Jeszcze rok temu międzynarodowa turystyka borykała się z ogromnym kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa. Na szczęście po opracowaniu i rozpowszechnieniu szczepionek wszystkie branże, w tym również podróżnicza, powoli wracają do normalności. Miejsca, które jeszcze kilka miesięcy temu świeciły pustkami, obecnie znowu są oblegane przez tłumy przyjezdnych. Mogłoby się wydawać, że taka sytuacja jest bardzo korzystna dla regionów utrzymujących się z turystyki. Nie wszyscy są jednak zadowoleni.

Barcelona zaprasza bogatych turystów

Barcelona to jedno z najchętniej odwiedzanych przez turystów miast w Europie. Jak się okazuje, Katalończycy są już zmęczeni tłumami fanów piłki nożnej i fantazyjnej architektury Gaudiego. Wzorem innych miasta lokalna organizacja turystyczna wystartowała z kampanią promocyjną. Akcja nie ma jednak zachęcić do zwiedzana Barcelony wszystkich chętnych, a przede wszystkim tych, którzy są w stanie wydać sporo pieniędzy. Z komunikatów wynika, że idealny turysta powinien codziennie wydawać przynajmniej 600 euro, czyli około 2700 zł. Dlaczego? Władze uważają, że osoby, które mogą pozwolić sobie na wydatek, prowadzą już ustatkowane życie, najczęściej podróżują z rodzinami lub partnerem i szukają dla siebie unikatowych, autentycznych rozrywek.

To oczywiście jedynie sugestia i zachęta dla zamożnych turystów. Jak na razie Barcelona nie ma w planach nałożenia konkretnych limitów na przyjezdnych.

Miasta w Europie walczą z turystami

Nie tylko Barcelona boryka się z tłumami turystów. W ostatnich tygodniach władze Wenecji ogłosiły, że od przyszłego roku przyjezdni będą musieli liczyć się z dodatkowymi opłatami za zwiedzanie miasta. Ceny za zwiedzanie miasta mają wynosić od 3 do 10 euro, w zależności od sezonu. 

W przypadku Amsterdamu sytuacja jest bardziej złożona. Z danych opublikowanych jeszcze przed wybuchem pandemii wynika, że stolicę Holandii odwiedza rocznie około 7,5 miliona turystów zza granicy. Część z nich przyjeżdża zwabiona pokusami popularnych cofee shopów oraz dzielnicy czerwonych latarni – tu zaczynają się problemy. Władze Amsterdamu chcą bowiem zmienić wizerunek miasta, które przez lata było kojarzone z rozrywkowym zagłębiem Europy. Jakiś czas temu na turystów zostały jednak nałożone wysokie podatki, a imprezowiczom dopuszczającym się skandalicznych zachowań na ulicach grożą mandaty.

Rozumiemy frustracje mieszkańców zatłoczonych miast. Być może to dobra okazja dla turystów, żeby zainteresować mniej znanymi, ale równie ciekawymi kierunkami. Może weekend w Wilnie? Podpowiadamy, jak zaplanować zwiedzanie stolicy Litwy.