etc. A jeśli z Polski przywieziesz np. flaszkę dobrej wódki albo kilogram sera Bursztyn, będzie wniebowzięty.
Mnie na tej zasadzie zdarzyło się np. nocować na nowojorskim Brooklynie na podłodze z plutonem Chińczyków. Ale też na Manhattanie w luksusowym penthousie na 57. piętrze, z widokiem na Central Park, gdzie w windzie mijałem się z Goldie Hawn. Poza tym warto szukać na miejscu, porównując ceny, i – tadam! – negocjując. Większość travelerów to robi i nie ma w tym nic wstydliwego. Zwłaszcza kiedy chcesz za parę dolarów przejechać pół świata w rok.
Wybieraj hostele
Z powodów wymienionych wyżej bardzo lubię nocować w hostelach. Absolutnie niepowtarzalne są te w Japonii. Zwłaszcza hotele kapsułowe. Zanim wejdzie się do takiego przybytku, trzeba zamienić buty na hotelowe klapki. Zdarza się, że w metalowej szafce trzeba też zostawić większość bagażu i ubranie. A nad ranem musisz pamiętać, by opuścić swoje gniazdko na czas, inaczej grozi ci grzywna.
Raz w Osace nie zrozumiałem, dlaczego mam płacić dodatkowe 200 jenów, i nieco się zirytowałem. Mówiący jedynie po japońsku recepcjonista odpowiedział mi wówczas za pomocą elektronicznego translatora, po angielsku: „To postanowione, musisz zapłacić. W przeciwnym razie dziś wieczorem nie będziesz bogaty!”.
Nasz autor
Maciej Wesołowski
Redaktor prowadzący „National Geographic Traveler". Reporter. Autor książek, m.in.: „Szpagat w pionie. W drodze przez Indie" i „Cafe Macondo. Reportaże z Kolumbii"