„Odwiedziłam kraj niestabilny, kulturowo zamknięty i głęboko patriarchalny” – artykuł nagrodzony w konkursie Travelera
Podróż do Jemenu to nie tylko logistyczne wyzwanie – to także konfrontacja z własnymi schematami myślenia i społecznymi stereotypami. Dla kobiety, która decyduje się spojrzeć temu światu prosto w oczy, to doświadczenie staje się czymś znacznie większym niż turystyka.

Spis treści:
Do Jemenu nie trafia się przypadkiem. To nie jest miejsce z listy „top 10 podróżniczych destynacji” – i właśnie to czyni tę podróż tak wyjątkową. Gdy 21 listopada wylądowałam w Seiyun, w regionie Hadramaut, wiedziałam, że czeka mnie coś więcej niż tylko egzotyka. Czekało mnie doświadczenie, które konfrontuje z wyobrażeniami, stereotypami i własnymi granicami.
Kraj wymagający, decyzja świadoma
Jemen to kraj wymagający – politycznie niestabilny, kulturowo zamknięty, głęboko patriarchalny. Dla kobiety – tym bardziej podróżniczki – to przestrzeń pełna wyzwań. A jednak właśnie tam postanowiłam wyruszyć, wierząc, że prawdziwe zrozumienie świata wymaga odwagi spojrzenia mu w oczy – także tam, gdzie nie wszystko jest łatwe czy wygodne.
Dojazd do Jemenu to zupełnie inny poziom logistyki: wiza załatwiana przez lokalnego przewodnika, certyfikat HIV, przeloty przez Kair, nieustannie zmieniające się rozkłady Yemenia Airlines. Po przylocie – obowiązkowy ubiór (abaja, nikab), osobne strefy dla kobiet i mężczyzn, uzbrojeni eskortujący strażnicy. Dla Europejki brzmi to jak dystopia. Ale dla mieszkańców to codzienność.
Hadramaut – region ludzi i historii
Podróżowaliśmy wyłącznie po regionie Hadramaut – względnie stabilnym i otwartym na przyjezdnych. Odwiedziliśmy m.in. słynne jemeńskie miasta Al Mukallę i Shibam, zwane „Manhattanem pustyni” – miasto z wieżowcami z gliny, wpisane na listę UNESCO. Ale nie architektura zrobiła na mnie największe wrażenie. To ludzie.

Mieliśmy możliwość obserwacji – choćby przez krótką chwilę – kobiet z regionu Hadramaut: beduińskich pasterek w stożkowych słomkowych kapeluszach „madhalla”. Opiekują się kozami od najmłodszych lat, pracują w pełnym słońcu, zakryte od stóp do głów. To ciężka, codzienna praca, ale wykonywana z godnością. Każda pasterka zna swoją trzodę tak, jak matka zna dzieci – rozróżnia je po głosie, reaguje na ich potrzeby. Po ślubie część kobiet rezygnuje z pasterstwa, inne kontynuują – zależnie od sytuacji. Ten wybór, choć ograniczony, ma ogromne znaczenie.
Podczas wizyt w wioskach, m.in. w Wadi Doan, spotkaliśmy dzieci, które opuściły lekcje, by nas zobaczyć, mężczyzn grających w domino, kobiety spoglądające zza murów. Było w tym coś autentycznego i poruszającego – ludzie chcieli być zauważeni. Chcieli, żebyśmy ich zapamiętali, zabrali ich obraz ze sobą – choćby na zdjęciu.
Album Eyes of Yemen
To właśnie oni – ich otwartość, ciekawość i chęć pokazania swojego świata – zainspirowali mnie do stworzenia albumu fotograficznego „Eyes of Yemen”. To zbiór portretów i kadrów, w których mieszkańcy Jemenu stają się bohaterami własnej opowieści. Album powstał w dwóch egzemplarzach, które trafią do głównego przewodnika wyprawy. Zabierze je podczas kolejnej podróży i przekaże mieszkańcom wioski Wadi Doan – jako wyraz wdzięczności i szacunku. Chciałam, by wiedzieli, że ich twarze, historie i gesty naprawdę zostały zauważone i zapamiętane.
Jemen to kraj paradoksów – surowy, wymagający, często niezrozumiały z naszej perspektywy, a jednocześnie pełen ciekawości i gościnności. Nikt z nas nie odważył się prosić o zdjęcie – to sami mieszkańcy o nie prosili. Dzieci, starcy, przechodnie. Chcieli być częścią naszej podróży do ich kraju.
To była wyprawa trudna, ale prawdziwa. Nie po to, by oceniać czy zmieniać. Po to, by słuchać, patrzeć i być obecnym. Nawet jeśli nie rozumiemy czyjegoś świata – nie jesteśmy od tego, by go poprawiać. Jesteśmy tylko gośćmi. I może właśnie dlatego – mimo konfliktów, biedy i trudności – ludzie w Jemenie się uśmiechają. Do obcych. Na ulicy. Bez powodu. Po prostu. I my, przyzwyczajeni do europejskiego dystansu, zaczęliśmy się uśmiechać też. Bo to naprawdę robi różnicę.
Źródło: National Geographic Traveler
Z okazji 20-lecia polskiej edycji „National Geographic Traveler” redakcja zaprosiła czytelników do udziału w wyjątkowym konkursie. Chętni opowiedzieli nam o miejscach, które zachwycają, poruszają lub zmieniają sposób patrzenia na świat, a najlepsze z tych historii trafią na łamy magazynu i stronę internetową.
Magdalena Skawińska
pasjonatka gór wysokich i podróży do miejsc nieoczywistych, wrażliwa na ludzi, historie i to, co dzieje się pomiędzy wersami przewodników. Fotografuje, pisze i słucha – z szacunkiem do każdego fragmentu świata.

