Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Historia Wysp Kanaryjskich
  2. Gran Canaria współcześnie
  3. Gran Canaria – informacje praktyczne

Europę przedstawiono dość precyzyjnie. Półwysep Iberyjski ma właściwy kształt, zgadzają się kontury Wysp Brytyjskich i tylko Skandynawia rozmywa się w labirynt fiordów. Brzegi Afryki zaludniają podobizny ludzi i słoni, bezkres Azji przecinają zębate góry i plamy lasów, wśród których przycupnęły namioty chanów. Daleko na wschodzie kontynent rozpada się w mozaikę wysp Indonezji i niekształtnego Cipangu, czyli Japonii. Za nią otwiera się przestwór oceanu z mityczną Wyspą Św. Brendana. Tuż za nią widać Azory, a potem wzrok zatrzymuje się z powrotem na brzegach Portugalii.

Coś tu się nie zgadza... Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że na globusie Martina Behaima – najstarszym zachowanym do naszych czasów – brakuje obu Ameryk! Niemiecki kartograf ukończył go w 1492 r. – tuż przed tym, jak Kolumb dotarł na Bahamy, Kubę i Haiti, na zawsze odmieniając europejską wizję świata.

Historia Wysp Kanaryjskich

Kopię globusa podziwiam w Domu Kolumba w Las Palmas. Wystawa opowiada o wyprawach genueńskiego żeglarza, które odesłały dzieło Behaima do gabinetu osobliwości. Przy tym wszystkim warto jednak pamiętać, że to właśnie przedstawiona przez kartografa wizja świata zainspirowała Kolumba do podróży – spodziewał się wszak, że pożeglowawszy na zachód, dotrze do Indii. Gran Canaria była ważnym punktem na mapie jego rejsów, zatrzymywał się tu podczas trzech z czterech wypraw.

Z Wysp Kanaryjskich ku Ameryce statki niosły pasaty, a archipelag odegrał kluczową rolę w kolonizacji kontynentu. To stąd do Nowego Świata przywieziono świnie, owce czy kozy, a także trzcinę cukrową i banany. Kanaryjczycy założyli na półkuli zachodniej wiele miast: meksykańskie Campeche, San Antonio w Teksasie, dominikańskie Puerto Plata czy Maracaibo w Wenezueli. Zarówno ludzie, jak i rośliny żeglowali również w przeciwnym kierunku. Ameryce wyspa zawdzięcza pomidory, ziemniaki czy kukurydzę.

Gran Canaria współcześnie

Gran Canaria do dziś jest miejscem spotkania kultur. – Jedna trzecia z prawie 900 tys. mieszkańców to obcokrajowcy. Na wyspie mówi się 130 językami – opowiada mój przewodnik Stanisław, który reprezentuje stosunkowo nieliczne grono tutejszych Polaków. Spacerujemy po zabytkowym centrum Las Palmas, zaglądamy do przysadzistej XVI-wiecznej katedry, ale dość szybko uciekamy ze starówki do Las Canteras.

Wyspy Kanaryjskie
Karnawał w Las Palmas Fot. iStock

3-kilometrowy łuk piasku ciągnie się tu wzdłuż zatoki osłoniętej przez skalistą rafę La Barra. Ocean, tropikalna przyroda, łagodny klimat i świecące przez okrągły rok słońce – to właśnie ta kombinacja przyciąga na Gran Canarię tysiące ekspatów, zwłaszcza z chłodniejszej części Europy: Niemców, Brytyjczyków, Holendrów czy Szwedów.

Ogród botaniczny

Erik Ragnar Svensson także przybył na Gran Canarię ze względu na przyrodę, choć nie słońce ani ocean mu chodziło. Szwedzkiego botanika zafascynowała tutejsza roślinność. Na początku lat 50. XX w. postanowił założyć ogród botaniczny w miejscowości Tafira Alta. Nazwał go Viera y Clavijo, na cześć XVIII-wiecznego uczonego, który badał przyrodę archipelagu. Sventenius – taką zlatynizowaną wersję nazwiska przyjął naukowiec – podjął jego dzieło i stworzył żywy katalog kanaryjskich roślin.

Na 20 hektarach oglądam najróżniejsze ekosystemy archipelagu, którymi można by obdzielić kilka kontynentów. Spaceruję w cieniu sosen kanaryjskich – dawniej porastały ponoć Gran Canarię tak gęsto, że można było przejść po ich koronach z jednej strony wyspy na drugą nie stawiając stopy na ziemi. Zadzieram głowę, by obejrzeć endemiczne palmy, z których gęstego soku guarapo wyrabia się słodki syrop.

Podziwiam smocze drzewa z Teneryfy, stąpam ostrożnie wśród kaktusów – przypominających kandelabry cardones czy kwitnących na różowo bejeques del malpaís z Lanzarote. Na koniec docieram do słynnego lasu wawrzynolistnego – reliktu trzeciorzędu, który ostał się tylko na Maderze, Azorach i Wyspach Kanaryjskich. Mijam też grób Sventeniusa. Botanik zginął w 1973 r. w wypadku samochodowym i został pochowany pośród ukochanych roślin. Kamiennego nagrobka pilnują legwany – największe z rdzennych zwierząt archipelagu – które, tak jak przyjezdni, lubią wygrzewać się na słońcu.

Objawienia i walki na wyspie

Roślinnym tropem ruszam w górę i w głąb wyspy – do miasteczka Teror, które sławę zawdzięcza sośnie. Na mierzącym ponad 40 m drzewie 8 września 1481 r. miała objawić się Matka Boska. Najświętszą Panienkę od Sosny obwołano patronką archipelagu, ale nie uchroniło to drzewa przed powaleniem przez burzę pod koniec XVII w.

W jego miejscu wzniesiono barokowy kościół, w którym przechowywana jest figura. Historycy sztuki uznają ją za arcydzieło i przypisują jej autorstwo Jorgemu Fernándezowi, twórcy głównego ołtarza katedry w Sewilli. Ja widzę tylko twarze Madonny i Dzieciątka – resztę skrywa przepięknie wyszywana czerwona szata.

Podobnych objawień pod koniec XV w. było na Wyspach Kanaryjskich więcej – Hiszpanie toczyli wówczas wojnę z Guanczami, rdzennymi mieszkańcami archipelagu, i potrzebowali duchowego potwierdzenia podboju. – Konkwista Gran Canarii była wyjątkowo krwawa. Gdy Guanczowie poddali się w 1483 r., przetrwało ich ledwie 3 tys. (z 20 tysięcy) – opowiada Stanisław. – Zostało po nich trochę śladów, choćby nazwa Teror. Wywodzi się ponoć od słowa aterura oznaczającego w języku Guanczów czerwoną ziemię – ciągnie.

Rdzawa gleba okazała się bardzo odpowiadać amerykańskim ziemniakom – w okolicach Teroru uprawia się ponad 30 odmian. Kanaryjczycy uwielbiają tutejszy niedzielny targ. – Tłum jest taki, że trudno się przecisnąć. Ludzie przyjeżdżają i po zakupy, i po to, by się pokazać – uśmiecha się przewodnik.

Góry na Gran Canaria

Nam bardziej niż na pokazaniu się zależy na widokach. Krętą szosą wspinamy się ku szczytom w sercu wyspy. Najwyższy Pico de las Nieves jest niedostępny ze względu na wojskowy radar na wierzchołku, ale mierzący 1813 m n.p.m. Roque Nublo ustępuje mu tylko o nieco ponad 100 m, a pod względem widokowym – ani trochę.

Las Palmas
Las Palmas fot. Getty Images

Kamienistą ścieżką wędrujemy wśród coraz rzadszych sosen do przypominającego maczugę monolitu. By wejść wyżej, trzeba mieć uprząż, linę i wspinaczkową wprawę – dostrzegamy kilkoro pnących się po ścianie śmiałków. Ale i spod skały, uznawanej przez Guanczów za świętą, widok jest przedni. Na wyzłoconym przez popołudniowe słońce oceanie majaczą sylwetki Teneryfy, La Gomery i El Hierra, w dole zaś zielona niecka kaldery Tejeda, gdzie w niemalże tropikalnym klimacie uprawia się cytrusy, mango czy papaje.

Wystarczy jednak, że ruszymy spod Roque Nublo na południe, a pejzaż zmienia się dramatycznie. Omszałe sosny i kasztanowce, przez które wspinaliśmy się od północy, ustępują spalonym słońcem zboczom porośniętym agawami i opuncjami. Uczepione rdzawych zboczy skupiska białych geometrycznych domów kojarzą się z Maghrebem, a potężna rozpadlina Barranco de Fataga nie przypadkiem nazywana bywa Wielkim Kanionem.

Kanaryjskie pustynie

Z rajskiego ogrodu trafiamy na pustynię. – Północ wyspy jest zdecydowanie bardziej wilgotna – potwierdza Stanisław. – Pada tam średnio nawet przez 80 dni w roku. Na południu dni słonecznych jest zaś 350!

Pustynne apogeum krajobraz osiąga nad oceanem – w Maspalomas, gdzie tuż przy plaży rozciągają się wydmy. Są one wspólnym dziełem trzęsienia ziemi – najpewniej tego z 1755 r., odpowiedzialnego za zagładę Lizbony – które naniosło piasek z dna oceanu, oraz wiatru formującego z piachu barchany. Efekt jest iście saharyjski, choć pustynny romantyzm psuje sąsiedztwo ogromnych hoteli i kompleksów apartamentów. Maspalomas to popularny kurort i choć nie jest już imprezowym eldorado (lub piekłem), jak w latach 90., lecz raczej zimowiskiem emerytów z północy Europy, to z architektonicznego punktu widzenia różnica jest niewielka.

Lepiej prezentuje się nieodległe Puerto de Mogán. Przypomina nieco śródziemnomorskie miasteczko: hotele są niższe, nad uliczkami zwieszają się bugenwille. Tu kończy się prowadząca z Las Palmas szosa – ale nie kończy się przygoda.

Rejs łodzią podwodną

W porcie schodzimy po drabince do wnętrza statku. Załoga zamyka właz, rozsiadamy się przy bulajach, po drugiej stronie otwiera się wielki błękit. Z toni wyłaniają się wraki statków i betonowe rafy, wśród nich suną ławice ryb, błyskają smukłe barakudy.

– Zanurzamy się na głębokość 24 m – wyjaśnia Daniel, kapitan jedynej na Wyspach Kanaryjskich... turystycznej łodzi podwodnej. – Cały ten podwodny pejzaż dopiero powstaje. W morskim parku celowo zatapiamy różne konstrukcje i wraki, by stworzyć schronienia dla ryb i innych zwierząt. I móc podglądać je do woli – opowiada. Okazuje się, że z Gran Canarii i dziś można wyruszyć w rejs do miejsca, którego nie ma na żadnym globusie.

Gran Canaria – informacje praktyczne

Noclegi

  • Jeśli chcecie uniknąć tłumów, wybierzcie kameralne miejsca w głębi lądu, jak Casa El Sirocco w Mogán, prowadzone przez pochodzącą z Niemiec artystkę, czy urządzoną w kanaryjskim stylu Fonda de la Tea w Tejedzie.
  • W Las Palmas stylowe noclegi oferuje Downtown House w pięknej kamienicy z lat 20. XX w. przy ulicy D. Navarro 10.

Jedzenie

  • Prowadzona przez wenezuelsko-hiszpańską parę restauracja Que Leche proponuje lokalne dania w kosmopolitycznym wydaniu.
  • La Tunera w miasteczku Telde na wschodzie wyspy korzysta wyłącznie z miejscowych składników. Skosztujecie tu m.in. almogrote, czyli pasty z sera, a np. papas arrugadas, ziemniaki w mundurkach w solnej skorupce, serwowane są z mojo (dipem) z czekolady!

Atrakcje

  • Rejsy łodzią podwodną w Puerto de Mogán oferuje firma Submarine Adventure.
  • W San Nicolás 11.09 świętuje się El Charco – setki osób rzucają się do laguny, próbując schwytać żyjące w niej ryby.
  • Najhuczniejszą imprezą na wyspie jest karnawał w Las Palmas. Kończy go Pogrzeb Sardynki.
Reklama

Źródło: archiwum NG

Reklama
Reklama
Reklama