Jaka powinna być dobra książka popularnonaukowa o kosmosie, omawiająca zawiłe kwestie astronomii i kosmonautyki? Bez wątpienia poprawna merytorycznie. Poza tym napisana wartkim językiem, wyjaśniająca skomplikowane tematy w możliwie prosty, lecz nie prostacki sposób. Ta uwaga dotyczy zwłaszcza książek o kosmosie dla dzieci. Dla mnie samej najbardziej liczy się, czy autor potrafi wciągnąć mnie w swój tok rozumowania, poprowadzić za rękę przez labirynt swoich myśli i spostrzeżeń popartych solidną naukową wiedzą.

„Kosmos”, Carl Sagan

Osobą, która potrafiła robić to w absolutnie mistrzowski sposób był astronom związany z NASA, współzałożyciel programu SETI – Carl Sagan. Gdybym musiała wybrać jedną, jedyną książkę o kosmosie, jaka powinna znaleźć się w biblioteczce każdej osoby zainteresowanej badaniami Wszechświata, byłby to „Kosmos” Carla Sagana.

Pozycja jest zapisem kolejnych odcinków kultowego programu telewizyjnego o tym samym tytule. Był to pierwszy w historii program popularnonaukowy, który gromadził przed telewizorami widownię porównywalną z tą, jaką gromadziły programy rozrywkowe. Mówi się, że nagrywając ten program Carl Sagan zapełnił sale wykładowe wydziałów astronomii i fizyki na kolejne dekady.

Chociaż książka liczy już ponad 40 lat, a pewne zawarte w niej informacje wymagają odświeżenia lub doprecyzowania, potrafi w niezwykły sposób wciągnąć w świat nauki. Nie tylko astronomii i kosmologii, ale też biologii, w tym pochodzenia życia i rozwoju inteligencji. Sagan z niezwykłą lekkością, jak przystało na laureata Nagrody Pulitzera, pokazuje czytelnikom, że choć w skali kosmosu jesteśmy mniej niż pyłkiem, to jednocześnie stanowimy integralną część Wszechświata.

Dzięki programowi i książce pozostało z nami kilka charakterystycznych dla Sagana stwierdzeń. Jak to mówiące, że jesteśmy dziećmi gwiazd, bo azot w naszym DNA, wapń w zębach czy żelazo we krwi powstały w wyniku śmierci wielkich gwiazd. Innym jest powiedzenie, że gwiazd w kosmosie jest więcej niż ziaren piasku na wszystkich ziemskich plażach.

„Błękitna Kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie”, Carl Sagan

Program i książka „Kosmos” powstały, ponieważ Carl Sagan nie rozumiał, dlaczego dziennikarze nie interesują się lądownikami marsjańskimi Viking i postanowił to zmienić. Kolejna książka popularnonaukowa o kosmosie, swego rodzaju kontynuacja „Kosmosu” powstała dzięki temu, że specjalnie na prośbę Sagana, NASA skierowała kamery sondy Voyager 1 na Ziemię.

Ten kosmiczny wędrowiec był wówczas ponad 40 jednostek astronomicznych od ojczystej planety. Jedna jednostka astronomiczna to średnia odległość między Słońcem a Ziemią i wynosi ok. 149,6 mln km. Dlatego na słynnym zdjęciu, wykonanym 14 lutego 1990 roku, Ziemia jawi się jako jasna, błękitna kropka. Nic więcej.

W książce „Błękitna Kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie” Sagan, naukowo związany z programem Voyagerów, opowiada o trudnościach związanych z tą niezwykłą misją. Ale przede wszystkim rozprawia się ze wszechobecnym antropocentryzmem. Astronom hołduje tzw. zasadzie kopernikańskiej, według której nasze położenie we Wszechświecie nie jest w żaden sposób wyjątkowe. Ale nie czyni tego w wywyższający się sposób wszechwiedzącego naukowca. Jest raczej jak przyjaciel, z którym udaliśmy się na długą i fascynującą wędrówkę.

„Czy ochrzciłbyś kosmitę? Oraz inne pytania ze skrzynki mailowej astronomów Obserwatorium Watykańskiego”, Guy Consolmagno, Paul Mueller

Przyjacielską pogawędkę przypomina też książka, o tytule, który zawsze budzi uśmiech na twarzy: „Czy ochrzciłbyś kosmitę? Oraz inne pytania ze skrzynki mailowej astronomów Obserwatorium Watykańskiego”. Dwaj jezuici, brat Guy Consolmagno, astrofizyk i dyrektor Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, oraz jego zastępca, ojciec Paul Mueller, historyk i filozof nauki, próbują odpowiedzieć na pytania o Galileusza i Gwiazdę Betlejemską. A nawet na to, czy Wielki Wybuch jest biblijnym początkiem świata.

Ta książka o kosmosie napisana jest w formie dialogu i jest to naprawdę dobry wybór. Stajemy się uczestnikiem przepełnionej konkretną wiedzą, lecz dowcipnej, radosnej konwersacji. Takiej, dzięki której czysto naukowa wiedza, a także filozoficzne rozważania uczonych, bez trudu spływają do głowy.

„Teoria wszystkiego, czyli krótka historia wszechświata”, Stephen Hawking

A skoro mówimy o czystej nauce, to nie możemy pominąć pozycji napisanych przez profesora Stephena Hawkinga. Jednak z pełną premedytacją pominę książkę, która przyniosła mu światowy rozgłos, czyli „Krótką historię czasu”. W zamian skupię się na „Teorii wszystkiego, czyli krótkiej historii wszechświata”.

Jest to książka o kosmosie, która może nosić podtytuł: teoretyczne minimum astrofizyka-amatora. W serii krótkich, treściwych, choć prowadzonych z charakterystyczną dla Hawkinga swadą wykładów, wyjaśnia koncepcje narodzin Wszechświata. Rozważa, czym są czarne dziury, a nawet mierzy się z własnym przekonaniem, iż można sformułować tzw. teorię wszystkiego. Mowa o hipotetycznej teorii mającej w spójny sposób opisać wszystkie zjawiska fizyczne, a tym samym pozwalającej przewidzieć wynik dowolnego doświadczenia fizycznego. Odnosi się też do rozważanego przez fizyków połączenia mechaniki kwantowej z ogólną teorią względności Einsteina.

Książka liczy zaledwie siedem niedługich rozdziałów. Mimo to w warstwie naukowej jest to wielka pozycja, która zabiera czytelników w podróż po rozległym Wszechświecie.

„Na podbój przestrzeni”, Arthur C. Clarke

Na koniec jedyna pozycja z kręgu astronautyki i eksploracji kosmosu, czyli przykład książki o podróżach w kosmos. Co zaskakujące, liczy sobie ona niemal 70 lat.

Mówię o „Na podbój przestrzeni” Arthura C. Clarke’a. Polecam tę książkę każdemu, kto uznaje pomysły naukowców i inżynierów za banialuki i uśmiecha się z politowaniem czytając o kosmicznych hotelach, bazach marsjańskich i domach w chmurach Wenus. Gdy Clarke’a pisał tę książkę, ZSRR nie wystrzeliło jeszcze Sputnika. Eksploracja kosmosu wydawała się czymś nieosiągalnym, odległym.

A jednak dzięki rozmowom z naukowcami autor „2001: Odysei kosmicznej” bardzo trafnie opisał przyszłość kosmonautyki, w tym koncepcje stacji orbitalnych. Czytając tę pozycję ze współczesnej perspektywy naprawdę trudno jest się nadziwić, jak trafnie autor przepowiedział wszystko to, czego jesteśmy świadkami. Jestem wyjątkowo ciekawa, czy jakaś współczesna książka, opowiadająca z naszego punktu widzenia mocno futurologiczne historie, równie trafnie przewidzi przyszłość.