Po rozpoczęciu wojny domowej Tubman zgłosił się jako ochotniczka, by służyć jako szpieg i zwiadowca w armii Unii. Trafiła do Karoliny Południowej, gdzie pomogła poprowadzić misję wojskową w górę rzeki Combahee, gdzie znajdowało się kilka dużych plantacji wykorzystujących pracę niewolników. Tubman pomogła także poprowadzić trzy parowce Unii wokół kopalni Konfederacji, a następnie uwolnić około 750 pracujących tam niewolników.

Była jedyną kobietą, która prowadziła mężczyzn do walki podczas wojny secesyjnej. Po wojnie przeniosła się do Nowego Jorku i aktywnie działała na rzecz równouprawnienia kobiet. 

Harriet Tubman około roku 1890. (Photo by MPI/Getty Images)

Między życiem a śmiercią

Tubman znana była też ze swojej silnej religijności. Wierzyła w połączenie świata doczesnego i duchowego, a tragiczny wypadek, którego doznała w młodości dodatkowo zbliżył ją do Boga – mówiła po latach. Kiedy Harriet była nastolatką, przebywała w sklepie akurat w momencie, gdy nadzorca próbował schwytać niewolnicę, która uciekła z plantacji bez jego pozwolenia. Mężczyzna rzucił w uciekającą kobietę ciężarem, ale przypadkowo trafił w Harriet. Na skutek uderzenia Tubman doznała poważnego urazu czaszki i dwa dni tkwiła zawieszona między życiem a śmiercią. 

Uraz zapewne spowodował epilepsję płata skroniowego – nie do potwierdzenia w ówczesnych warunkach. W rezultacie Harriet przez całe życie doświadczała silnych bólów głowy, napadów snu i transów, w których jawa i sen mogły łączyć się w jedno. 

Sarah Bradford, XIX-wieczna pisarka, która przeprowadzała wywiady z Tubman, pisała, że Harriet wierzyła, że jej transy i wizje były objawieniem Boga i dowodem jego bezpośredniego zaangażowania w jej życie. Tubman miała nawet twierdzić, że „rozmawiała z Bogiem każdego dnia”.

Harriet Tubman zmarła w 1913 roku w wieku 90 lat.