Słońce zabija satelity Starlink. Czy ich szczątki wpłyną na ziemską atmosferę?
Erupcje słoneczne skracają żywotność satelitów na orbicie okołoziemskiej, zwłaszcza dużych konstelacji, takich jak Starlink firmy SpaceX. Zdaniem ekspertów może to być zarówno korzystne, jak i niepokojące.

Spis treści:
Jeszcze nigdy nie było tak wielu satelitów krążących wokół Ziemi, jak obecnie. Według danych z maja 2025 roku, liczba aktywnych satelitów osiągnęła około 11 700. Znaczna część z nich, ponad 60%, to satelity Starlink należące do SpaceX.
Ruch na orbicie
Jeśli prześledzić wzrost liczby sztucznych satelitów, okaże się, że od roku 1990 liczba ta rosła o około 100 nowych satelitów co pięć lat. Według danych SatCat w 1990 roku wokół Ziemi krążyło 470 sztucznych satelitów, a w 2000 – 650. Przez kolejne pięć lat liczba to wzrosła do 900, aż do skoku w 2015 r., gdy liczba ich miała wynosić 1300. I nagle, za sprawą satelitów Starlink, w 2020 wzrosła do 2800, by w tym roku osiągnąć 11700. Co więcej, liczba ta będzie nadal rosnąć, gdyż własne konstelacje planują kolejne firmy i kraje. Niedawno Chiny ogłosiły projekt narodowej konstelacji satelitarnej, której celem jest – analogicznie do Starlinków – dostarczanie internetu satelitarnego.
Jednak te wszystkie urządzenia nie są tak odporne na burze geomagnetyczne, jak byśmy chcieli. A jesteśmy nadal w bardzo żywiołowym okresie 11-letniego cyklu aktywności słonecznej. Erupcje słoneczne mogą powodować burze geomagnetyczne, które ogrzewają atmosferę naszej planety, powodując jej pęcznienie i zwiększając tarcie na satelitach.
– Odkryliśmy, że w trakcie burz geomagnetycznych satelity opadają ze swojej orbity szybciej, niż miałoby to miejsce w okresie mniejszej aktywności słonecznej. Uważamy, że podczas maksimum słonecznego żywotność satelity może zostać skrócona nawet o 10 dni – twierdzi Denny Oliveira z Centrum Lotów Kosmicznych NASA Goddard w Maryland.
Satelitarny boom
Efekt ten staje się widoczny dopiero teraz ze względu na boom w wynoszeniu satelitów na orbitę, szczególnie przez SpaceX. Starty rakiet wynoszących Starlinki odbywają się niemal co tydzień. SpaceX planuje mieć w przyszłości ponad 30 000 satelitów na orbicie. W każdym tygodniu odnotowujemy również przynajmniej kilka satelitów konstelacji wchodzących w atmosferę i spalających się w niej.
– To pierwszy raz w historii, kiedy tak wiele satelitów schodzi z orbity w tym samym czasie – mówi Oliveira. Dodaje, że w latach 2020–2024 wyśledzono 523 satelity Starlink wchodzące w naszą atmosferę, gdzie mają się całkowicie spalić. – Za kilka lat satelity będą wchodzić w atmosferę każdego dnia – podkreśla badacz.
Naturalnie satelity mają swoją żywotność i de facto powinny kończyć życie albo na tzw. orbicie cmentarnej, albo spalając się w atmosferze. Jednak zdaje się, że przed wyniesieniem tak ogromnej konstelacji nikt tak naprawdę nie zastanawiał się, jakie problemy może to w przyszłości wywołać. Denny Oliveira odkrył, że podczas najpoważniejszych ostatnich zdarzeń geomagnetycznych, 37 satelitów Starlink weszło w atmosferę. Satelity orbitujące poniżej 300 kilometrów ponownie weszły w atmosferę po około pięciu dniach. Czyli trzykrotnie szybciej niż się spodziewano.
Przyspieszona deorbitacja
– Było to pierwsze maksimum słoneczne, jakie przeszliśmy w erze megakonstelacji. Właśnie dlatego tak istotne jest wykonanie teraz pomiarów wpływu wysokiej aktywności słonecznej na satelity znajdujące się na niskiej orbicie ziemskiej (LEO) – mówi Samantha Lawler z University of Regina w Kanadzie. Co więcej, okazuje się, że przyspieszone wejście w atmosferę może zmniejszyć prawdopodobieństwo, że satelity całkowicie spłoną. – Istnieje szansa, że obiekt dotrze do ziemi – mówi Oliveira.
W sierpniu 2024 roku 2,5-kilogramowy fragment satelity Starlink został znaleziony na farmie w Saskatchewan w Kanadzie, co według SpaceX jest jedynym znanym przypadkiem, w którym jakikolwiek fragment satelity Starlink przetrwał ponowne wejście w atmosferę. Lawler, która mieszka w Saskatchewan, mówi, że martwi się, iż więcej szczątków satelity mogło dostać się na ziemię w innym miejscu.
Źródło: New Scientist
Nasza autorka
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Pisze przede wszystkim o eksploracji kosmosu, astronomii i historii. Związana z Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz magazynami portali Gazeta.pl i Wp.pl. Ambasadorka Śląskiego Festiwalu Nauki. Współautorka książek „Człowiek istota kosmiczna”, „Kosmiczne wyzwania” i „Odważ się robić wielkie rzeczy”.

