Na świecie znajdziemy wiele popularnych miejsc turystycznych, które potrafią rozczarować nawet najmniej wymagających wczasowiczów. Przykładem może być chociażby Paryż, czyli jedno z najchętniej odwiedzanych miast globu. Niestety, wyidealizowany obraz stolicy Francji z komedii romantycznych czy mediów społecznościowych rzadko ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.

Skutki rozczarowania Paryżem mogą być bardzo dotkliwe. Przekonali się o tym podróżni, którzy po przybyciu nad Sekwanę, padli ofiarą powszechnie znanego syndromu paryskiego. Z powodu zawodu „miastem miłości” u turystów – szczególnie pochodzenia japońskiego – pojawia się szereg objawów psychosomatycznych, charakterystycznych dla osób zmagających się z depresją lub zaburzeniami lękowymi. 

Głównymi czynnikami wpływającymi na wystąpienie tego typu objawów są:

  • zbyt duże oczekiwania, 
  • bariera językowa,
  • różnice kulturowe,
  • wyczerpanie fizyczne wywołane długą podróżą czy całodniowym zwiedzaniem metropolii. 

O ile o syndromie paryskim wiemy stosunkowo wiele, tak syndrom Stendhala – na który także skarżą się podróżni – wciąż trapi naukowców i wywołuje wiele teorii. Czym tak właściwie jest? Jakie są jego objawy? Kto na niego cierpi i dlaczego? Szczegóły do sprawdzenia poniżej. 

Kim był Stendhal?

Zanim poznamy odpowiedź na pytanie, czym jest syndrom Stendhala, dowiedzmy się kim był ów Stendhal. Marie-Henri Beyle, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, to francuski pisarz epoki romantyzmu i prekursor realizmu w literaturze. Największą popularność przyniosły mu wydane odpowiednio w 1830 i 1839 roku powieści „Czerwone i czarne” (która decyzją Kościoła trafiła do indeksu ksiąg zakazanych) oraz „Pustelnia parmeńska”. 

Oba dzieła Stendhala doczekały się polskiego przekładu. Za ich tłumaczenie odpowiedzialny był m.in. Tadeusz Boy-Żeleński. 

Stendhal (Marie-Henri Beyle) / Fot. Fine Art Images/Heritage Images via Getty Images

Stendhal zasłynął jednak nie tylko z wybitnej twórczości. W 1817 r. francuski pisarz w swoim pamiętniku opisał to, czego doświadczył podczas pobytu we włoskiej Florencji. Jak sam przyznał, obcowanie z tamtejszą sztuką było dla niego ogromnym przeżyciem, które doprowadziło go do „gwałtownego kołatania serca”

Wizyta w jednym z najstarszych muzeów w Europie, czyli galerii Uffizi, a także podziwianie grobu Dantego w kościele Świętego Krzyża oraz słynnej rzeźby Dawida autorstwa Michała Anioła wywołała u Beylego tak duże emocje, że kilka kolejnych dni musiał spędzić w łóżku z podniesioną temperaturą. Z czasem florenccy lekarze zaczęli odnotowywać coraz większą liczbę osób borykających się z podobnymi objawami, co Stendhal. 

Czym jest syndrom Stendhala?

Syndrom Stendhala, znany także jako syndrom florencki, to efekt silnej reakcji organizmu na widok zapierających dech w piersi zabytków, zgromadzonych na niewielkiej powierzchni. Zjawisko opisane zostało na przełomie lat 70. i 80. minionego wieku przez włoską psychiatrkę Graziellę Magherini ze szpitala Santa Maria Nuova. 

Pierwszego pacjenta, który – jak autor „Czerwonego i czarnego” – odczuwał liczne dolegliwości po obcowaniu z miejscową kulturą i innymi przejawami artystycznej kreatywności, zdiagnozowano kilka lat później. Choć podobne przypadki były odnotowywane w różnych częściach globu, na objawy syndromu Stendhala mieli się skarżyć przede wszystkim turyści odwiedzający Florencję. Szacuje się, każdego roku hospitalizowanych jest ok. 20 turystów spędzających urlop w stolicy Toskanii.

– Te ikoniczne dzieła są naprawdę przytłaczające. Niektórzy ludzie tracą orientację – to może być zdumiewające. Często widziałam, jak ludzie zaczynają płakać – przyznaje Simonetta Brandolini d'Adda, prezeska fundacji Friends of Florence, cytowana przez BBC. 

Świat nauki do dzisiaj jest jednak podzielony, czy syndrom florencki tak naprawdę istnieje. Dotychczasowe badania nie dały jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ponadto niektóre przypadki, powszechnie uznane za syndrom Stendhala, w rzeczywistości nie były spowodowane wspaniałością florenckiej sztuki. 

W 2018 roku jeden z turystów podziwiający obraz Botticellego „Narodziny Wenus” stracił przytomność. Media natychmiast zaczęły się rozpisywać o kolejnym dowodzie na istnienie syndromu Stendhala. Właściwa diagnoza okazała się zupełnie inna – mężczyzna chorował od dłuższego czasu i doznał ataku serca, ale wszystko skończyło się dobrze. 

Objawy syndromu Stendhala

Syndrom Stendhala uznawany jest za rodzaj zaburzenia somatoformicznego. Wśród jego najbardziej charakterystycznych objawów można wymienić: 

  • znaczne przyspieszenie czynności serca,
  • zawroty głowy,
  • utratę równowagi,
  • dezorientację. 

​​​​​​​Szukasz więcej fascynujących informacji na temat świata roślin i zwierząt, odkryć archeologicznych i nieskończonego Wszechświata? Zaprenumeruj magazyn „National Geographic Polska". Najnowszą ofertę znajdziesz na tej stronie.