Jeden z dziennikarzy czeskiego tygodnika „Respekt” napisał, że husyci swoim fanatycznym zaślepieniem i skłonnością do okrucieństwa przywodzą na myśl barbarzyństwa Państwa Islamskiego. Znęcanie się nad jeńcami, okrutne i wymyślne metody zadawania śmierci, absolutny brak tolerancji dla jakiejkolwiek odmienności i skrajny fanatyzm... Historycy są zgodni, że w tych oskarżeniach wobec husytów jest wiele prawdy.

Śmierć Jana Husa doprowadziła do wojny domowej

Spalenie Jana Husa na stosie w czasie soboru w Konstancji (jego prochy wrzucono do Renu) stanowiło iskrę, od której na kilkadziesiąt lat zapłonął cały kraj. Mistrz Jan był wielbiony w Pradze i Czechach. Jego zwolennicy, zgorszeni kościelnym zepsuciem, tradycyjnie spotykali się na wzgórzach, modląc się i paląc ognie. Dziś historycy już wiedzą, że rozłam w Kościele wcale nie zaczął się z dnia na dzień, ale narastał latami. Przy czym większość jego aktorów bardzo długo nie uważała się za „rozłamowców”, ale – przeciwnie – za obrońców prawdziwej wiary i prawdziwego Kościoła.

Uczestnicy niedzielnych mszy w prawowiernych katolickich kościołach często w poprzedzającą noc brali udział w husyckich modlitwach przy ogniu, często wraz z własnym proboszczem. Stanowiska obu stron się jednak zaostrzały, szybko doszło do tumultów, buntów, w końcu – do wyjątkowo okrutnej i krwawej wojny domowej.

Przywódca husytów Jan ŽižkaPrzywódca husytów Jan Žižka / fot. Getty Images

Głównym ośrodkiem husytyzmu była Praga i tu zaczęła się walka. 30 lipca 1419 r. mszę w kościele Panny Marii Śnieżnej odprawiał nieznany wcześniej ksiądz Jan Żelivsky. Był i księdzem, i husyckim radykałem. Podburzony przez Żelivskyego tłum wiernych zaraz po mszy ruszył pod ratusz praskiego Nowego Miasta domagać się wypuszczenia więźniów – zwolenników Husa.

Atak na ratusz skończył się rzezią. Radnych powyrzucano z okien prosto na dzidy i piki wystawione przez protestujących. Broń nie znalazła się tam przypadkowo, wierni przyszli z nią już do kościoła Panny Marii Śnieżnej. Od tego momentu czeska historiografia operuje słowem „defenestracja”. Wyrzucanie przez okna przeciwników stanie się rodzajem tradycji, powracającej co kilkadziesiąt albo kilkaset lat.

Krucjata przeciw husytom

Rok później, na wezwanie papieża Marcina V, na husytów ruszyła pierwsza z pięciu wypraw krzyżowych, które miały zaprowadzić porządek w zbuntowanym królestwie. Brały w nich udział międzynarodowe armie, głównie z sąsiednich niemieckich księstw, ale też z Anglii, Austrii, Węgier. Oraz – o czym Czesi chętnie zapominają – z Czech, bo spora liczba czeskiego rycerstwa pozostała wierna papiestwu. Co więcej – wraz z katolikami występować z biegiem czasu zaczęli husyci umiarkowani, tzw. utrakwiści, przerażeni ekscesami husyckich radykałów.

Radykałowie na siedzibę wybrali sobie wzgórze kilkadziesiąt kilometrów na południe od Pragi. W 1420 r. założone tam osiedle nazwali biblijnym imieniem Tabor. Zjeżdżali się z całego kraju, wiedzeni nową wiarą, z marzeniami o nowym społeczeństwie, królestwie Bożym na Ziemi, urządzonym według husyckich ideałów. Sami mówili, że wcielają w życie prawo Boskie.

Nowo przybyli oddawali cały majątek do wspólnej kasy, z której zaopatrywano wszystkich mieszkańców. Praktykowano równość, przepych był surowo wzbroniony. Nadwyżki od początku przeznaczano na własne wojsko.

Taboryci wkrótce stali się postrachem całego kraju i państw sąsiednich. Majątek mnożyli łupieżczymi najazdami, palili kościoły i klasztory wraz z wyposażeniem, bo sprzeciwiali się czczeniu obrazów i świętych figur. W całej Europie Środkowej szybko zaczęto straszyć dzieci ich okrucieństwami, ale historycy przypominają, że strona katolicka nie zachowywała się inaczej.

Husyci wymyślili czołg i pistolet

Z Taborem związany był znany z polskiej mitologii historycznej wódz Jan Žižka. Matejko umieścił go na obrazie „Bitwa pod Grunwaldem, choć nie ma dowodów na to, że w niej uczestniczył. Na pewno brał za to udział w kolejnych wyprawach i bitwach husyckich, wykazując się niezwykłym talentem taktycznym.

To w jego wojskach narodziła się średniowieczna wersja czołgu, czyli husycki wóz bojowy. Był to rodzaj obitej deskami furmanki, z której wroga razili wojowie uzbrojeni w plebejskie narzędzia wojenne: okute cepy, kosy, pałki, stalowe kule na łańcuchach. Husyckie korzenie ma też współczesny pistolet. Nazwa pochodzi od słowa „pisztiala”, oznaczającego rurę, z której wystrzeliwano pociski za pomocą prochu.

Tak uzbrojeni taboryci brali udział w wojnach na terenie całego kraju, odpierali kolejne wyprawy krzyżowe, bronili Pragi. Sam Tabor też był wielokrotnie oblegany, ale miasto w zasadzie nigdy nie zostało zdobyte. Dopiero w drugiej połowie XVI w. samo poddało się utrakwistycznemu królowi Jerzemu z Podiebradu.

Husyci wymordowali adamitów

W historii Taboru jednym z najbardziej znanych momentów jest rozprawa z adamitami. Była to jedna z sekt czy też grupek, które jak grzyby po deszczu wyrastały w tym mieście radykałów. Adamici w swojej wizji raju na ziemi chodzili zawsze nago, głosili czystość duchową i seksualną. Jednocześnie tę czystość rozumieli po swojemu i nie przeszkadzała im w praktykowaniu seksualnej swobody, która chwilami przybierać miała formę orgii.

Osiedlili się na wysepce na rzeczce Neżarce, kilkadziesiąt kilometrów od Taboru. Ich ruch ewoluował, pojawiły się świadectwa o budzącym wtedy powszechne zgorszenie homoseksualizmie.

Jan Žižka sam wprawdzie należał do radykałów, ale tego już było dla niego za wiele. Najpierw napadł na adamitów w Klokotach pod Taborem, gdzie żywcem spalił 70 osób wziętych do niewoli. Krótko potem wymordował 40 uciekinierów, w tym kobiety i dzieci. W Klokotach do dziś stoi potężny głaz z tablicą upamiętniającą husycką nietolerancję.

Jan Žižka był znany z okrucieństwa

Mimo to pomnik Žižki góruje nad Pragą, ustawiony na wzgórzu Vitokov. To tu jego wojska rozbiły wojska pierwszej wyprawy krzyżowej przeciwko husytom. Dzielnica, leżąca u stóp wzgórza, nazywa się Żiżkov. Ślepy na jedno oko (a na starość ociemniały zupełnie) wódz ma swoich pomników w kraju dziesiątki, choć do dziś historycy spierają się o ocenę tej postaci.

Krytycy podkreślają jego fanatyzm i okrucieństwo. Ponoć już jako zupełny ślepiec obmacywał głowy jeńców, a kiedy wyczuł księżowską tonsurę, potrafił nieszczęśnika osobiście zarżnąć kozikiem. Inni wspominają jego strategiczny talent i zdolności organizacyjne, które grupy niewyszkolonych chłopów przekształciły w świetnie zorganizowane oddziały wojskowe, zdolne do rozbijania rycerstwa.

Komunistyczna historiografia robiła z niego natomiast rewolucjonistę, przywódcę antyfeudalnego buntu mas chłopskich. Także na wyrost, bo sam Žižka karierę zaczynał najprawdopodobniej w zbójeckiej bandzie. Dopiero potem zaczął się husytyzm i wojny religijne.

Koniec wojen husyckich

Za koniec wojen husyckich uważa się tradycyjnie rok 1434. Wówczas radykałowie został pokonani pod Lipanami przez koalicję katolików i umiarkowanych husytów-utrakwistów. Nie oznaczało to jednak końca sporów religijnych i religijnego wrzenia w Czechach. Podział chrześcijaństwa w tym kraju przetrwał od początku XV w. do przymusowej rekatolicyzacji dwieście lat później, już pod rządami Habsburgów.

Faktem jest, że Czechy jeszcze przed reformacją przez prawie 200 lat utrzymały własną formę zachodniego chrześcijaństwa. Stosunki z Kościołem katolickim były w tym czasie rozmaite, od wojen po pełne zrozumienia współistnienie. Sami utrakwiści np. wybierali sobie biskupów niezgodnie z wolą króla i papieża, ale mimo to oczekiwali od Kościoła, że tych biskupów konsekruje. W Pradze i wielu innych czeskich miastach przez dziesięciolecia istniały obok siebie parafie katolickie i utrakwistyczne.

Husytyzm przetrwał do współczesności jako mit, a w XIX w. stał się jądrem nowoczesnego, czeskiego nacjonalizmu. Kiedy rozpadała się w 1918 r. monarchia Habsburgów, czeskie elity rzuciły hasło „Precz z Wiedniem, precz z Rzymem”. Społeczeństwo było wtedy jeszcze katolickie i nacisk władz nowo powstałej Czechosłowacji zaowocował rozłamem.

Z Kościoła katolickiego wystąpi wtedy ponad milion ludzi, w tym wielu księży. Pod skrzydłami państwa powstał nowy Kościół, odwołujący się do tradycji husytyzmu. To jego przedstawiciele do dziś krzewią i rozwijają nauki mistrza Jana. Jakkolwiek sam Kościół sukcesu nie odniósł i dziś jego członkowie stanowią nieco ponad jeden procent ludności kraju.