Reklama

Spis treści

  1. Jak działa mózg w stanie nudy?
  2. Nadmierna stymulacja – ukryty problem współczesności
  3. Dlaczego warto się czasem ponudzić?

Znamy ją wszyscy: ten dziwny stan, w którym czujemy że nie mamy nic do roboty i zaczynamy rozglądać się za czymkolwiek, co nas pobudzi. Bywa, że oglądamy film, który stopniowo coraz bardziej nas irytuje, zamiast zaciekawiać. I stopniowo odpływamy we własne rozmyślania. „Nuda, nic się nie dzieje proszę pana” – to zdanie wypowiedziane w filmie „Rejs” znamy wszyscy. A jednak, jak wskazują neurobiolodzy, nuda nie jest przeżyciem wyłącznie negatywnym. Może być wręcz zbawienna dla mózgu.

Jak działa mózg w stanie nudy?

Nuda to uczucie dobrze znane każdemu z nas – pojawia się, gdy tracimy zainteresowanie wykonywaną czynnością lub brakuje nam bodźców. Objawia się trudnością w skupieniu uwagi, zniecierpliwieniem i wrażeniem powolnie płynącego czasu. Szczególnie źle wydają się znosić ją dzieci. Zarówno dzieci, jak i dorośli stosują różne, nie zawsze skuteczne metody na zabicie nudy.

Jednak analiza pracy mózgu podczas nudy pokazuje, że nasz najważniejszy organ działa wówczas w szczególny sposób: jego różne regiony współpracują ze sobą. W mózgu funkcjonuje sieć powiązanych ze sobą obszarów odpowiedzialnych za różne funkcje. Gdy zaczynamy się nudzić, aktywność sieci uwagi, która filtruje bodźce i pozwala się skupić, zaczyna spadać. Równocześnie zmniejsza się działanie tzw. sieci czołowo-ciemieniowej, odpowiedzialnej za utrzymanie zaangażowania w zadanie.

W tym samym czasie aktywuje się sieć domyślna, która przekierowuje naszą uwagę na wewnętrzne przemyślenia i introspekcję. To część mózgu umożliwiająca refleksję i samopoznanie, aktywująca się tez podczas odpoczynku. W trakcie nudy aktywują się są też inne struktury mózgu: wyspa, która analizuje sygnały z ciała i emocje oraz ciało migdałowate, odpowiedzialne za przetwarzanie negatywnych emocji. Dodatkowo aktywuje się kora przedczołowa, motywując nas do poszukiwania bardziej angażujących bodźców.

To nie pierwszy raz, kiedy ograniczenie bodźców okazuje się czymś korzystnym dla mózgu. Podobne działanie ma też deprywacja sensoryczna.

Mózg podczas działania sieci domyslnej. Fot. John Graner/Wikipedia
Mózg podczas działania sieci domyslnej. Fot. John Graner/Wikipedia

Nadmierna stymulacja – ukryty problem współczesności

Dzisiejszy świat dostarcza nam nadmiaru informacji i prowokuje do nieustannej aktywności. Wiele osób żyje w szybkim tempie, planując każdą chwilę dnia. Nawet w wolnym czasie sięgamy np. po smartfon, by „czymś się zająć”. W ten sposób tkwimy w ciągłym „trybie działania”.

Stała stymulacja może prowadzić do przeładowania układu nerwowego. Układ współczulny jest aktywowany zbyt często i na zbyt długo, co skutkuje tzw. przeciążeniem allostatycznym. To stan zwiększający ryzyko zaburzeń lękowych i psychicznych (np. depresji). Całkowicie eliminując nudę z życia, odbieramy sobie naturalną możliwość resetu tego układu.

Dlaczego warto się czasem ponudzić?

W rozsądnych dawkach nuda może być zdrowym antidotum na przestymulowanie. Jej pozytywne skutki to np.:

  • wzrost kreatywności – w chwilach nudy umysł ma przestrzeń na swobodne dryfowanie myśli i tworzenie nowych idei;
  • rozwój samodzielności – brak bodźców zewnętrznych zmusza nas do szukania alternatyw;
  • wsparcie dla samooceny i regulacji emocjonalnej – uczymy się tolerować własne emocje i obserwować je bez rozpraszaczy;
  • oduczenie natychmiastowej gratyfikacji – nuda zniechęca do kompulsywnego korzystania np. ze smartfona;
  • reset dla układu nerwowego – ograniczenie bodźców pomaga obniżyć poziom lęku i przywraca równowagę sensoryczną.

Źródło: The Conversation

Nasza autorka

Magdalena Rudzka

Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.
Reklama
Reklama
Reklama