Kiedy podróżujesz, co nosisz w tym plecaku?
W plecaku Chatwina noszę drugą parę bielizny, skarpetki, szczoteczkę do zębów, tylko to, co niezbędne. Manierkę. Zawsze noszę lornetkę. Noszę zeszyt i długopis. Malutkie notesy. Pasują do kieszeni koszuli, dzięki czemu mam do nich natychmiastowy dostęp. Piszę w miniaturze. A czasami piszę idąc. To krzywe pismo odręczne, ale nadal mogę je rozszyfrować.
Jak myślisz, co by zrobił Bruce w tym momencie, w którym podróże zostały prawie całkowicie ograniczone?
Nie wiem. Prawdopodobnie przyjąłby to z zadowoleniem, ponieważ był przeciwnikiem turystyki, a turystyka niszczy tak wiele kultur. Mam powiedzenie: „Turystyka to grzech, a podróżowanie pieszo cnota”. Lubił je. A teraz turystyka jest poważnie ograniczona.
Co sądzisz o tych wszystkich „listach życzeń”? [ang. bucket list – przyp. red.]
Nie mam listy życzeń, ponieważ nigdy niczego nie planowałem.
Jak Chatwin poradziłby sobie z „fake newsami” i debatą na temat tego, kto kontroluje narrację danego miejsca?
Przeciwstawiając się jeszcze lepszymi historiami.
Jak to było ponownie odwiedzić niektóre z tych miejsc, tak długo po tym, jak on tam był? Zwłaszcza Patagonię i Australię?
To było przygnębiające. Zawsze, gdy ponownie odwiedzam lokalizacje z moich filmów, jest to całkowicie przygnębiające. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale cała magia miejsca znika, ponieważ wyartykułowałeś je w postaci obrazów, które są w jakiś sposób oddzielną jednostką, odzwierciedlającą ciemny blask piękna nałożony na obraz lub prozę. Staram się unikać ponownego odwiedzania lokalizacji moich filmów.
Uderzyła mnie scena z początku „Nomad”, gdzie turyści w Patagonii robią sobie zdjęcie z posągiem gigantycznego leniwca w jaskini, którą rozsławił Chatwin. Jak myślisz, co by pomyślał wiedząc, że to miejsce stało się rodzajem przydrożnej atrakcji?
Trudno orzekać. Opisał jaskinię i pokazał ją światu. Nie sądzę, żeby to było w jego wyobraźni, żeby jego książka [„In Patagonia”] miała tego rodzaju reperkusje i przyciągała takie rzesze turystów. Oczywiście obaj zawsze byliśmy przeciwni turystyce masowej.
Czy mimo wszystkich blokad związanych z podróżami nadal prowadzisz projekty w odległych miejscach?
Jest projekt, który muszę zrobić na filipińskiej wyspie, film fabularny. Ale w tej chwili nie mogę podróżować. Nie mogę wyjść z aparatem.
Moje dzieci nigdy by mi nie wybaczyły, gdybym nie zapytała o twoją ostatnią rolę jako „Klient” w „The Mandalorian”. Czy jest jakaś szansa, że pojawisz się w kolejnych filmach o Gwiezdnych Wojnach? Myślałem, że jesteś idealnym złoczyńcą.
Jestem jeszcze bardziej zły w „Jacku Reacherze” [śmiech]. Abym zaangażował się jako aktor w filmie, musi być spełnione kilka kryteriów. Scenariusz musi mieć sens. Kaliber filmowców musi być wysoki. I muszę wiedzieć, że byłbym dobry do tej roli. Jako czarny charakter zawsze się sprawdzam. Nigdy nie znajdziesz mnie w komedii romantycznej.
Źródło: NationalGeographic.com: Werner Herzog: ‘The world reveals itself to those who travel on foot’