Jak głosi jedna z popularniejszych XX-wiecznych miejskich legend w trójkącie bermudzkim bez wieści giną samoloty i statki. Wierzchołki tego trójkąta wytyczają:

  • Miami,
  • Portoryko,
  • Bermudy.

Maszyny, które znajdą się na obszarze trójkąta mogą narazić się na problemy z łącznością, nieprawidłowe wskazania kompasów, a w najgorszym wypadku na katastrofę. Tymczasem jak pokazują kolejne badania, a także sama statystyka, w tzw. trójkącie bermudzkim nie dzieje się nic szczególnego. 

Skąd się wzięła legenda „trójkąta bermudzkiego”?

Nazwa trójkąt bermudzki po raz kolejny pojawiła się w mediach za sprawą samolotu Malaysia Airlines. Maszyna w marcu 2014 roku zaginęła nad Oceanem Indyjskim. Dzięki największej w dziejach akcji poszukiwawczej wiemy, że Boeing 777 wpadł do oceanu i że nikt nie przeżył katastrofy. Dlaczego tak się stało – nadal nie wiadomo. Być może wyjaśni to analiza danych z czarnych skrzynek, które spoczywają gdzieś pod wodą. Nic jednak nie wskazuje na to, byśmy mieli do czynienia ze zjawiskiem paranormalnym. 

– Poszukiwanie wraku samolotu na oceanie jest jak szukanie igły w stogu siana. My przez długi czas nie mogliśmy nawet znaleźć tego stogu – stwierdził Mark Binskin, generał obrony Królewskich Australijskich Sił Powietrznych. I dodał, że morze jest w stanie ukryć znacznie większe obiekty niż Boeing 777 – często bez śladu. 

Podobny wypadek zapoczątkował legendę trójkąta bermudzkiego. Legendę, bo choć faktycznie giną tam statki i samoloty, to nie ma w tym nic niezwykłego ze statystycznego czy naukowego punktu widzenia

Faktem jest, że ten obszar od stuleci cieszył się złą sławą wśród żeglarzy. W relacjach Krzysztofa Kolumba znalazła się wzmianka o „dziwnych, tańczących na horyzoncie światłach”. Ich pochodzenia załoga nie umiała wytłumaczyć. Od XIX wieku dokumentowane są przypadki zaginięć statków w tamtym rejonie, w czasach współczesnych doszły do tego samoloty. 

trójkąt bermudzkiObszar trójkąta bermudzkiego wyznaczają 3 wierzchołki: Miami, San Juan w Portoryko i Bermudy. fot. James Gass/EyeEm/Getty Images

Co pokazuje kompas w Trójkącie Bermudzkim?

Zwolennicy legendy o trójkącie bermudzkim powołują się na rzekome problemy z kompasem w tym obszarze Oceanu Atlantyckiego. Powstały nawet teorie twierdzące, że za problemy z nawigacją mogą odpowiadać anomalie magnetyczne. Nic takiego jednak nigdy nie udowodniono. 

Kompasy mają naturalne odchylenia magnetyczne w stosunku do biegunów magnetycznych, o czym nawigatorzy wiedzą od wieków. Północ magnetyczna (kompas) i północ geograficzna (prawdziwa) są dokładnie takie same wyłącznie dla kilku miejsc na Ziemi.

Kto zginął w trójkącie bermudzkim?

Kluczowy dla legendy trójkąta bermudzkiego był fatalny wypadek z 1945 roku. Wczesnym popołudniem 5 grudnia z bazy lotniczej marynarki wojennej w Fort Lauderdale na Florydzie wystartowała eskadra pięciu samolotów torpedowo-bombowych. Chodziło o rutynowy treningowy lot nawigacyjny. Jednak pogoda, z początku dobra, zaczęła się psuć: niebo zachmurzyło się, a piloci zaczęli meldować, że mają problemy z odnalezieniem kursu, bo ich kompasy zwariowały. Potem kontakt się urwał. Podobnie było z jednym z samolotów, które wyruszyły na poszukiwanie eskadry. Tego dnia przepadło bez śladu łącznie 26 ludzi i sześć maszyn

Legenda jednak narodziła się trochę później. W 1962 r. amerykański historyk Allen Eckert opublikował w magazynie „American Legion” artykuł „Tajemnica zaginionego patrolu”, opisujący wydarzenia z 1945 roku. Dwa lata później swoją cegiełkę dorzucił specjalizujący się w tematyce paranormalnej dziennikarz Vincent Gaddis, który po raz pierwszy użył określenia „trójkąt bermudzki” – na łamach czasopisma „Argosy” publikującego opowieści brukowe.

Dziś wiadomo, że przyczyną katastrofy był najprawdopodobniej błąd w systemie nawigacji, w którego wyniku piloci skierowali maszyny nad otwarte morze. Bombowce spadły, gdy tylko skończyło się im paliwo. Samolotów jednak nigdy nie odnaleziono, a legenda zaczęła żyć własnym życiem, przyciągając uwagę nie tylko miłośników zjawisk paranormalnych, ale i naukowców. 

Co jest na dnie trójkąta bermudzkiego?

Ciekawą hipotezę przedstawił w 2003 roku prof. Joseph Monaghan z australijskiego Monash University. Jego zdaniem za niektóre tajemnicze zaginięcia mogą być odpowiedzialne gigantyczne bąble metanu. Ten gaz często występuje w złożach tzw. hydratów, zwanych metanowym lodem i znajdujących się między innymi na dnie oceanów

Czasami ów lód rozmarza, a uwięziony w nim metan gwałtownie wydobywa się na powierzchnię wody, zamieniając ją w pianę. A wówczas statek znajdujący się nad takim bąblem w ułamku sekundy po prostu zapada się pod wodę! Co więcej, metan wymieszany z powietrzem staje się mieszanką wybuchową. Jeśli wleci w nią samolot, rozgrzane silniki mogą wywołać eksplozję... 

– Wiadomo, że w trójkącie bermudzkim znajdują się złoża hydratów metanu, a uwalniany z nich gaz może spowodować takie katastrofy – twierdził prof. Monaghan. Nie udało mu się jednak przedstawić żadnych dowodów na to, że faktycznie tak było. Po kilku latach wycofał się z tej hipotezy, stwierdzając, że ów tajemniczy obszar morski niczym się nie różni od innych. 

trójkąt bermudzki sonarDo poszukiwań zaginionych statków w trójkącie bermudzkim wykorzystywano m.in. specjalne sonary. fot. Acey Harper/Getty Images

To jednak nie do końca prawda. Trójkąt bermudzki jest obszarem o dużej aktywności huraganów. Ich wylęgarnię stanowią wody oceaniczne, których powierzchnia ma temperaturę powyżej 26o C. Przybywające z południa burze tropikalne i huragany mają dużą siłę i są wyjątkowo nieprzewidywalne. Pytanie brzmi, czy zjawiska atmosferyczne w obrębie trójkąta są faktycznie gwałtowniejsze niż w innych częściach świata? 

Odpowiedź dają analizy wykonane w jeszcze w 2013 roku przez firmę Marinexplore. Zestawiła ona dane o wysokości fal i ciśnienia atmosferycznego, prędkości wiatrów i sile prądów oceanicznych, dotyczące trzech obszarów morskich uznawanych za najniebezpieczniejsze na świecie. Oprócz trójkąta bermudzkiego analitycy wzięli pod uwagę słynną Cieśninę Drake’a z przylądkiem Horn (oddzielającą Amerykę Południową od Antarktydy) oraz zatłoczone Morze Południowochińskie

Werdykt? „Nie ma dowodów na to, że trójkąt bermudzki jest najniebezpieczniejszym akwenem na świecie” – twierdzi Helvio Gregório z Marinexplore. Cieśnina Drake’a ma najsilniejsze prądy, największą siłę wiatru i wysokość fal oraz najniższe ciśnienie atmosferyczne. To jej należałoby się więc miano najgroźniejszego szlaku morskiego na świecie, gdyby nie fakt, że jest stosunkowo mało uczęszczana. Najwięcej wypadków zdarza się na najeżonym rafami Morzu Południowochińskim, gdzie ruch statków jest wyjątkowo duży. 

Ile samolotów zaginęło w Trójkącie Bermudzkim?

Co ciekawe, już dawno temu takie właśnie badania rozprawiły się z mitem trójkąta bermudzkiego.

W 1975 r. Mary Margaret Fuller, redaktorka opisującego zjawiska paranormalne i niewytłumaczalne magazynu „Fate”, skontaktowała się z towarzystwem ubezpieczeniowym Lloyd’s of London. Uzyskała od niego statystyki wypłat odszkodowań z tytułu zdarzeń mających miejsce w granicach trójkąta bermudzkiego. Od 1955 do 1975 roku odnotowano 428 takich wypadków. To pozornie dużo, ale – ku rozczarowaniu redaktorki – okazało się, że liczba ta nie odbiega statystycznie od tego, co dzieje się na akwenach o porównywalnym ruchu

Legenda jednak trzyma się mocno. Nie zaszkodziły jej zbytnio nawet analizy, wykonane po katastrofie maszyny malezyjskich linii lotniczych. Tym razem redakcja serwisu Bloomberg.com pod lupę wzięła wszystkie niewyjaśnione przypadki zniknięcia samolotów. Od 1948 r. odnotowano łącznie 79 takich przypadków, z czego w obrębie trójkąta – 6. Dla porównania – nad podobnym pod względem powierzchni obszarem Azji Południowo- -Wschodniej zaginęło 8 maszyn, a nad Ameryką Południową i Środkową – 11. 

Czym więc jest trójkąt bermudzki? Po prostu zatłoczonym kawałkiem morza, gdzie pływa wiele statków, prywatnych jachtów, a także łodzi przemytników, piratów i tratw z nielegalnymi emigrantami uciekającymi z Kuby. Wypadki jednak zdarzają się tam równie często, jak na innych uczęszczanych akwenach, które nie doczekały się własnej legendy.