Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Nowy środek transportu pod Tatrami
  2. Meleksy kontra mieszkańcy Zakopanego

Zakopane jest nieoficjalnie nazywanie zimową stolicą Polski, ale także latem miasto odwiedzają tłumy turystów. Najwięcej przyjezdnych – zarówno z kraju, jak i z zagranicy – można spotkać na Krupówkach. To jedno z najbardziej kontrowersyjnych miejsc w Zakopanem. Jedni mają słabość do wszechobecnych pamiątek i gwaru, inni unikają deptaku szerokim łukiem. Zwłaszcza, że od niedawna jest tam jeszcze głośniej.

Nowy środek transportu pod Tatrami

W tym sezonie na ulicach Zakopanego pojawiły się nowoczesne, elektryczne meleksy i tzw. fasiągi. Te drugie to stylizowane pojazdy przypominające góralskie wozy, lecz z napędem elektrycznym. Turyści mogą podjechać nimi z Krupówek w stronę Wielkiej Krokwi, Kuźnic czy Antałówki. Ceny biletów wahają się od 30 do 40 zł.

Nowości mają to do siebie, że zazwyczaj wzbudzają różne emocje. Nie inaczej jest tym razem. Niezadowoleni są m.in. fiakrzy, którzy od lat świadczą usługi turystyczne w Zakopanem. To oni oferują przejażdżki w konnych dorożkach uważanych za element lokalnej tradycji.

Przedsiębiorcy tłumaczą, że wprowadzając do Zakopanego meleksy, nie chcą nikogo zastępować, a jedynie proponować turystom alternatywę. Faktem jest jednak, że dorożkarzy jest w mieście coraz mniej. Dekadę temu na liście zarejestrowanych widniało ponad 60 osób. Dziś jest ich 44.

Władze Zakopanego zapowiadają kontrole legalności działalności elektrycznych meleksów. Szczególnie, że te wjeżdżają na dzierżawione posesje przy Krupówkach, mimo zakazu jazdy i postoju w tej strefie.

Meleksy kontra mieszkańcy Zakopanego

Jednak to nie fiakrzy, a sami mieszkańcy Zakopanego najgłośniej krytykują nowe pojazdy. Powodem ma być hałas.

– Ostatnimi dniami po Zakopanem zaczęły kursować non stop góra-dół elektryczne meleksy oraz ta nowość tj. elektryczne fasiągi czy wozy, które robią to w sposób bardzo inwazyjny. Poruszają się ulicami dość szybko z włączoną bardzo głośną muzyką. Czy to kolejna ‘atrakcja’ naszego miasta, którą ktoś wprowadził, żeby wyłącznie na niej zarabiać, nie zważając na mieszkańców, turystów i inne osoby, którym takie hałasy przeszkadzają w normalnym funkcjonowaniu czy wypoczynku? – napisał jeden z mieszkańców w liście do redakcji „Tygodnika Podhalańskiego”.

Autor wiadomości stwierdził, że pojawienie się meleksów to „kolejna odsłona niszczenia” Zakopanego. Mieszkańcy mają uważać, że przez takie nowości, miasto staje się „nieznośne do życia”. – To jest tzw. zawłaszczanie przestrzeni wspólnej – można przeczytać wśród komentarzy internautów pod listem czytelnika „Tygodnika Podhalańskiego”.

Warto jednak zauważyć, że meleksy nie są ewenementem na skalę kraju. Podobne pojazdy od lat kursują już po Trójmieście, Wrocławiu czy Kazimierzu Dolnym. Z drugiej strony, Zakopane rzeczywiście staje się coraz głośniejsze i zatłoczone. Spokojniej niż na Krupówkach jest na pewno na górskich szlakach. Zwłaszcza tych rzadziej uczęszczanych.

Reklama

Źródło: Tygodnik Podhalański

Nasz autor

Mateusz Łysiak

Dziennikarz podróżniczy, rowerzysta, górołaz. Poza szlakiem amator kuchni włoskiej, popkultury i języka hiszpańskiego.
Mateusz Łysiak
Reklama
Reklama
Reklama