Cenne artefakty czy ludzkie szczątki sprzed wieków lub nawet tysiącleci nie zawsze są owocem wyłącznie wykopalisk archeologicznych. Często do cennych odkryć dochodzi przypadkiem przy okazji prac budowlanych. Tak było, chociażby w Rzymie podczas rozbudowy metra. Kilka miesięcy temu znaleziono tam złote szkło z IV wieku.

Przerażające odkrycie w Toronto

Niektóre przypadkowe odkrycia mogą przyprawiać o gęsią skórkę. Zwłaszcza kiedy mówimy nie o pojedynczych szczątkach, a o całym cmentarzysku. Tak jak zapomniana nekropolia sprzed co najmniej 700 lat, która znajdowała się pod parkingiem w jednej z dzielnic mieszkaniowych Toronto. Wieki temu grzebano tam rdzennych mieszkańców dzisiejszej Kanady.

Cmentarz odkryła ekipa budowlana montująca wodociąg. Kiedy robotnicy trafili na ludzkie szczątki, powiadomili policję. Nie od razu wiedzieli, że mają do czynienia z historycznym odkryciem. Podejrzane miejsce przy Withrow Avenue zbadał Greg Olson, antropolog sądowy. Jak ustalił, budowlańcy odkryli miejsce pochówku rdzennej ludności. Co ciekawe, to już kolejne takie znalezisko w okolicach Toronto w ciągu ostatnich czterech miesięcy.

Miejsce pochówku rdzennych mieszkańców

Nowo odkryty cmentarz znajduje się około 9 metrów od tablicy upamiętniającej odkrycie innych szczątków rdzennej ludności z 1886 r. W jego setną rocznicę archeolożka Mima Kapches przygotowała notatkę badawczą dla czasopisma „Ontario Archaeological Society”. Zacytowała w niej relację o znalezisku, która znalazła się w „Toronto Evening Telegram” sprzed wieku: Gleba jest piaszczysta i łatwo ją przekopać [...] Wygląda na to, że w jednym dole pochowano ponad 30 szkieletów, a jeszcze więcej w innym, kilka metrów dalej.

Poza ludzkimi szczątkami pod koniec XIX w. przy dzisiejszej Withrow Avenue znaleziono też kamienny topór, grot strzały z kolcami, nóż i dłuto wykonane z łupka.

Antropolog sądowy uwzględnił ten zapis podczas badań tegorocznego odkrycia. Kości były zbyt rozdrobnione i kruszyły się w jego rękach. Bardziej przydatnym źródłem wiedzy okazał się fragment szczęki wraz z częściowym uzębieniem. Jak ustalił Olson, trzonowce zmarłych były zniszczone przez jedzenie zmielonej kukurydzy. Zauważył też, że przednie zęby kształtem przypominały małe łopaty, co, jak uważa, jest typowe dla rdzennych mieszkańców obu Ameryk i Azji. Ekspert szacuje, że nowo odkryte szczątki mają od 700 do 1000 lat.

Kanada przypomina swoją trudną historię

Jon Johnson, historyk z Uniwersytetu w Toronto, sugeruje, że zmarli mogli należeć do pierwszego narodu Wendat. Skąd taki wniosek? Podczas budowy pobliskiej szkoły w latach 70. ubiegłego wieku pracownicy budowlani trafili na szczątki i artefakty pozostawione właśnie przez tę grupę. Według Candace Maracle z Canadian Broadcasting Corporation w okolicy Toronto można spodziewać się jeszcze starszych odkryć archeologicznych. Najstarsze osady tubylcze mają ponad 13 tys. lat.

To, że w ostatnim czasie w Kanadzie odkrywa się coraz więcej miejsc pochówku pierwszych narodów, jest dość wymowne, biorąc pod uwagę kontekst społeczny i polityczny. Stosunkowo niedawno temu świat usłyszał o brutalnych praktykach wynarodawiania dzieci rdzennych mieszkańców. Proceder trwał jeszcze w drugiej połowie XX w. W Polsce temat nagłośniła Joanna Gierak-Onoszko. Jej książka „27 śmierci Toby’ego Obeda” znalazła się w finale Literackiej Nagrody Nike w 2020 r.