Stwierdzono, że zorze występują także na Jowiszu i Saturnie. Czyli na planetach obdarzonych, podobnie jak Ziemia, polem magnetycznym. Ma ono zasadnicze znaczenie w powstawaniu zorzy.

Jak powstaje zorza polarna?

Strumień zjonizowanych cząstek emitowanych przez Słońce, tzw. wiatr słoneczny, wpada w ziemską atmosferę. Wzbudza wówczas atomy gazów ją tworzących – tlenu, wodoru, azotu. Atomy zaczynają świecić, tańcząc w polu magnetycznym na wysokości ok. 100 km. Za zielony kolor zorzy odpowiadają atomy tlenu, a czerwony i fioletowy – azotu.

Cząstki wiatru słonecznego, ze względu na swój ładunek elektryczny, poruszają się wzdłuż linii pola magnetycznego. Podążają w kierunku jego biegunów (znajdujących się blisko biegunów geograficznych). Najczęściej więc zorza powstaje w rejonach podbiegunowych, na dalekiej północy lub południu. A także w okresach wysokiej aktywności Słońca i po silnych rozbłyskach na jego powierzchni. Wybuch słoneczny w 1859 r. był podobno tak silny, że zorza pojawiła się nawet na Hawajach.

Gdzie zobaczymy zorzę?

Na półkuli północnej zorze regularnie występują m.in.: na północy Norwegii, Szwecji, Finlandii i Grenlandii oraz na północy Kanady, Alaski i Rosji. Sezon na wypatrywanie zórz na dalekiej Północy rozpoczyna się we wrześniu i trwa do kwietnia. Tylko wtedy noce są tam wystarczająco ciemne i długie.

Dokładnie ten sam spektakl można obserwować i na południu naszej planety. Sęk jednak w tym, że teren Antarktydy jest prawie niezaludniony i trudno dostępny. Mieszkańcom półkuli północnej pod tym względem się więc poszczęściło.

Aktywność Słońca układa się w cykle o długości ok. 11 lat. Najbliższe jej maksimum przypadnie mniej więcej w 2025 r. Zatem najwyższy czas zacząć planować podróże na daleką Północ.

Jak obserwować zorzę?

A gdzie jechać i jak zorzę obserwować? Spytaliśmy Karola Wójcickiego, popularyzatora astronomii, podróżnika, dziennikarza i organizatora wypraw zorzowych. – Najlepszymi kierunkami dla mieszkańców Europy są północna Skandynawia i Islandia. Na obserwacjach trzeba będzie spędzić kilka nocnych godzin, np. od zmierzchu ok. godz. 19 do północy. Trzeba też zatroszczyć się o to, by mieć dobry widok na niebo, niezakłócony przez las czy wzgórza. Cierpliwość będzie niezbędna. Ale jeśli ją mamy, a planów nie pokrzyżują nam chmury, szansa na zorzę będzie duża – mówi Wójcicki.

Poza tym możemy śledzić nie tylko pogodę ziemską, ale i słoneczną, dostępną w wielu aplikacjach na telefon (np. Aurora Alerts czy NorwayLights). Bywa, że na podstawie ich prognoz daje się przewidzieć wystąpienie zorzy z dokładnością do kilkunastu minut. – Podróżuję na północ już 10 lat i spędzam tam co roku ok. 60 nocy na obserwacjach. Tylko dwa razy przy dobrej pogodzie zorza mnie zawiodła – opowiada Wójcicki.

Zorze w Polsce

A czy można obserwować zorzę w Polsce? Rok 2023 był pod tym względem wyjątkowy. Zorze pojawiły się w naszym kraju w kwietniu i wrześniu. Wyjątkowo widowiskowo rozbłysły ostatnio – 4 i 5 listopada 2023 roku. Wówczas można je było oglądać tam, gdzie nie występowało zachmurzenie. Najlepiej widoczne były we wschodniej części kraju i na Dolnym Śląsku. W Internecie pojawiło się mnóstwo zdjęć, które uchwyciły to niesamowite zjawisko.

Jednak autor bloga „Z głową w gwiazdach” nieco studzi nasze oczekiwania co do kolejnych tego typu wydarzeń. Oczywiście podczas silnych burz magnetycznych wywołanych dużą aktywnością Słońca są perspektywy, że zorza ponownie pojawi się na naszym niebie. Jednak będzie ona nieporównywalnie słabsza niż na dalekiej Północy. Aby zwiększyć swoje szanse na jej zobaczenie, trzeba udać się w miejsce jak najdalsze od świateł ludzkich siedzib i obserwować północny horyzont. Tu może się przydać mapa zanieczyszczenia światłem, dostępna pod adresem lightpollutionmap.info.

Jedynym w Polsce miejscem z naprawdę ciemnym niebem są Bieszczady. Jeśli weźmiemy ze sobą aparat fotograficzny i zrobimy zdjęcia z długim czasem ekspozycji – zarejestrujemy więcej światła. Być może, choć gołym okiem zorzy nie zobaczymy, uwiecznimy ją wtedy na zdjęciu. Możliwe, że kiedyś powtórzy się sytuacja z 1859 r. lub 2023 roku i nastąpi wyjątkowo silny rozbłysk na Słońcu.

Zdecydowanie lepiej więc polecieć na przykład do Norwegii. Choć podróż w okolice koła podbiegunowego może brzmieć jak wyzwanie, Karol Wójcicki uspokaja. – Tam wciąż jest cywilizacja, tylko temperatury są trochę niższe – przekonuje.