Wygrałem nierówną walkę z sierścią i pyłkami. Trzy koty kontra oczyszczacz powietrza
Wszechobecna sierść w domu to chyba jeden z największych minusów posiadania kota w domu. Jeszcze gorzej robi się, jak się posiada 3 koty.
Długo zastanawiałem się, jak poradzić sobie z pyłkami w domu i sierścią. Oczyszczacz powietrza już od dłuższego czasu pojawiał się w mojej głowie, ale nigdy nie byłem w 100% przekonany, że takie urządzenie się faktycznie sprawdzi. W końcu nadarzyła się okazja, żeby sprawdzić oczyszczacz powietrza firmy Dyson. Skorzystałem więc z tej możliwości i muszę przyznać, że jestem bardzo zaskoczony.
Ratował życie podczas upałów
Rekordowe temperatury sprawiały, że siedzenie w domu to była prawdziwa katorga. Do testów dostałem model Dyson Purifier Humidify+Cool Formaldehyde. Ta długa nazwa wskazuje, że urządzenie nie tylko oczyszcza i nawilża powietrze, ale również je chłodzi.
I w zasadzie ta funkcja dosłownie ratowała życie. Mieszkanie było nie tylko schłodzone, ale również miało oczyszczone i nawilżone powietrze.
Czy sierść faktycznie zniknęła?
Nie całkowicie. Oczyszczacz Dysona nie posiada funkcji wciągania sierści jak odkurzacz, ale nawet na to nie liczyłem. Zależało mi na oczyszczeniu z niej powietrza, którym oddycham. I to zadanie Dyson Purifier Humidify+Cool Formaldehyde wykonał perfekcyjnie.
Dzięki funkcji automatycznego oczyszczania powietrza, nie musiałem nawet nic robić. Urządzenie posiada szereg czujników, które na bieżąco monitorują jakość powietrza. Kiedy Dyson wykryje jakieś szkodliwe pyłki, momentalnie wchodzi na wyższe obroty, by jak najszybciej oczyścić pomieszczenie.
Wcześniej sierść unosiła nawet w powietrzu, co było najgorsze. Dyson, wypuszczając czyste i świeże powietrze, zniwelował ten problem, a na tym mi najbardziej zależało. Wystarczy postawić go w odpowiednim miejscu, by w 100% wykonywał swoją pracę.
Różnica była już odczuwalna pierwszej nocy
Dysona do prądu podłączyłem około godziny 16. Już wieczorem poczułem znaczącą różnice w jakości powietrza. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że w tak krótkim czasie urządzenie już zdążyło sobie poradzić z tym problemem. To był właśnie ten moment, w którym uświadomiłem sobie, że oczyszczacz powietrza ma naprawdę sens. Zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy jakość powietrza na zewnątrz pozostawia wiele do życzenia. Najgorzej jest zimą, kiedy rozpoczyna się sezon grzewczy. Powietrze wtedy jest naprawdę bardzo zanieczyszczone, a wszystko przez stare urządzenia.
Świeże powietrze wpłynęło również na jakość snu. Urządzenie automatycznie uruchamiało się podczas nocy, by ciągle zapewniać czyste powietrze. Dzięki funkcji „sen” nawet nie było słychać pracy Dysona, co jest zdecydowanym plusem.
Dyson posiada 5-litrowy zbiornik na wodę do nawilżania powietrza. Ja przez cały okres testu, czyli około miesiąca, nie musiałem go ani razu uzupełniać. To jest kolejna zaleta, że urządzenie praktycznie nie wymaga uwagi. Oczywiście, co jakiś czas trzeba wyczyścić lub wymienić filtr, ale kiedy ten moment się zbliża, dostajemy odpowiednie powiadomienie w aplikacji.
Dyson vs kuwety
W domu są 3 koty, więc naturalna rzeczą jest posiadanie więcej niż jednej kuwety. Dyson wyręczył mnie również i na tym polu. Wcześniej sprzątałem praktycznie od razu, ze względu na zapach, który roznosił na całą przestrzeń.
Teraz, dzięki Dysonowi, mogłem trochę opóźnić ten proces. Dosłownie chwilę po tym, jak któryś z kotów opuszczał kuwetę, urządzenie zabierało się do pracy, by jak najszybciej zapewnić czyste i świeże powietrze. I tu mnie najbardziej Dyson zaskoczył, oczywiście pozytywnie.
Wszystko pod ręką
Ogromną zaletą Dysona Purifier Humidify+Cool Formaldehyde jest jego obsługa. Wystarczy pobrać aplikację i połączyć się z urządzeniem. W zestawie jest również pilot, ale nie korzystałem z niego ani razu. Telefon jest ciągle pod ręką i nawet gdy byłem daleko od domu, mogłem sterować urządzaniem.
Najczęściej jednak Dyson pracował w „trybie automatycznym”. Wtedy samodzielnie dostosowywał ustawienia, by jego praca była jak najbardziej efektywna. Mogłem nawet monitorować jakość powietrza w domu i na zewnątrz, co było bardzo fajną opcją.
Do oczyszczaczy powietrza podchodziłem dość sceptycznie. Po teście Dysona Purifier Humidify+Cool Formaldehyde wiem, że to był błąd. Jego działanie wpłynęło pozytywnie na wiele aspektów. Poradził sobie nawet z tym najtrudniejszym zadaniem, czyli kocią sierścią. Wpuszcza do mieszkania czyste i świeże powietrze, co moim zdaniem, zdecydowanie podwyższa komfort spędzania czasu w domowym zaciszu.