Może wydawać się, że samozapłon człowieka jest jedną z miejskich legend. Tymczasem nie brakuje raportów straży pożarnej, w których opisywane są przypadki niewyjaśnionego spopielenia ciała. Większość opisów zawiera dokładnie te same elementy: brak oznak pożaru w pomieszczeniu, doszczętnie lub w znacznym stopniu spalone ciało, zapłon nastąpił od środka. Często pojawia się też wzmianka o nogach, jako o jednych częściach ciała, które nie uległy spopieleniu.

Pierwsze doniesienia o przypadkach samozapłonu ludzi zaczęły pojawiać się w XVII wieku. I choć dziś wiadomo, że niektóre z nich nie były żadnym fenomenem, a samobójstwem lub sprawnie zaaranżowaną zbrodnią, to wiele nigdy nie doczekało się wyjaśnienia.

Czym jest samozapłon człowieka?

Określenie „samozapłon” spopularyzował Charles Dickens w powieści „Samotnia”. Termin samozapłon człowieka, czyli spontaneous human combustion (SHC), potocznie jest definiowany jako niewyjaśniony przypadek zgonu w następstwie spopielenia, w którym brakuje śladów źródła ognia, substancji zapalającej i ingerencji z zewnątrz. W takich przypadkach ogień ma pojawiać się wewnątrz ciała bez żadnej konkretnej przyczyny.

Istnieje hipoteza, że do takich przypadków ma dochodzić w wyniku przyspieszenia metabolizmu. Brzmi jak wymysł wybujałej wyobraźni? Być może, jednak w tym miejscu należy wspomnieć o wielu niewyjaśnionych przypadkach spopielenia. Niewyjaśnionych, ale czy rzeczywiście tajemniczych?

Spontaniczny samozapłon a badania naukowe

Jak wspomnieliśmy wcześniej, środowisko akademickie kwestionuje istnienie zjawiska samozapłonu. Naukowcy wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną są niewykryte źródła ognia, które ulegają spopieleniu wraz z ciałem. Rzeczywiście niektóre ofiary rzekomego SHC było nałogowymi palaczami tytoniu, co pozwala przypuszczać, że źródłem ognia mógł być żar. Niektóre ciała odnajdywano też w pobliżu kominka, pieca lub innych możliwych źródeł ognia. Naukowy sceptycyzm nie oznacza to jednak, że na przestrzeni lat nie podejmowano prób wyjaśnienia rzekomego fenomenu.

John Abrahamson z Uniwersytetu Canterbury stwierdził, że przypadki rzekomego samozapłonu mogą mieć związek z piorunami kulistymi. To rodzaj rzadkiego wyładowania atmosferycznego o średnicy od kilku do kilkudziesięciu centymetrów. Ta teza nie doczekała się jednak potwierdzenia, a samo zjawisko piorunów kulistych do dziś pozostaje słabo zbadane.

Spalanie acetonu i tłuszczu

Przez pewien czas dominował pogląd, że samozapłon ma być wynikiem znacznego nadużywania alkoholu. Nad tą tezą pochylił się Brian J. Ford. Biolog doszedł do wniosku, że takie przypadki mogą mieć związek z wysokim poziomem acetonu w organizmie, który w procesie ketozy powstaje między innymi u osób uzależnionych od alkoholu. Wskazał też na cukrzycę i dietę niskocukrową jako na możliwe przyczyny wytwarzania acetonu w organizmie.

W celach doświadczalnych Ford posłużył się mięsem wieprzowym marynowanym w acetonie. Nasycone substancją modele płonęły przez 30 minut, ale to doświadczenie nie wyjaśniło modelu powstawania zapłonu. Inna sprawa, niektóre przypadki rzekomego samozapłonu mają dotyczyć małych dzieci. Należy więc uznać, że samozapłon człowieka po alkoholu nie jest możliwy.

W 2000 roku na łamach Journal of Clinical Forensic Medicine, w którym wskazano, że ludzki tłuszcz może być możliwą pożywką dla ognia. Autorzy podkreślili, że tłuszcz potrafi spalać się w dość niskich temperaturach i przez długi czas. W 2012 roku fińscy naukowcy zaproponowali zmianę terminu „spontaniczny samozapłon” na „spalanie tłuszczowego knota”. Ich zdaniem, nawet niewielka otwarta rana może sprawić, że płomień (np. z płonącego ubrania) przedostanie się do organizmu.

Powstało kilka teorii na temat sposobu spopielania ciała, a ich wspólnym mianownikiem jest właśnie tkanka tłuszczowa. Żadna nie wyjaśnia natomiast pochodzenia źródła ognia. Tezy na temat wpływu alkoholu, procesów metabolicznych czy przyczyn genetycznych (bo pojawiła się opinia, że do wystąpienia takiego zjawiska może prowadzić mutacja w obszarze niektórych genów), nigdy nie doczekały się potwierdzenia.  

A że niektóre osoby, w przypadku śmierci których mówi się o samozapłonie znajdowały się w pod wpływem działania alkoholu? To oznacza tylko tyle, że przez stan upojenia nie mogły podjąć właściwych działań, gdy doszło do zapalenia, niekoniecznie samoistnego.

Zwolennicy tezy o istnieniu tego zjawiska podnoszą, że nadnaturalnych fenomenów nie da się wyjaśnić. Logika nakazuje jednak zakładać, że fakt, iż zgon nie doczekał się wyjaśnienia przyczyny, wcale nie oznacza, że mamy do czynienia z nieznanym fenomenem. Po prostu gdy ciało zostaje niemal całkowicie spopielone, nierzadko nie da się ustalić źródła zapłonu.