W tym miejscu bycie rolnikiem to prestiż. Nie zawsze tak było
Tyrol Południowy nie przypomina typowych włoskich krajobrazów. Nie usłyszymy tu też na każdym kroku włoskiego języka. To tu Europejczycy szukają wytchnienia od pędu życia w mieście.

Spis treści:
Czasy, kiedy pierwszym skojarzeniem z luksusem były wczasy pod palmami, powoli przechodzą do lamusa. Dziś wakacje w tzw. ciepłych krajach nie są drogie, a tanie linie lotnicze oferują dziesiątki rejsów na słoneczne wyspy. W zatłoczonych kurortach pogoda dopisuje, ale trudno się tam wyciszyć, a dla wielu z nas to właśnie cisza jest potrzebna do prawdziwego relaksu. Cisza, wolniejszy rytm dnia i powrót do natury. Gdzie szukać takich luksusów? Na przykład w Tyrolu Południowym.
Autentyczne doświadczenia w Rotter Hahn
Ten północny region we Włoszech różni się od reszty kraju, choćby górskimi pejzażami. Jednak nie tylko Dolomity przyciągają turystów w te strony. To w Tyrolu Południowym powstało zrzeszenie agroturystyk Rotter Hahn. Dziś tworzy je ponad 1600 gospodarstw. Nocleg w jednym z nich to gwarancja nie tylko wysokiej jakości, a również doświadczenia codzienności mieszkańców. Rotter Hahn, czyli Czerwony Kogut w języku niemieckim, jest symbolem autentyczności, lokalności i rodzinnej gościnności. Na długo zapamiętam poranki w gospodarstwie Ölackererhof, gdzie na śniadanie co rano dostawałem kosz z regionalnymi smakołykami: od świeżego chleba, przez jaja prosto od kur, po przetwory owocowe.
W ofercie obiektów nie brakuje też doświadczeń. Goście mogą spróbować swoich sił w kuchni podczas warsztatów z domowego gotowania, zrobić swój pierwszy ser lub nauczyć się wyrabiać mydła ziołowe. Mnie udało się zażyć pierwszej w życiu kąpieli w sianie w Alpenbadl Oberfrauner. Ten lokalny „zabieg” naprawdę relaksuje.
Bycie rolnikiem to duma
– Wszystko zaczęło się w 1999 roku – wspomina Sonja Kareser. – Rotter Hahn powstało z inicjatywy Południowotyrolskiego Związku Rolników. Chodziło przede wszystkim o to, żeby zapewnić im drugie źródło dochodu. Wiele małych gospodarstw nie było w stanie utrzymać się wyłącznie z rolnictwa. Dzięki agroturystyce rolnicy mogli tylko zarabiać, ale też dzielić się z gośćmi swoją kulturą, tradycjami i produktami.
Pomysł się przyjął i dziś turyści, głównie z Niemiec i Austrii, ale też z Czech czy Polski, nie tylko chętnie odwiedzają gospodarstwa Rotten Hahn, ale też wracają do nich. – Mam stałego gościa z Monachium. Przyjeżdża do mnie co wakacje na 2 tygodnie. Większość tego czasu spędza w gospodarstwie, rzadko kiedy schodzi niżej do miasteczka. Mówi, że dopiero tu wypoczywa, w ciszy, angażując się w gospodarskie aktywności – mówi mi właściciel jednego ze zrzeszonych obiektów.

Symbol czerwonego koguta to dla gospodarzy zaszczyt. Aby móc się nim pochwalić, trzeba spełniać określone warunki. Przede wszystkim ma to być aktywne gospodarstwo, gdzie produkcja rolna stanowi realną część życia na farmie. Właściciele muszą też przez cały rok wytwarzać przynajmniej jeden własny produkt. Mogą to być sery, marmolady, soki lub popularny w regionie speck, czyli tradycyjna szynka. Produkty te nie tylko trafiają na stoły gości, ale też łączą się z lokalnymi hotelami i wydarzeniami jak festiwal Farm Food w Merano, który gromadzi tysiące smakoszy z regionu.
Dla właścicieli przynależność do Rotter Hahn wiąże się również z pomocą m.in. w kwestiach promocyjnych i marketingowych, ale nie tylko. W końcu turyści odwiedzają gospodarstwa, aby wypocząć i lepiej poznać lokalne tradycje. Na miejscu mogą wziąć udział w warsztatach kulinarnych lub rękodzielniczych. Wcześniej gospodarze sami szkolą się na kursach z gotowania czy prezentowania produktów. Wszystko po to, żeby goście poczuli się częścią społeczności – choćby na chwilę.
Przed podróżą
Warto wiedzieć, że gospodarstwa zrzeszone w Rotter Hahn są oceniane w wyjątkowy sposób – nie gwiazdkami, ale kwiatkami. Kwiatki symbolizują bliskość natury i wskazują na standard obiektu, jego komfort, jakość oferty oraz zaangażowanie gospodarzy. Najwyższa ocena to 5 kwiatków, ale nawet te z trzema oferują niezapomniane doświadczenia, często z bardziej „surowym” klimatem i prostszym wystrojem.

Dla gości istotne mogą być również różnice sezonowe. Wiosną doliny pachną świeżym sianem, kwitną jabłonie i można podglądać pierwsze prace w winnicach. Lato to czas zbiorów owoców, pełne stoły i ciepłe wieczory na tarasach. Jesienią królują kasztany, speck i wino – wtedy też odbywa się tradycyjne Törggelen, czyli uczta po winobraniu. A zima? Cisza, śnieg, świerkowe zapachy, czasem kulig z końmi i wieczory przy kaflowym piecu.
Źródło: National Geographic Polska
Nasz autor
Mateusz Łysiak
Dziennikarz podróżniczy, rowerzysta, górołaz. Poza szlakiem amator kuchni włoskiej, popkultury i języka hiszpańskiego.