Co łączy meduzy, świetliki i diabły tasmańskie? Wszystkie te zwierzęta świecą w ciemności. Do niedawna zoolodzy uważali, że gatunki z takimi właściwościami to zdecydowana mniejszość w przyrodzie. Okazuje się jednak, że jest ich więcej. I to nawet ssaków. Dowodzą tego autorzy badań opublikowanych na łamach „Royal Society Open Science”.

Warto jednak podkreślić, że nie mówimy o zwierzętach, które po prostu emitują własne światło, kiedy dookoła robi się ciemno. Chodzi o zdolność do fluorescencji, czyli świecenia pod wpływem promieniowania ultrafioletowego. Badając okazy muzealne, naukowcy udokumentowali takie świecenie u 125 gatunków ssaków.

Które zwierzęta świecą w ciemności?

Do tej pory naukowcy odkryli tę właściwość jedynie u ograniczonej liczby gatunków. Na razie nie wiadomo, czy fluorescencja jest powiązana z ewolucją. Szerzej zakrojone badania mają pomóc lepiej zrozumieć to zjawisko.

– Najnowsze wyniki powinny być przyczynkiem do zrealizowana kilku interesujących badań behawioralnych wśród ssaków prowadzących nocny tryb życia – komentuje Michael Lee, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Flinders w Australii w rozmowie z „Newsweekiem”. Naukowiec nie brał udziału w badaniach.

Organizmy zdolne do fluorescencji zawierają substancje chemiczne, które pochłaniają światło ultrafioletowe o krótkiej długości fali – jest ono niewykrywalne dla ludzkich oczu. Następnie emitują światło widzialne o dłuższej długości fali, które pojawia się jako kolorowa poświata. Właśnie tego typu związki chemiczne wykryto w kościach, zębach, pazurach, futrze, piórach i skórze badanych okazów.

Fluorescencja w królestwie zwierząt

Co ciekawe, pierwszym ssakiem, u którego wykryto fluorescencję, był człowiek. Ludzie mają fluorescencyjne zęby. W 1911 roku badacze odnotowali tę właściwość u królików. W 2020 r. do grona świecących ssaków dołączyły dziobaki.

Tym razem badacze przyjrzeli się zachowanym okazom ssaków z kolekcji Muzeum Australii Zachodniej. Łącznie zbadali 146 okazów reprezentujących 125 gatunków ssaków z 79 różnych rodzin. W tym koale, diabły tasmańskie, kolczatki, niedźwiedzie polarne, kretowory południowe, lamparty, wombaty czy zebry górskie.

Wszystkie gatunki objęte badaniem przejawiały fluorescencję. Wyniki wykazały, że ​​zjawisko to występowało najintensywniej u ssaków żyjących na lądzie, pod ziemią lub na drzewach. Fluoryzowały także ssaki wodne i latające. Najbardziej świeciły białe lub bladożółte stworzenia – takie jak niedźwiedź polarny. Delfinek karłowaty okazał się za to jedynym gatunkiem, który nie wykazywał fluorescencji na zewnątrz ciała. Święciły wyłącznie jego zęby.

Po co zwierzętom świecenie w ciemności?

Autorzy nie są pewni, czy fluorescencja służy celom ewolucyjnym tych zwierząt. Zauważono jednak, że była szczególnie rozpowszechniona u ssaków prowadzących nocny tryb życia. To może wskazywać na pewne powiązania.

– Mięsożercy zwykle mają plamy lub paski na grzbiecie. Myślę, że mógłby to być dla nich potencjalny sposób na wzajemne rozpoznanie się w obrębie własnego gatunku – tłumaczył główny autor badań, Kenny Travouillon, w wywiadzie dla „Guardiana”.

Ta teoria nie sprawdza się jednak w przypadku wszystkich ssaków. Na przykład kretowór południowy ma fluorescencyjne futro, jednak gatunek ten jest ślepy. Wśród biologów dominuje teoria, jakoby fluorescencja wynikała ze związków chemicznych obecnych we włosach i skórze i nie miała charakteru adaptacyjnego.

Źródło: Royal Society Open Science