Moi znajomi dzielą się na osoby, które oddadzą wszystko za wyjazd do Włoch i nie rozumieją, po co jeździć do Chorwacji („morze to samo, a tu pizza, pasta, gelato i włoska mentalność”). Ci drudzy śmieją się, że wystarczy obejrzeć to morze dokładnie z każdej strony i na podstawie oględzin wybrać lepszy kraj. I to też prawda, bo czyste, turkusowe wody Adriatyku od strony Splitu czy Zadaru wygrywają konkurencję na pocztówkowy urok i czystość.

Skoro jednak zawsze jeździłam do Włoch, postanowiłam choć trochę poznać Chorwację i móc się w tym sporze wypowiadać. A że ostatnio krzykiem mody jest kamperowanie, wsiadłyśmy z przyjaciółką do klasyka, czyli Californii (idealna do instagramowych fotek) i ruszyłyśmy na południe. Chciałyśmy z jednej strony sprawdzić, jak się kamperuje nad Adriatykiem (i nie tylko), z drugiej – czy Chorwacja nas uwiedzie.

Kamper nie jest dla wszystkich, bo wygodniccy, którzy muszą mieć konkretny, utwardzany, atestowany materac do spania i pokój wielkości apartamentu, mogą się jednak w niewielkim wnętrzu nie odnaleźć. Jednak coś za coś – kamper to wolność. Można nim zjeździć świat, oszczędzając na noclegach. Akurat w Chorwacji kempingowanie „na dziko” jest zabronione na terenie całego kraju, ale już na przykład w Skandynawii można spać poza kempingami.  

Jak na kemping to do Chorwacji

My uznałyśmy, że skorzystamy z bazy kempingowej, która w Chorwacji jest naprawdę ogromna, szczególnie na wybrzeżu. Poza tym, według ADAC Camping Guide na rok 2021, chorwackie kempingi zajmowały wysokie drugie miejsce w Europie.

Kempingowanie w Chorwacji jest i przyjazne i łatwo dostępne – opowiada Agnieszka Puszczewicz z Chorwacja.hr. – Z roku na rok coraz więcej Polaków wybiera właśnie taką formę spędzania wakacji. Nie tylko z uwagi na coraz wyższy standard świadczonych usług, ale i, a może przede wszystkim, swobodę w poruszaniu się i zwiedzaniu okolicy. Wiele z obiektów świadczy usługi dodatkowe w postaci animacji dla dzieci i dorosłych – tłumaczy ekspertka.

I dodaje, że coraz więcej jest również glampingu, czyli eksluzywnych miejsc do kempingowania. – Większość kempingów jest ulokowana bezpośrednio nad brzegiem morza z własną plażą. Część z nich jest oznaczona niebieską flagą Foundation for Environmental Education in Europe. Nie dziwi więc, że są tacy goście, którzy od ponad 20 lat przyjeżdżają w te same miejsca i mają już swoje ulubione kempingowe parcele. Warto również wspomnieć o chorwackiej wieloletniej tradycji, jaką są kempingi dla naturystów (FKK) – dodaje Agnieszka Puszczewicz. 

Chorwacja jest krajem bardzo przyjaznym dla podróżników w kamperach. fot. Agnieszka Prokopowicz

Kamperem do Chorwacji – Wybrzeże Adriatyku

Zaczęłyśmy jednak od bardziej „ubranych plaż” i po przejechaniu północnej, zielonej i całkiem innej niż ta, jaką znamy z pocztówek Chorwacji, zjechałyśmy do Puli. Na półwyspie Istria w architekturze i kuchni silne są wpływy włoskie. 

Istria, ze względu na kolor ziemi, dzieli się na Czerwoną, Szarą i Białą. I wierzcie mi, ta czerwona jest ognista jak rubin. Wygląda wręcz niewiarygodnie. Zrobiłyśmy sobie bazę na fantastycznym kempingu koło Fażany – co prawda ogromnym, ale miał po prostu wszystko, o czym zamarzy turysta. Na większych, sieciowych kempingach znajdziemy baseny, place zabaw i niezliczone okazje uprawiania sportów. W tym lekcje jazdy konnej, żeglarstwa, surfingu, narciarstwa, nurkowania, wspinaczki górskiej. A także naukę rzeźbienia, garncarstwa i oczywiście pływania na bananie. Skorzystałyśmy z wielu z nich, łącznie z bananem. Ale poza kempingowymi uciechami zwiedzałyśmy też naszą Californią truflowe okolice miasteczka Hum, śliczne portowe Rovinj, niezwykłą, głęboką na 132 metrów jaskinię Baredine i uroczą Fażanę. Tam chodziłyśmy plażą wzdłuż promenady na pyszne owoce morza, szczególnie kalmary z ziemniakami i szpinakiem.

Istria może być świetnym początkiem na zwiedzanie Chorwacji. Im jednak dalej od Triestu, tym bardziej klimat włoski rozrzedza się, a na nas czekają krainy inne, ale bardzo przyjemne. 

Jak sobie radzić z kamperem i nie zwariować

Po kilku dniach obsługa kampera stała się już łatwa i rozkładanie i składanie wszystkich jego stolików, daszków i leżaków, było zwykłą, miłą rutyną. Co ciekawe, bo klasyczna California nie wygląda na duże auto. Prowadzi się jak większy SUV, ale kiedy się otworzy wszystkie skrytki w środku, ustawi właściwie krzesła i otworzy dach, to nagle mamy dwie sypialnie z pełnowymiarowymi łóżkami.

Latem, śpiąc w kamperach, dobrze otwierać okno lub dach, nawet jeśli śpi się na dole, bo mamy wtedy zapewniony ruch powietrza (lepiej mieć tlen niż dwutlenek węgla). Początkowo włączałyśmy nawet grzanie na noc (świetny jest system, który trzyma temperaturę aż do rana), ale szybko uznałyśmy, że jest nam za ciepło. Taki w sumie zgrabny samochodzik, a w drzwiach ukryty jest stół, na klapie bagażnika krzesła, z boku wysuwa się rozkładany dach, a z tyłu prysznic. Za kierowcą jest mały palnik, na którym codziennie rano robiłam dla nas kawę. Wiecie jak smakuje kawa pita z widokiem na morze, z przyjaciółką u boku w waszym mobilnym domku? Najlepiej!

Zachód słońca nad chorwackim wybrzeżem. fot. Agnieszka Prokopowicz

Z Istrii ruszyłyśmy dalej chorwackim wybrzeżem. Strasznie chciałyśmy zobaczyć wyspę Krk. Jedzie się na nią cudowną widokową trasą przyklejoną do skał, która niespodziewanie zamienia się w wielki most. Na miejscu powitało nas niesamowicie lazurowe morze. Miejscowi od razu polecili plażę Velo w miejscowości Baška (skądinąd tu znaleziono słynną tablicę z XI wieku z inskrypcjami w głagolicy). My jednak, widząc odcień morza, nie myślałyśmy o zabytkach.

Na campingu Jezevac zostawiłyśmy naszego kampera i pobiegłyśmy nad wodę. Oczywiście, jak to w Chorwacji, plaża kamienista, ale woda przejrzysta i turkusowa. Tak spędziłyśmy kilka dni i dopiero po nasyceniu błękitem wody i nieba, uznałyśmy że warto zwiedzić starówkę miasteczka Krk. Z pamiętającymi czasy sprzed dwóch tysięcy lat rzymskimi murami, placem Kamplin i z Kasztelem Frankopańskim. Mają tam świetne butiki z pięknymi lnianymi koszulami oraz nietypowymi kapeluszami. Można tam znaleźć każdy kształt. Kupiłyśmy sobie identyczne. 

Kamperem do Chorwacji – Południowa Chorwacja

Po kilku dniach plażowania ruszyłyśmy dalej na południe. Uznałyśmy, że jeszcze zobaczymy Zadar, a potem wrócimy na północ, by sprawdzić jak wygląda Chorwacja z dala od morza. I Zadar był naprawdę miłym zaskoczeniem. To gospodarcze i kulturalne centrum północnej Dalmacji. Klimatem przypomina miasta wysp greckich. Wąskie uliczki z wyślizganymi kamiennymi posadzkami, małe zacienione zaułki, cudowny targ obok bramy morskiej. Można na nim kupić soczyste warzywa i owoce, przyprawy i ryby. I oczywiście koniecznie trzeba powłóczyć się po starej części miasta, która znajduje się na półwyspie. Starówka uroczo otoczona jest murami obronnymi, przez które wchodzi się pięcioma bramami. Cudownie, spokojnie, relaksacyjnie.

Powrotną drogę ułożyłyśmy sobie z myślą, by skosztować znanej w północnej Chorwacji dziczyzny. Nagle stałyśmy się chyba fankami stalagmitów i stalaktytów, ponieważ skręciłyśmy do kolejnej fascynującej jaskini, tym razem w okolice Fužine. Nazywa się Vrelo i ma około 3,5 miliona lat. Szczerze – zrobiła na nas duże wrażenie. Niestety, w środku było zimno, więc domorosłym speleologom polecamy zabrać chociaż bluzę.

Ale najważniejsze było nieopodal, w restauracji Bitoraj. Co prawda przy wejściu powitał nas prawdziwy, wypchany niedźwiedź i stylistyka była mocno swojska, ale jedzenie nas zachwyciło. A było w czym wybierać, bo testowałyśmy gulasz z jelenia, kotlety z dzika, regionalne sery, potrawkę z niedźwiedzia, a nawet żabie udka. Dziczyzna była wyśmienita.

Im dalej od morza, tym potrawy cięższe i bardziej sycące. Co ciekawe, bo w sumie od morza dzieli nas zaledwie półtorej godziny drogi, a zupełnie zmieniła się przyroda i całkowicie inaczej smakują potrawy.

Ta chorwacka wyprawa była fantastycznym testem zarówno kamperowania, jak i przyjaźni. Aby wytrzymać z kimś na kilku metrach, to jednak trzeba się lubić. Kamper okazał się prosty w obsłudze, zresztą kultura kamperowa jest tam tak rozwinięta, że nawet jak się czegoś nie wie, każdy chętnie pomaga. Kempingi przypominają ogromne, świetnie wyposażone ośrodki wczasowe, gdzie namioty sąsiadują z kamperami, a obok są też domki (tzw mobile home). Znajdziemy tam pralnie, prysznice, leżaki. Można jeździć od plaży do plaży, ale można także rozbić się na obozowisku na tydzień czy dwa w jednym miejscu i odpłynąć w turkusach morza.

Totalnie otworzyłyśmy się na taki sposób podróżowania. Już planujemy kolejną eskapadę. Jesienią wybieramy się do Dubrownika. Czekamy tylko na otwarcie (zapowiadane na koniec lipca) wielkiej inwestycji drogowej w Chorwacji – Mostu Pelješac, który połączy Chorwację z Dubrownikiem, omijając 13 km pas Bośni i Hercegowiny.  

Wakacje kamperem – Ile to kosztuje?

Na koniec jeszcze kilka słów o cenach. Na nasze oko w centrach miasteczek i na plażach jest dość drogo, ale Bałtyk i tak przebija je swoimi „paragonami grozy”. Kamper to zawsze opcja tańsza, bo mamy własną kuchenkę. Gaz jest tani, a mając nawet dwupalnikową kuchnię można sobie gotować obiady i samemu parzyć poranną kawę. Ryby z patelni i surówki nie zrujnują budżetu, jeśli zrobimy je sami. Dobre ceny są na porannych targach. Supermarkety mogą być nieco droższe, ale i tak wiadomo, że najdroższe są restauracje i małe lokalne sklepiki. 

Taki wyjazd to przede wszystkim wynajem kampera. W Polsce to koszt około 650 zł na dzień (przy większych, mniejsze można znaleźć za około 550 zł). Za kempingi zapłacimy w Chorwacji ok 250–350 zł za dobę w sezonie. Po sezonie może być taniej (i przyjemniej – maj i wrzesień są tańsze, a pogoda wciąż jest wtedy cudowna). Szczegóły znajdziecie na oficjalnej stronie Stowarzyszenia Chorwackich Campingów.

I na koniec - benzyna. Dziś to drażliwy temat, ale na każde wakacje trzeba jakoś dojechać. Samochody i samoloty podrożały, a nie wszędzie dotrzemy koleją. Kamper to takie auto, ale z opcją gotowania – a to może być duża oszczędność.

Podróżując kamperem po Chorwacji warto tak ułożyć trasę, bo obejmowała najpiękniejsze regiony kraju. fot. Agnieszka Prokopowicz
 
W porównaniu z odwiecznym konkurentem – Włochami – ceny w Chorwacji są podobne. Ciekawe, co będzie po wejściu w strefę euro. Pamiętajmy, że Chorwaci czekają na decyzję instytucji unijnych w zakresie przyjęcia do strefy Schengen oraz wprowadzenie euro. W Słowacji przyniosło to duże podwyżki, ale jak będzie tu… zobaczymy. Tymczasem, jeśli chcecie testować życie kamperowe, to z pewnością dobrze jest wybrać się kamperem do Chorwacji. Kempingi, widoki, ryby, owoce morza i pogoda, która jest fantastyczna dla obieżyświatów przez prawie cały rok.