Biała dama z Kórnika to duch hrabiny Teofili Działyńskiej. Zjawa każdej nocy wychodzi z obrazu
Biała dama to postać, która od lat jest obecna w folklorze. Wiele osób zna przynajmniej jedną opowieść o odzianej w białe szaty zjawie, przechadzającej się po swoich dawnych włościach. Bezsprzecznie, najbardziej znanym straszydłem jest to, które nawiedza zamek w Kórniku. Kim była tamtejsza biała dama? Poniżej odpowiadamy na to pytanie.

Spis treści:
Legendy o duchach i upiorach towarzyszą wielu polskim zamkom i pałacom. Opowieści z dreszczykiem przyciągają turystów jak magnes opiłki żelaza i nic dziwnego. W końcu kto nie chciałby przeżyć przygody życia i na własne oczy zobaczyć „prawdziwą” istotę nie z tego świata? Widmowi rycerze, czarne psy, upiory okrutnych rządców – większość zamków ma swoją własną marę. Wśród opowieści o straszydłach szczególnie wyróżnia się postać białej zjawy, błąkającej się wśród zamkowych ruin lub po pałacowych komnatach. To właśnie ona – słynna biała dama.
Biała dama to nie jeden duch
O czym właściwie mowa? Wbrew pozorom, nie chodzi tu o jedną zjawę. Tym terminem określa się duchy kobiet, najczęściej pochodzących z arystokratycznych rodów. W legendach polskich widmowe postaci w białych sukniach najczęściej nawiedzają miejsca związane z ich życiem, w których wydarzyła się straszna historia. To właśnie tragiczna śmierć nie pozwala im zaznać spokoju i opuścić ziemskiego padołu.
Białe damy nawiedzają między innymi:
- zamek w Bobolicach, gdzie zjawa w białej szacie – bratanica Krezów – pojawia się na kamiennym balkonie,
- zamek w Niedzicy, na którego dziedzińcu i w kaplicy pojawia się duch inkaskiej księżniczki Uminy,
- zamek w Chęcinach, w którym biała dama szuka ukrytego skarbu,
- zamek w Ogrodzieńcu, gdzie Olimpia, córka Seweryna Bonera, rzuciła się z wieży, gdy ojciec sprzeciwił się jej związkowi z ubogim rycerzem.
Każda z tych opowieści może wywołać gęsią skórkę, jednak najstraszniejsza towarzyszy dawnej rodowej rezydencji Górków i Działyńskich, która wznosi się na niewielkiej wyspie w Kórniku.
Kim była biała dama z Kórnika?
Zamek ten rzekomo nawiedza duch hrabiny Teofili z Działyńskich, pierwszej wybitnej zarządczyni na kórnickich włościach. Córka Teresy Tarłówny i Zygmunta Działyńskiego urodziła się 28 grudnia 1714 lub 1715 roku.
W 1732 roku poślubiła starostę łęczyckiego Stefana Szołdrskiego. Para doczekała się jednego dziecka – syna Feliksa. Gdy chłopiec miał rok, jego ojciec zmarł. Teofila przez długi czas nie myślała o ponownym zamążpójściu, a w okolicy aż huczało od plotek o płomiennych romansach wdowy. Podobno spotykała się ze swoim ogrodnikiem, a nawet z miejscowym proboszczem.

Po raz drugi stanęła przed ołtarzem 1748 roku. Poślubiła starostę borzechowskiego Aleksandra Hilarego Potulickiego, jednak ich małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Hrabianka podobno była rozczarowana drugim mężem, który upodobał sobie rozrzutne życie, a i on inaczej wyobrażał sobie związek z panią na zamku w Kórniku. Chciał przejąć kontrolę nad ziemiami należącymi do żony, ale nie udało mu się. Para rozstała się w 1754 roku.
Dobra zarządczyni
Poza Kórnikiem, do Teofili należał także szereg innych ziem, m.in. Bnin, Runowo, Czołowo, Mieczewo, Kamionki, Czmoń i Radzewo. Świetnie radziła sobie z zarządzaniem podległym jej majątkiem. Dbała nie tylko o własne kieszenie, ale także o dobrostan chłopów. Z jej inicjatywy powołano straż ogniową, wykopano studnię na rynku i wybudowano wiele ceglanych budynków. Chcąc zabezpieczyć domy mieszkańców, zarządziła budowę ceglanych kominów.
Jedną z najważniejszych jej decyzji było zniesienie pańszczyzny na rzecz czynszu w formie płaconego przez chłopów podatku. Była otwarta na inne wyznania. Na jej włościach mogli swobodnie osiedlać się niemieccy i żydowscy osadnicy. Co więcej, mogli zakładać własne szkoły i budować świątynie.
Teofila Działyńska zmarła 26 listopada 1790 roku. Po jej śmierci, Feliks Szołdrski zobowiązał proboszcza w Kórniku do cotygodniowego odprawiania mszy w intencji matki. Wkrótce po jego śmierci, gdy nikt już nie opłacał nabożeństw, zwyczaju tego zaniechano.
Legenda o białej damie z Kórnika
Tyle faktów, czas na opowieść o duchu hrabiny. W Kórniku do dziś krąży legenda o zjawie przechadzającej się po zamkowych komnatach. Biała dama ma być duchem hrabiny, który pokutuje za występek, którego dopuściła się za życia. Gdy pewnego dnia Kórnik nawiedził pożar, Teofila ulitowała się nad chłopami, którzy utracili dorobek, i przekazała im cegły niezbędne do budowy pieców.

Miała pozyskać je z dawnego zamku myśliwskiego Górków. Zamku nawiedzanego przez złe duchy, pragnące ukrytego tam skarbu. Te w ramach kary miały nałożyć na hrabinę klątwę i skazać ją na wieczną tułaczkę po dawnej posiadłości. Odzyska wolność dopiero, gdy ktoś odnajdzie skarb.
Istnieją także inne wersje tej opowieści. Te głoszą, że biała dama pojawia się jako duch opiekuńczy. Według innej opowieści, Teofila pokutuje za romanse i nocami błąka się, poszukując kolejnych kochanków.
Co dzieje się na zamku w Kórniku? Podobno tuż przed północą Teofila Działyńska wychodzi z ram obrazu wiszącego w sali jadalnej. W postaci bezcielesnej, do białego rana błąka się po warowni. Zawsze towarzyszy jej czarny rycerz, który zajeżdża pod zamek na czarnym koniu. Gdy wstaje świt, hrabina wraca na obraz, a jej towarzysz rozpływa się w powietrzu.
Nasz autor
Artur Białek
Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.

