Tajska wyspa Koh Tachai bardzo szybko rozkochała w sobie turystów. Coraz więcej osób zaczęło wówczas zwracać uwagę na rajskie, piaszczyste plaże i zapierające dech w piersi widoki. Pojawiały się tam tłumy. W październiku 2016 roku tamtejsze władze zdały sobie jednak sprawę z tego, że obszar ten nie jest w stanie udźwignąć masowej turystyki. Wyspa została zamknięta. Jednak, według ostatnich doniesień, wkrótce może ponownie otworzyć się na przyjezdnych.

Rajska wyspa nie poradziła sobie z tłumem turystów

– Ze względu na swoje piękno wyspa Koh Tachai zapewniła sobie ogromną popularność nie tylko wśród turystów z Tajlandii, ale i tych, którzy przybyli zza granicy. Doprowadziło to jednak do ogromnego tłoku oraz degradacji zasobów naturalnych i delikatnego środowiska – mówił wówczas Tunya Netithammakul, przedstawiciel władz odpowiedzialny za parki narodowe w rozmowie z dziennikiem „The Guardian".

Leżąca na południowym zachodzie kraju wyspa jest częścią parku narodowego Similan. Zakątek z białymi, piaszczystymi plażami i pięknymi rafami koralowymi bardzo szybko stał się celem jednodniowych wycieczek. Przyjeżdżały tu tłumy zarówno z Tajlandii, jak i zza granicy. Eksperci cytowani przez lokalne media już wtedy grzmieli, że wyspa jest w stanie pomieścić maksymalnie 70 osób. Zdarzało się jednak, że przebywało tam nawet ponad tysiąc podróżnych. Bardzo szybko zaczęto więc zauważać ogromne straty i nieodwracalne zniszczenia walorów przyrodniczych. – Musimy ją zamknąć, by umożliwić odbudowę środowiska, zarówno na wyspie jak i w morzu, zanim szkód tych nie będzie dało się naprawić – apelował wówczas Tunya Netithammakul.

Władze rozważają ponowne otwarcie Koh Tachai

Po ośmiu latach od zamknięcia wyspy pojawiła się szansa na jej ponowne otwarcie. Dyrektor Parku Narodowego Wysp Similian Dome Chansuwan oraz gubernator prowincji Phang Nga na początku kwietnia odwiedzili rajski zakątek, by ocenić jego stan pod kątem możliwości ponownego otwarcia dla turystów. Ze wstępnych doniesień urzędników wynika, że Koh Tachai wkrótce może ponownie wpuścić odwiedzających. Są jednak pewne warunki. 

Przede wszystkim nie można powielić poprzednich błędów. Aby uniknąć ekologicznej klęski i całkowitej degradacji cennego środowiska, powinien zostać sporządzony szczegółowy plan zagospodarowania. Istotne, by liczba turystów, którzy pojawiają się na tamtejszych plażach, była ściśle kontrolowana. Jak pamiętamy, we wcześniejszych latach niejednokrotnie przekraczała ona bowiem określony limit. I to nawet kilkukrotnie. Ponadto pilnowany będzie również obszar, po którym mogą się oni poruszać. Na ten moment dokładna data udostępnienia wyspy dla odwiedzających nie jest jeszcze znana

Nadmierna turystyka stała się prawdziwą plagą 

Wyspa Koh Tachai to tylko jeden z wielu przykładów miejsc, które przestają sobie radzić z nadmiernym napływem turystów. Problem ten dotyczy wielu popularnych miast – na przykład Florencji, Rzymu, Wenecji czy Barcelony – i jest znacznie poważniejszy, niż mogłoby się wydawać.

– Nadmierna koncentracja ruchu turystycznego (overtourism) prowadzi do zatłoczenia atrakcyjnych miejsc oraz przereklamowania i agresywnej komercjalizacji, co obniża poziom estetycznych doznań turystów i skutkuje degradacją naturalnych i kulturowych zasobów – pisze dr hab. Zygmunt Kruczek, autor kilkunastu podręczników z zakresu geografii i turystyki w jednej ze swoich publikacji.

Faktem jest jednak, że cierpią nie tylko turyści, którzy godzinami czekają w niekończących się kolejkach do słynnych atrakcji. Efektem nadmiernej turystyki jest także wzrost cen usług i nieruchomości. W ostatnim czasie problem ten jest szczególnie widoczny na Ibizie. Coraz więcej mieszkańców wyspy, ze względu na horrendalnie wysokie ceny wynajmu mieszkań, zmuszonych jest do życia w samochodach i namiotach.

Źródła: