Zwierzęta na bombie? Naukowcy odnaleźli stworzenia, których domem stały się niewybuchy z II wojny światowej
Do tej pory bomby z czasów II wojny światowej, szczególnie te pozostałe w Morzu Bałtyckim czy Północnym, uważaliśmy za toksyczne zagrożenie dla organizmów morskich. Okazuje się jednak, że mogą one stać się domem dla wielu zwierząt. Niezwykłe spotkanie naukowców pokazuje, jak natura próbuje poradzić sobie z wpływem człowieka.

Badawcza łódź podwodna natknęła się na kraby, ryby i inne organizmy morskie, które rozwijały się na leżących na dnie Morza Bałtyckiego ładunkach wybuchowych z czasów II wojny światowej. Teren dawnego składowiska broni był dla nich bardziej atrakcyjny niż otaczające je dno morskie.
Życie na bombach w Bałtyku
W wodach Morza Bałtyckiego wzdłuż niemieckiej granicy leży około 1,5 miliona ton zatopionej broni – pochodzi ona nie tylko z II wojny światowej, ale także z pierwszej. Składają się na nią nie tylko materiały wybuchowe, ale także pozostałości broni chemicznej czy nawet… jądrowej.
Sądzono, że bomby w Bałtyku będą odstraszać zwierzęta. Naukowcy udowodnili jednak, że cmentarzyska bomb stanowią przestrzeń do bujnego rozwoju dzikiej przyrody. Sfilmowali sieć ukwiałów, rozgwiazd i innych organizmów w Zatoce Lubeckiej. Zwierzęta wybrały sobie specyficzne miejsce do życia: zasiedliły fragmenty bomb V-1 wykorzystywanych przez nazistów.

– Byliśmy przygotowani na znacznie niższą liczbę wszystkich gatunków zwierząt. Okazało się jednak, że jest odwrotnie – mówi Andrey Vedenin z Instytutu Badawczego Senckenberga w Niemczech. Naukowcy opublikowali wyniki badań wynikających z niezwykłego spotkania w czasopiśmie „Communications Earth and Environment”.
Dlaczego morskie organizmy wolą bomby od dna?
Niewybuchy nie brzmią jak idealne miejsce do życia, prawda? Cóż, z perspektywy morskich stworzeń wszystko ma swoje plusy i minusy. Według naukowców mogą być one przyciągane przez twarde powierzchnie, których w Bałtyku jest stosunkowo niewiele. Głównie wyściela go piasek – kamienie i głazy zostały usunięte w XIX i XX wieku w celach budowlanych.
Obecność substancji chemicznych sprawia również, że w tym terenie… brakuje ludzi. To ochronna bańka dla zwierząt przed najgroźniejszym stworzeniem na Ziemi, mimo konieczności pójścia na pewne toksyczne kompromisy. Mogą one być zresztą nieświadome zagrożenia: naukowcy zajmą się teraz obliczeniem, ile zanieczyszczeń zostało wchłoniętych przez organizmy i czy są one nadal zdolne do rozmnażania.
To kolejny dowód na to, że natura ima się wszystkich sposobów, by przetrwać. Zasiedla nawet odpady po ludziach i wykorzystuje ich toksyczność, by się przed nimi chronić. To wspaniały dowód siły życia.
Źródło: Communications Earth & Environment
Nasz autor
Jonasz Przybył
Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.

