Dront dodo, obok mamuta włochatego, to jedno z wymarłych zwierząt-ikon. Ten nieduży ptak, znany z charakterystycznego dzioba i okrągłego kształtu, występował wyłącznie na Mauritiusie. Ostatni przedstawiciele gatunku zostali zabici w połowie siedemnastego wieku. Od tej pory ich szkielety można oglądać jedynie w muzeach.

Firma bioinżynieryjna Colossal Biosciences zamierza to zmienić. Jej współzałożyciel i szef, Ben Lamm ogłosił, że warta półtora miliarda dolarów spółka zebrała od inwestorów 150 mln dolarów. Środki będą przeznaczone na odtworzenie dronta dodo.

Jeśli plan się powiedzie, ptaki zostaną wypuszczone na wolność. – Bardzo jasno stwierdzamy, że miejscem, w którym chcemy dokonać reintrodukcji dodo, byłby Mauritius – oznajmił Lamm cytowany przez „Guardiana”.

Wskrzeszanie wymarłych gatunków

Przywrócenie do życia dronta dodo i innych wymarłych zwierząt to marzenie wielu naukowców i nie tylko. Projekty tego rodzaju uważane są jednak za kontrowersyjne. Ich przeciwnicy krytykują pomysły odtwarzania wymarłych gatunków w okresie, kiedy dochodzi do masowego wymierania na całej planecie. Zastrzeżenia budzą też metody, które mają być do tego użyte.

Odtwarzanie wymarłych gatunków nie polega bowiem na przywróceniu stuprocentowo takich samych wymarłych zwierząt. A jedynie ich najlepszych możliwych do uzyskania genetycznych „przybliżeń”.

Szczątki dodo zachowały się w wielu muzeach i kolekcjach na świecie. Oznacza to, że naukowcy dysponują materiałem, z którego mogą pobrać DNA. Badacze z Colossal zsekwencjonowali już cały genom dronta dodo.

Drugi ważny element to żyjący krewniak danego gatunku, którego materiałem genetycznym można manipulować. W przypadku dronta dodo takimi bliskimi kuzynami są ptaki z rodziny gołębiowatych. Np. kolorowy nikobarczyk zwyczajny (Caloenas nicobarica).

Gołąb, bliski kuzyn dodo

Jak naukowcy z Colossal zamierzają odtworzyć dodo? Najpierw w zachowanym genomie muszą znaleźć geny odpowiedzialne za cechy charakterystyczne wymarłego ptaka – takie jak np. brak zdolności latania. Następnie dokonają edycji genomu gołębia, dodając do niego kluczowe geny dodo.

Tak przygotowany materiał genetyczny zostałby wszczepiony ptasim zarodkom. Gdyby udało się doprowadzić do przyjścia na świat żywych ptaków, miałyby one fizyczne cechy dodo. Choć stanowiłyby de facto hybrydy współczesnych gołębiowatych i dodo.

Firma Colossal ogłaszała już wcześniej plany wskrzeszania mamutów włochatych i wilków workowatych podobną metodą. Na razie jednak na świat nie przyszły żadne zwierzęta.

Kontrowersyjne wskrzeszanie wymarłych gatunków

Pomysł odtwarzania wymarłych zwierząt ma wielu przeciwników. Ich zdaniem przedsięwzięcie jest wątpliwe etycznie. W przypadku mamutów ich najbliższymi żyjącymi krewnymi są słonie. By samica słonia urodziła mamuta, trzeba by przeprowadzić wiele prób modyfikacji DNA, sztucznego zapłodnienia i utrzymania ciąży.

Takie badania wymagają czasu i ogromnych środków. Czy jednak – pytają krytycy – to najlepszy sposób wydawania funduszy w okresie, gdy organizacje ochrony przyrody na całym świecie starają się ze wszystkich sił uchronić tysiące jeszcze istniejących, ale zagrożonych wyginięciem gatunków?

– Byłoby szaleństwem myśleć, że sprowadzenie na Ziemię zamiennika dodo to odpowiedź na światowy kryzys bioróżnorodności – odpowiada Beth Shapiro, paleogenetyczka z Colossal cytowana przez „Guardiana”. Ostrzega też, że nawet gdyby udało się wskrzesić dodo, nie zastąpi on wymarłego gatunku.

Jej szef, Lamm zwraca natomiast uwagę, że badania prowadzone w Colossal mogą pomóc rozwinąć techniki pozwalające rozpoznawać i zachowywać kluczowe cechy istniejących organizmów. Takie, które pozwalają im adaptować się do zmieniających się warunków życia w okresie katastrofy klimatycznej.

Źródła: Colossal, Science Alert, Guardian.