Chociaż do pełnego postrzegania świata człowiek potrzebuje wszystkich zmysłów, najbardziej bolesna jest utrata wzroku. Dostarcza on bowiem mózgowi aż 80% informacji z otoczenia. Czasem jednak pozbawiony bodźców wzrokowych umysł funkcjonować może sprawniej. Niewidomi często są bardziej uzdolnieni matematycznie i potrafią rozwiązywać problemy, z którymi widzący radzą sobie słabiej. 

Zobaczyć niewidzialne – 4 poruszające historie

Wadliwy egzemplarz. Tak o sobie niekiedy mówi Łukasz Żelechowski. Wtedy, gdy ma dobry humor, czyli bardzo często. Stracił oczy, bo, jak żartuje, w inkubatorze nie dawali okularów przeciwsłonecznych. Retinopatia wcześniaków – tak medycyna nazwała chorobę, która zabrała mu wzrok. Dziś Łukasz nie chce widzieć. Bo to byłoby tak, jakby ktoś kazał mu narodzić się na nowo. Właśnie bawi się z córeczką Olgą. Potrafi odczytać z jej twarzy radość, zanim dziewczynka się uśmiechnie.

Jolanta Kramarz lubi swoje życie, ale gdyby miała taką możliwość, poprosiłaby o nowe oczy. Być może dlatego, że pod powiekami wciąż ma świat, który zapamiętała z dzieciństwa i który jej się podobał. A może dlatego, żeby wreszcie zobaczyć, jaki właściwie jest ten kolor miętowy. Wzrok zepsuli jej lekarze. Robili to stopniowo, aż otoczyła ją całkowita ciemność. Mogła się załamać. Tyle że jest twardą kobietą i postanowiła wziąć się z rzeczywistością za bary.

Marcin Ryszka ma na swoim koncie sukcesy sportowe, przed sobą kolejne wyzwania. Jest niesamowicie wrażliwy na głos, ale jego prawdziwym fetyszem są delikatne dłonie. Kiedy był ostatnio nad morzem, po kilku dniach bezbłędnie rozpoznawał, który z sąsiadów wchodzi po schodach. Każdy przecież stąpa inaczej, z inną siłą, energią, w innym rytmie. Dziewczyny często pytają go: A jak ty sobie mnie wyobrażasz?

Tomek Matczak byłby ostrożny z tymi wyobrażeniami. Kiedy jeszcze widział całkiem dobrze, w swojej wyobraźni przeżywał miłość do nastolatki jeżdżącej na wózku inwalidzkim. Wydawało mu się to niezmiernie romantyczne. Dziś sam ma chorobową rentę i genetyczną dystrofię nerwów wzrokowych. Nie ma za to poczucia straty i przekonania, że jest kimś gorszym. Oprowadzając gości po „Niewidzialnej wystawie” w Warszawie, odpowiada na milion różnych pytań. Ostatnio zaskoczyła go kobieta, która chciała się dowiedzieć, w jaki sposób niewidomi mężczyźni sikają: na siedząco czy stojąco.

Mity o niewidomych

Jolanta czyta właśnie „Miasto ślepców” José Saramago. Poczucie humoru czy perwersja? A może zwykła ciekawość pani psycholog? – Interesująco są w niej opisane reakcje ludzi dotkniętych nagłą epidemią, która odebrała im wzrok. Jakie były? Szok, bezradność, pustka. Przecież żaden z nas nie dostaje nagle informacji ekstra, które ułatwiają funkcjonowanie – mówi dosadnie.

Nie jest bowiem prawdą, jak chcieliby niektórzy, że węch, słuch czy dotyk są u niewidomych lepiej wykształcone. – To nie tak, że jednego dnia tracisz wzrok, a drugiego budzisz się z doskonałym słuchem, który pozwala ci podsłuchać rozmowę sąsiadów dwie klatki dalej, i z węchem, za pomocą którego możesz wyczuć znajomego idącego drugą stroną ulicy – zaznacza Jolanta Kramarz. – Mózg, choć inteligentny, tak nie działa. Wszystko jest kwestią treningu, determinacji i przystosowania. Proszę mi wierzyć, wśród niewidomych są zarówno osoby słabo słyszące, nieodróżniające dobrze smaków, jak i ludzie z alzheimerem.

Czy niewidomi mają siódmy zmysł?

Mit o wyostrzaniu się zmysłów wciąż krąży nad światem niczym niegdyś widmo komunizmu nad Europą – śmieje się Tomek. Co mówi o tym medycyna? Że uszkodzenie narządu wzroku, czy to neurologiczne, mechaniczne, czy spowodowane chorobą oczu, uruchamia pewne określone formy kompensacji, czyli próby wyrównania braku. Jolanta Kramarz nazywa to umiejętnościami, które można wytrenować. Osoby niewidome odbierają świat głównie za pomocą dotyku, węchu i słuchu.

W życiu niektórych uaktywnia się także tzw. zmysł przeszkód. Co to jest? To mechanizm, którego fundamentem jest instynkt obronny. Pozwala, dzięki ćwiczeniom, uniknąć zderzenia z kimś, z czymś, ominąć przeszkodę, nie wejść pod pędzący samochód.

Jolanta Kramarz musiała nauczyć się uważności. Odpowiednich nawyków, które pozwoliły jej normalnie żyć. Przed samochodem czy bliskim spotkaniem z nieznanym obiektem chroni ją dodatkowo Maior, przeszkolony labrador. – Pamiętam świat sprzed momentu, kiedy ogarnęła mnie ciemność. Dlatego łatwiej mi się w nim poruszać. Znam kolory, wiem, jak wyglądają budynki. Śnię obrazami, nie wyobrażeniami, a kiedy myślę o literach, widzę je narysowane, jak ze szkolnej tablicy. I nie jest to alfabet Braille’a.

Jolanta ma za to poczucie straty. Tego uczucia niewidomi od urodzenia nie znają.

Zapach kobiety i głos kobiety

Tomek uważa, że film, w którym Al Pacino grał niewidomego, jest przesadzony. Nakręcony z hollywoodzką manierą. Ale z jednym się zgadza: zapach kobiety jest niezmiernie ważny. To, jakich perfum używa, jakim szamponem myje włosy. Równie istotny jak głos. Po tym Tomek ocenia atrakcyjność płci przeciwnej. Nie on jeden.

Kiedy ta warstwa zewnętrzna, ciało, naprawdę jest dla ciebie niewidoczna, możesz śmiało powiedzieć „liczy się wyłącznie twoje wnętrze – uśmiecha się Marcin. Dobrze wie, jak takie hasła funkcjonują w tzw. normalnym świecie. Tyle że on, kiedy idzie z kolegami do dyskoteki, faktycznie w taki sposób ocenia dziewczyny. Empatia, nerwowy charakter, próżność, pewność siebie. Tomek to wszystko jest w stanie wyczytać podczas rozmowy z drugim człowiekiem.

Życie bez zmysłu wzroku 

Łukasz swoją przyszłą żonę poznał na dworcu autobusowym. – Czyż to nie symboliczne? – pyta. Podróż ich życia trwa i zapowiada się niezmiernie interesująco. Bo przy facecie, który bierze garściami, trudno się nudzić. Łukasz uczy dzieci w szkole, wchodzi na najwyższe szczyty górskie, gra, śpiewa, występuje w programach talent-show. Jest dziennikarzem, informatykiem, krótkofalowcem, lada chwila akustykiem dźwięku. Uspokaja się może tylko w trakcie snu, chyba że akurat spada w nim w dół studni. Leci i choć ma świadomość przestrzeni, nie jest to wcale uczucie przyjemne.

Łukasz nie widzi nic, nie rozróżnia ani bieli, ani czerni. Nie śni obrazami, nie śni kolorami. Może jedynie interpretować bodźce smakowe, zapachowe, dotykowe i przetwarzać je w sposób całkowicie dla osoby widzącej niezrozumiały. – Pamiętam, byłem w czwartej klasie, kiedy przyśniło mi się, że zbudowałem statek kosmiczny. Poleciałem w kosmos, rozbiłem namiot i odbierałem gratulacje, że mi się udało – wspomina. I może był to sen proroczy. Bo przecież robi dziś rzeczy naprawdę kosmiczne.

Jolanta pamięta kolory. Wie, jakie lubi nosić, choć i to zależy od dnia czy nastroju. Ostatnio dowiedziała się, że modny jest miętowy. Nie znała go, ale koleżanki potrafiły jej wytłumaczyć. Po co jej taka wiedza? Bo zdaje sobie sprawę, jak ważne jest podążanie za modą, nawet wtedy, kiedy ubrania widzi się tylko dotykiem. Dlatego w fundacji dla osób niewidomych Vis Maior, której jest prezesem, prowadzi zajęcia ze stylistą.

Większych zakupów nigdy nie robi sama. Lepiej się na nie wybrać z kimś, kto szczerze ją oceni, ale nie narzuci własnej woli. Bo sama dobrze wie, czego chce. Uważa się za osobę samodzielną, ale to kwestia determinacji. Wie, że sama musi wydrzeć życiu jak najwięcej, żeby później nie żałować, nie obwiniać się, że zmarnowała życie.

Sport niewidomych

Marcin najlepiej czuje się w wodzie. Jest w niej niezależny, samodzielny, nie musi nikogo prosić o pomoc. Kiedy pływa, ma wrażenie, że żadne przeszkody nie istnieją. Potrafi nauczyć osobę zdrową ruchów żabki czy kraula. Pokierował swoim życiem tak, jak chciał. I choć nigdy nie siądzie za kierownicą samochodu, będzie bezbronny wobec formularzy, dokumentów czy głupich numerów na domofonie, żyje po swojemu. – Nie mam do nikogo żalu, choć dziś moja choroba, siatkówczak, jest uleczalna – mówi. I trzeba mu wierzyć, bo Marcin nie wygląda na osobę, która chciałby kogoś oszukać. Tomek Matczak też nie wygląda, choć to właśnie on co rusz pozwala sobie drobne szelmostwa. Wszystko dlatego, że w ogóle nie widać po nim, że jest ociemniały.

Pamięta choćby taką historię z wakacji, kiedy podszedł do niego pewien mężczyzna. „Pan ma taki jeden kijek, ale widziałem ludzi, którzy chodzą z dwoma. No, nordic walking. Mógłby mi pan powiedzieć, jak nazywa się ta dyscyplina sportowa?”. Nie wiedział, bo nordic walking był wtedy jeszcze w powijakach. Dlatego odparł z rozbrajającą szczerością: „Niestety nie wiem, ale dyscyplina, którą ja uprawiam z jednym kijkiem, nazywa się chodzenie na orientację”, po czym ujął laskę i pokazał, jak się z nią porusza.

brailleAlfabet Braille'a jest uznawany za stosunkowo łatwy do opanowania. Fot. Ashley Cooper/Getty Images

Jak niewidomi czytali dawniej?

Opracowanie pisma dla ociemniałych ma długą historię. Ponieważ przez wieki zajmowali się tym wyłącznie pełnosprawni. Aż do końca XIX w. dominowały systemy będące jedynie odwzorowaniem alfabetu łacińskiego. Dotykając palcem liter wyrytych w drewnie bądź odlanych w metalu, niewidomi mieli uczyć się identyfikować ich kształty. Jeszcze na początku XVIII w. Valentin Haüy, dyrektor pierwszej szkoły dla niewidomych w Paryżu, prowadził naukę czytania z drewnianych klocków, a jego uczniowie posługiwali się książkami zadrukowanymi dużymi, wypukłymi literami. Czytanie było trudne, żmudne i niepopularne.

Uprościł je dopiero wojskowy szyfr. System opracowany w przez Charlesa Barbiera de la Serre, oficera francuskiej artylerii, pierwotnie umożliwić 
miał żołnierzom Napoleona wysyłanie zakodowanych komunikatów 
w ciemnościach. Dzięki kombinacji 12 punktów i kresek wytłoczonych 
na papierze znaki fonetyczne można było odczytywać za pomocą dotyku. System miał jednak sporo wad: był zawiły, nie uwzględniał zasad ortografii 
i cyfr. Drzemiącego w nim potencjału nie dostrzegła ani armia, ani dyrektor Haüy, któremu Barbier przedstawił go w 1821 r.

Kto wymyślił alfabet Braille'a?

Pomysł docenił dopiero jego uczeń, niewidomy od 4. roku życia 12-letni syn rymarza Ludwik Braille. Udoskonalenie pisma zajęło Braille’owi trzy lata. Zredukowany do sześciu punktów ustawionych w dwóch pionowych kolumnach system dawał 63 kombinacje. Można było w nim zapisać nie tylko litery, ale też znaki interpunkcyjne, oznaczenia matematyczne i nuty. W dodatku wszystkie dawało się objąć opuszką palca. Jak dotąd nie pojawił się żaden system doskonalszy. Ogromną zaletą systemu opracowanego przez Ludwika Braille'a jest to, że alfabet uznaje się za relatywnie prosty. 

Światowy Dzień Braille'a

Jedna na 150 osób na świecie jest niewidoma. Światowy Dzień Braille'a obchodzony jest corocznie 4 stycznia, aby upamiętnić urodziny Ludwika Braille'a. Francuski organista przyszedł na świat 4 stycznia 1809 roku w Coupvray nieopodal Paryża. Ten specjalny dzień ma na celu upowszechnienie wiedzy na temat znaczenia wynalezionego przez Ludwika Braille'a systemu zapisu jako środka komunikacji dla osób niewidomych oraz z dysfunkcjami wzroku. 

Tego dnia na całym świecie organizowane są różne wydarzenia, akcje i inicjatywy wspierające prawa oraz integrację osób niewidomych i niedowidzących.

Źródło: Polski Związek Niewidomych.