Enteogeny (substancja psychoaktywna używana w celach religijnych lub szamańskich) to nic innego, jak wyuczona sztuka, unikalna dla ludzi i regionów, które uczyły się jej od wieków.

Ich ostatecznym celem nie jest osiągnięcie nadrzędnej ekstazy, lecz uświadomienie sobie tego co nadrzędne, w którym człowiek spożywa roślinę o właściwościach psychoaktywnych, aby z nią rozmawiać lub jej słuchać. To urzekające wyobrażenie, by stać się jednością z naturą, napędzane potrzebą podtrzymania relacji ze starożytnym głosem i wchłonięcia jego wiedzy.

Konsekwencje korupcji i przemocy są dowodem na to, jak wysoką cenę płacą za to ludzie. Ale pociąg do substancji jest tak silny, że zmusza również zainteresowanych nimi outsiderów do stania się aktywnymi uczestnikami, tworząc duży ruch w dobrze udokumentowanej turystyce narkotykowej, a w konsekwencji komercjalizując i zmieniając religię w towar, zagrażając nie tylko samym praktykom, ale w niektórych przypadkach również roślinom, które są w ich centrum.

Trudno jest się pilnować podczas podróży, bo jak można doświadczyć miejsca nie sięgając i nie połykając go w całości. Wolimy zatrzymać się w okolicznych mieszkaniach niż w hotelach sieciowych, szukać ulicznego jedzenia zamiast drogich restauracji, robić to, co robią miejscowi, cokolwiek by to nie było. Gdzieś tam, rozmywają się granice odpowiedzialnej turystyki. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to różnica między piciem kwaśnego pisco w Cusco a piciem herbaty ayahuasca w Iquitos. Oba pozwalają posmakować tradycji tej ziemi, ale tylko jeden może zaburzyć delikatny ekosystem kulturowy.

Oto pięć takich ekosystemów na całym świecie, każdy przesiąknięty własną tradycją praktyk enteogenicznych, które przyciągnęły ciekawskie spojrzenia, chcące zerknąć za zasłonę mainstreamu. I choć nie możemy aprobować podróży na wyższym poziomie do Meksyku na spotkanie z Mescalito w chmurze z pejotla, możemy powiedzieć, że iskrzące się miraże pustyni również przyciągnęły naszą uwagę.

Gabon, Afryka Środkowa

W Gabonie, kraju o powierzchni zbliżonej do Kolorado, który rozciąga się wzdłuż równika na zachodnim wybrzeżu Afryki Środkowej, znajduje się krzew, który kwitnie białymi i różowymi kwiatami oraz pomarańczowymi owocami bez smaku. Roślina ta nie jest szczególnie ładna, a jej płody nie wyróżniają się pod względem swoich właściwości odżywczych. Ale mimo to roślina o nazwie iboga jest święta i czczona m.in. przez plemię Babongo, które odkryło jej niezwykłe właściwości kilka tysięcy lat temu, kiedy to wokół jej kory zrodziła się religia zwana Bwiti.

W luźnym tłumaczeniu, Bwiti oznacza po prostu "medycynę drzewa z innego świata" lub "istotę, która wzywa". Wyznawcy Bwiti zjadają psychodeliczną korę zarówno dla indywidualnego wzrostu duchowego, jak i dla umocnienia wspólnoty. Ale przede wszystkim jest to rytuał przejścia, inicjacja w duchową mądrość rośliny i połączenie się z wiedzą przodków.

Tak jak jest ona czczona i intensywna (wywołuje halucynacje przy zamkniętych oczach oraz te w formie snu na jawie, a efekty jej działania utrzymują się do 48 godzin), iboga wymaga złożonych wysiłków. Kiedy kora korzenia zostanie zeskrobana i rozdrobniona na mniejsze kawałki lub drobny proszek, odbywa się ceremonia pod przewodnictwem N'gangi, czyli szamana, z klaskaniem, śpiewem i złożoną muzyką, w której wykorzystuje się dużą ilość instrumentów perkusyjnych. Jest to wydarzenie wspólnotowe, z udziałem starszyzny, uzdrowicieli, a nawet dzieci siedzących na uboczu, aby dać świadectwo o jakimkolwiek przesłaniu, które może się ukazać w momencie ujawnienia się ibogi. Wtajemniczony otwiera się pod jej przewodnictwem i głośno opowiada o swoich wizjach w czasie rzeczywistym, aby N'ganga mógł interpretować i kierować przebiegiem obrzędów w czasie rzeczywistym.

Andy i rejony Amazonki, Ameryka Południowa

Skóra pokryta śliską warstwą przepoconego ciepła. Siedzisz w chatce na platformie głęboko w amazońskim lesie deszczowym, szaman śpiewa icaros, czyli ceremonialne pieśni, kiedy Pachamama, czyli Matka Ziemia, chwyta twoje jelita i mocno je ściska. I tak rozpoczyna się okres intensywnych wymiotów (i ataków biegunki), występujących podczas większości ceremonii ayahuasca, w których dochodzi do uwolnienia fizycznej i emocjonalnej żółci, aby wywołać tajemniczą mgłę transcendentalnego uzdrowienia, charakteryzującą się dzikimi halucynacjami wzrokowymi i słuchowymi, które przez następne cztery do sześciu godzin kwestionują granice miłości i strachu.

Wywar roślinny jest mętny dla oczu i nie tak przyjemny dla języka, zrobiony z rozgniecionych pnączy ayahuasca i liści chacruna (często z bieluniem dziędzierzewa i czystym tytoniem z dżungli, zwanym mapacho, dodawanym w celu pobudzenia oczyszczenia), jest gotowany przez 12 godzin i błogosławiony świętym dymem tytoniowym wydmuchiwanym przez szamana nad kociołkiem i do jego wnętrza. Połączenie dwóch słów z języka keczua (choć z hiszpańską pisownią), ayahuasca oznacza w zależności od interpretacji "winorośl dusz" lub "linę zmarłych". Jak sama nazwa wskazuje, jest to potężna istota wzywająca Pachamamę, centralną postać ludności rdzennej i metysów, którzy przez wieki zapraszali ją do swoich ciał, we wszystkich jej formach.

Północno-wschodni Meksyk, południowy Teksas

Na wypalonych słońcem pustyniach północno-wschodniego Meksyku i południowego Teksasu ludzie przekopują ziemię w poszukiwaniu małego, bezkolcowego kaktusa, o którym mówi się, że ma niewypowiedziane moce widzenia, którymi dzieli się z tymi wystarczająco odważnymi i silnymi, by go powitać. Nie bierzesz pejotlu - to on bierze ciebie.

Mescalito, jak później został spersonifikowany halucynogenny kaktus, od ponad 5 tysięcy lat ukazuje się Aztekom, meksykańskim Indianom i rdzennym Amerykanom, jako najważniejszy punkt praktyk kulturowych i religijnych. Chociaż obrzędy mogą być różne, to często mają charakter wspólnotowy, a szaman przewodzi grupie podczas śpiewania specjalnych pieśni pejotlowych, gdy wspólnie spożywają suszone kawałki kaktusa. W ciągu 10 do 12 godzin halucynacje (i ataki gwałtownych wymiotów w przypadku nowicjuszy) przenoszą człowieka zarówno w przestrzeni i w czasie, jak również przez szereg emocji, gdzie trudne lub przerażające interakcje mogą czaić się w ciemnościach. Szacunek, jaki wzbudza jest niemal przerażający, a obietnica oświecenia i szacunek dla mocy pejotlu nie są ani udramatyzowane, ani przesadzone.

Wyspy Pacyfiku

Prawdopodobnie jeden z najłagodniejszych enteogenów, kava (znany również jako kava-kava lub yaqona, "pokarm bogów") to w tym artykule jedyne legalne substancje psychoaktywne w Stanach Zjednoczonych, które można stosować poza kontekstem religijnym. Znana na Wyspach Pacyfiku ze swoich właściwości do przywracania pokoju, w tym na Hawajach, Vanuatu i Fidżi, kava jest nieodłączną częścią tradycyjnego życia polinezyjskiego, używaną do wszystkiego, od tego co święte, po życie społeczne. Działa jako pośrednik lub duchowy wysłannik między ludźmi a Vu, czyli siłą ducha. Mówi się, że bez kava Vu się nie pojawi.

Długie, poskręcane korzenie tej rośliny liściastej mogą być świeże lub wysuszone. Są one następnie tłuczone, przeżuwane czy wręcz przeciwnie proszkowane, aby przygotować mętny, mleczny napój. Kava mruczy w brzuchu, wywołując dziwne połączenie spokoju i euforii przy jednoczesnym zachowaniu bystrego umysłu. Jednakże długotrwałe spożywanie napoju pogrąża osoby pijące kava w mentalnym bezruchu, który jest rodzajem przyjemnego snu na jawie. Do odurzenia wywoływanego przez kava trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem (np. pytając go o drogę lub medytując nad pytaniem), aby świadomie dać się kierować jego ciepłem.

Oaxaca, południowy Meksyk

W latach 50-tych XX wieku wielowiekowa tradycja Mazatec w Oaxaca przeniknęła przez swoją historyczną straż wprost do ust dwóch Amerykanów, którzy w słynnym już fotoreportażu 'Life' opowiedzieli o swoich "głębokich" doświadczeniach. W ten sposób rozpoczął się powszechny, burzliwy romans z grzybami psylocybinowymi, czyli z grzybami psychodelicznymi, które Timothy Leary, w ramach projektu Harvard Psilocybin Project i poza nim, tak donośnie zachwalał za ich psychologiczne i religijne właściwości.

W swojej pierwotnej formie, zwyczaj Mazatec, wspólny dla innych prekolumbijskich ludów mezoamerykańskich, służy do celów leczniczych, lecząc choroby fizyczne, psychiczne i problemy etyczne. Grzyby, podobnie jak ayahuasca i pejotl, są hołubione za swoją zdolność wyprowadzania użytkowników poza narzucane im realia, aby mogli zerwać z konwenansami i pobudzić perspektywę, wprowadzając nowe sposoby współczucia i empatii dla siebie i dla świata. W praktyce święty rytuał Mazatec  jest wspólnotowy. Grzyby zostają skąpane w dymie z kopalowych kadzidełek, a następnie są zjadane po dwa na raz, co reprezentuje dualizm i siłę zjednoczonych płci. Uczestnicy wspólnie dzielą ciemność i ciszę chaty, a szaman, który jest wyznaczonym przez grupę głosem, staje się kanałem, przez który grzyby wyrażają to co chcą przekazać. I tak się składa, że mają dużo do powiedzenia.

 

Źródło: NationalGeographic.com: 5 of the world’s most mind-bending drug cultures