Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Za Kornwalią jest już tylko ocean
  2. Klimat jest przyjemny, z jednym „ale”
  3. Kraina wrzosowisk, łąk, klifów i zabytków techniki
  4. Atrakcje w Kornwalii, czyli coś dla ducha, coś dla ciała

Stare miasta, zamki, pałace i przywodząca na myśl epokę wiktoriańską architektura – wielu właśnie tak postrzega turystyczne oblicze Anglii. Każde z tych skojarzeń jest jak najbardziej słuszne, jednak wystarczy zapuścić się trochę dalej na południe, by poznać zupełnie inną stronę tego kraju. Mówimy o miejscu, gdzie czas płynie inaczej niż w wielkich metropoliach. Gdzie pośpiech, gwar i ścisk są pojęciami obcymi. Gdzie można wypocząć w absolutnie leniwej atmosferze lub spędzić czas aktywnie i nawet przez chwilę nie zaznać uczucia nudy. Właśnie taka jest Kornwalia.

Za Kornwalią jest już tylko ocean

To miejsce, w którym kończy się (lub zaczyna) Anglia – wysunięta najdalej na południowy zachód część największego kraju Zjednoczonego Królestwa. Kornwalia rozciąga się na samym czubku Półwyspu Kornwalijskiego, wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Tamar, która stanowi naturalną granicę z hrabstwem Devon. Od strony północnej nie ogranicza jej żaden ląd (najbliżej jest Irlandia), natomiast od strony południowej sąsiaduje z wybrzeżem Francji.

Klimat jest przyjemny, z jednym „ale”

W porównaniu z położonymi wyżej hrabstwami, Kornwalia odznacza się dość ciepłym i słonecznym klimatem. Zimy są tam łagodne. Śnieg i mróz to zjawiska niemal egzotyczne, może z wyłączeniem terenów wyżynnych w centralnej części półwyspu, gdzie pogoda jest nieco surowsza. Na znacznej powierzchni hrabstwa średnia roczna temperatura zamyka się w przedziale od 9,8 do 12 stopni Celsjusza. Należy jednak podkreślić, że mówimy tu o deszczowej krainie. Jednak w Kornwalii nie pada tak często jak w centralnej i północnej części wybrzeża Wielkiej Brytanii (średnia roczna wynosi od 1051 do 1290 mm).

Stosunkowo łagodny klimat Kornwalia zawdzięcza lokalizacji, jednak wiąże się z tym także pewna niedogodność. Silne powiewy są tam regułą, nie wyjątkiem. Te są zasługą wiatru wiejącego od Oceanu Atlantyckiego. Chcąc zwiedzić tę niezwykłą krainę, trzeba to po prostu zaakceptować. Czy warto?

Kraina wrzosowisk, łąk, klifów i zabytków techniki

Oczywiście, że tak. Kornwalijskie krajobrazy należą do najpiękniejszych w całej Wielkiej Brytanii, a być może nawet w Europie. Długa, bo mierząca ponad 320 km linia brzegowa jest niezwykle urozmaicona. Na oblanym wodami Atlantyku północnym wybrzeżu dominują wysokie klify oraz kamieniste i piaszczyste plaże. Południowe wybrzeże, potocznie nazywane riwierą, jest znacznie łagodniejsze i bardziej osłonięte. Przeważają tam plaże pokryte gruboziarnistym piaskiem. Gdzieniegdzie można też natknąć się na skaliste platformy abrazyjne.

Pomiędzy wybrzeżami rozpościerają się rozciągnięte w kierunku równoleżnikowym rozległe płaskowyże, rozdzielone malowniczymi dolinami. Gdzie okiem sięgnąć, rozpościerają się barwne wrzosowiska i zielone, żyzne pastwiska. W odległej przeszłości, między granitowymi masywami a skałami osadowymi zachodziły procesy mineralizacji i metamorfizmu kontaktowego, którym region ten zawdzięcza swoje naturalne bogactwa. Mowa o rudach miedzi, cynku, cyny i ołowiu, które do XX wieku stanowiły podstawę tamtejszej gospodarki.

Do dziś pozostały po nich pamiątki w postaci nieczynnych kopalń. Skaza na wspaniałym krajobrazie? Niekoniecznie. To po prostu pamiątka po przemysłowej historii tego pięknego miejsca. Górniczy krajobraz Kornwalii (i sąsiedniego Devonu) został doceniony przez UNESCO i w 2006 roku trafił na listę światowego dziedzictwa.

Atrakcje w Kornwalii, czyli coś dla ducha, coś dla ciała

Turystyka generuje aż 25 proc. dochodu hrabstwa, jednak musimy podkreślić, że Kornwalia nie należy do najczęściej odwiedzanych zakątków Anglii. Bo gdy wspomnimy, że mowa tu o najuboższym regionie w kraju, owa jedna czwarta w budżecie całkowicie zmienia swój wydźwięk. Próżno szukać tam atrakcji takiego kalibru, jak opactwo westminsterskie. Wielu turystów woli zwiedzić ponure mury Tower of London niż malownicze zakątki południa. Paradoksalnie, działa to na korzyść wszystkich podróżników, którzy bardziej niż turystyczną wrzawę cenią sobie spokój i ciszę.

Turystyczne miejsca w Kornwalii

Może nie całkiem, bo nawet tam można znaleźć miejsca, które do złudzenia przypominają najpopularniejsze miejscowości nad polskim morzem i inne popularne destynacje. Mowa o zakątkach nastawionych na obsługę przyjezdnych – przeładowanych straganami, sklepami z pamiątkami i lokalami gastronomicznymi ze średniej jakości ofertą, gdzie trzeba sięgać głębiej do portfela.

Do takich należy choćby St Ives, jedno z najbardziej turystycznych miast w Kornwalii. Baza noclegowa jest tam bogata, podobnie jak zaplecze gastronomiczne. Pewnie dlatego panuje tam tłok, który właściwie jest nieznany w wielu innych miejscowościach. Co rusz natrafia się na smażalnię ryb i wszelkiego rodzaju budki i kramy. Czy to oznacza, że najlepiej z góry skreślić to miasto? Niekoniecznie. Każdy, kto dobrze czuje się w takiej atmosferze, będzie zachwycony tamtejszymi widokami.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że nieco przereklamowany jest też Land’s End – cypel będący najdalej wysuniętym na zachód punktem Anglii i przy okazji spory ośrodek turystyczny. Bardziej niż na podziwianie nadmorskiej natury, miejsce to jest nastawione na wakacyjne rozrywki.

Kameralne miasteczka i wsie

Ci, którzy bardziej od nastawionych na zysk atrakcji cenią sobie spokój, nie będą zawiedzeni. Wystarczy obrać kurs na wieś Tintagel, która znajduje się na przeciwległym biegunie od wymienionych wyżej miejsc. W niewielkiej, niezwykle urokliwej miejscowości panuje senne atmosfera. Działa tam kilka sklepów i restauracji, ale to wszystko. Można tam skosztować prawdziwej regionalnej kuchni i cieszyć się absolutnym spokojem. Nad samym wybrzeżem, na malowniczym klifie, znajdują się ruiny zamku Tintagel. Po warowni nie zostało zbyt wiele, ale warto odwiedzić to miejsce dla samej legendy. Podobno to właśnie tam urodził się król Artur.

Kolejna ciekawa miejscowość to rybacka wioska Port Isaac. Tamtejsze restauracje i kawiarnie są niezwykle klimatyczne, a plaża oferuje widok na port. Podobna atmosfera panuje w Mevagissey, jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że ta wioska jest nieco bardziej nastawiona na przyjmowanie turystów.

W opozycji do Land’s End stoi Lizard Point, czyli najdalej wysunięty na południe fragment Anglii. Główną atrakcją tego miejsca (poza nastrojową latarnią morską) są wijące się kilometrami ścieżki hikingowe. Osoby nastawione na aktywny wypoczynek będą zachwycone. Nie można nie wspomnieć o krajobrazach. Tamtejsze klify prezentują się zachwycająco.

Nie można nie wspomnieć o sąsiadującej z Marazionem wysepce St Michael’s Mount, na którą prowadzi przesmyk o długości ponad 360 m. Największą atrakcją tego miejsca są ogrody i zamek z kaplicą. Atmosfera tego miejsca zachęca do spędzenia tam całego dnia.

Niezwykły amfiteatr

Minack Theatre
Minack Theatre fot. Benutzer:Chef, Wikimedia Commons, public domain

W Kornwalii znajduje się jeden z najniezwyklejszych amfiteatrów. Mowa o Minack Theatre w Porthcurno. Na czym polega niezwykłość tego miejsca? Wykuto je w skale, a widzowie mają widok nie tylko na przedstawienie, ale także na ocean.

Wspaniałe ogrody botaniczne

Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić, jest ogród botaniczny Projekt Eden. Jego zasadnicza część składa się z przepuszczających światło kopuł. Ogród podzielono na dwie części – biom tropikalny wilgotny i biom tropikalny suchy. Ten pierwszy jest uznawany za największą szklarnię świata. Hoduje się tam rośliny klimatu tropikalnego. W biomie suchym rosną okazy ze strefy podzwrotnikowej.

Eden Project
Eden Project fot. Jürgen Matern, CC-BY-SA-2.5

Kilka kilometrów dalej znajduje się kolejna atrakcja dla miłośników przyrody. Zaginione Ogrody Heliganu bardziej przypadną do gustu wszystkim, którzy wolą spacerować na świeżym powietrzu.

Reklama

Inne atrakcje Kornwalii

Każdy, kto chce poznać historię regionu, powinien zdecydować się na przejażdżkę zabytkowymi liniami kolejowymi. Miłośnicy turystyki pieszej będą zachwyceni biegnącym wzdłuż linii brzegowej szlakiem South West Coast Path. Coś dla siebie znajdą także ci, którzy wolą przemieszczać się na dwóch kołach. Szlak Camel Trail nie jest bardzo wymagający, ale fragment krajowej drogi rowerowej nr 3 zapewnia podjazdy, które wyciskają siódme poty z rowerzysty.

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama