Reklama

Ograniczenie tej listy do zaledwie kilku miejsc było naprawdę karkołomnym zadaniem. Nie oznacza to, że poza nimi w Łodzi nie znajdziemy już nic ciekawego – wręcz przeciwnie! Dzisiaj wybierzmy się na wycieczkę kulinarnym szlakiem, w trakcie którego skubniemy zarówno coś z kuchni regionu, jak i z bardziej egzotycznych części świata. Zapraszam na pokład Łodzi.

1. Caffe przy ulicy

Przed podróżą po Łodzi warto się porządnie posilić. Nie istnieje na to lepszy sposób, niż śniadanie w kultowym już Caffe przy ulicy. To znana na całą Łódź śniadaniowania, której lokale można znaleźć w każdej dzielnicy miasta.

Oprócz szerokiego wyboru śniadań, które postawią na nogi nawet po najkrótszej nocy, w każdej z placówek można znaleźć inną pozycję inspirowaną daną dzielnicą. Czy próbowałem wszystkich? Pomidor. Warto dodać, że śniadania są tam serwowane do godzin wieczornych. Każdy decyduje o tym, kiedy wstaje!

Gdzie szukać Caffe przy ulicy:

  • Bałuty – Łagiewnicka 120
  • Retkinia – Kostki Napierskiego 1
  • Chojny – Rzgowska 219
  • Teofilów – Wici 32
  • Śródmieście – Nawrot 1a
  • Widzew – Bartoka 69
Caffe przy ulicy
fot. Instagram/caffeprzyulicy fot. Instagram/caffeprzyulic

2. Nie pytaj

Dzielnicę Łódź-Górna warto odwiedzić chociażby po to, by wpaść do Nie Pytaj (Skupiona 1). Czeka tam jedna z najlepszych kaw w Łodzi (to nie wyłącznie moje zdanie, co potwierdzają liczne nagrody wiszące na ścianach lokalu), matcha czy wypiekane na miejscu obłędne słodkości, codziennie inne.

Ale to nie wszystko. Można tam zjeść także wspaniałe wytrawne chałki – w szczególności polecam zainteresować się „polską”, podawaną z kaszanką, ogórkiem kiszonym, karmelizowanym jabłkiem i majonezem truflowym. Każdy znajdzie jednak coś dla siebie.

Nie pytaj
fot. Instagram/niepytaj.lodz Instagram/niepytaj.lodz

3. Ato Ramen / Ferment

Chociaż te dwie restauracje zasługują na osobne wyróżnienia, to łączy je wspólny mianownik: właściciel. No i jakość. Oba powstały przez zamiłowanie do kuchni japońskiej i chociaż jedno to według wielu najlepsza ramenownia w Polsce, a drugie pizzeria z twistem, to łatwo odnaleźć w nich ten sam „element magiczny”. To te lokale, do których stale się wraca.

W Ato Ramen (Roosevelta 6) można zjeść fantastyczne rameny, dla których warto stać w kolejce – pytajcie w szczególności o intensywny w smaku Kobe, bo nawet jeśli sezonowo nie ma go w karcie, to zawsze znajdzie się porcja „spod lady”.

Ferment (Piotrkowska 99) kusi pizzą, której ciasto fermentuje ponad 72 godziny. Nadaje mu to specyficznej sprężystości, ale ważne są też składniki: wiele pozycji zaskakuje azjatyckimi dodatkami, które wbrew pozorom sprawdzają się świetnie. Ja uwielbiam ich capriciosę z żółtkiem i grzybami shimeji.

Ato Ramen
fot. Instagram/ato_ramen fot. Instagram/ato_ramen

4. Gorąca Kiełbasiarnia

Kiedyś mówiono, że gdyby bomba spadła na łódzkie Bałuty i zniszczyła je doszczętnie, to straty wyceniono by na 31 złotych i 50 groszy. To oczywiście żart – to piękna i urokliwa dzielnica, ale od kiedy znajdziemy w niej Gorącą Kiełbasiarnię (Głowackiego 5/5a), jej wartość jeszcze wzrosła.

To jeden z typowo łódzkich szlagierów. Można tam zjeść wyjątkowe polskie dania w klimatycznej, swojskiej odsłonie. Nie sposób opuścić Łodzi nie spróbowawszy zalewajki, a tam jest moim zdaniem najlepsza: jak u mamy. Na deser wybierzcie sztandarową kiełbasę ciętą w szyszkę, a na pewno wrócicie do Łodzi – choćby tylko do tego lokalu.

Gorąca Kiełbasiarnia
fot. goraca-kielbasiarnia.pl fot. goraca-kielbasiarnia.pl

5. Marco Bistro

Marco Bistro (Piotrkowska 282) ma wszystko to, co pozwala przenieść się myślami na półwysep Apeniński – uśmiechniętego od ucha do ucha szefa Włocha (Marco), zapach świeżych warzyw, wędlin i serów czy ogród, z którego roztacza się widok na park.

To fantastyczne miejsce zarówno na kawę z widokiem, coś słodkiego podczas spaceru wśród zieleni czy autentyczną włoską kolację: wszystkie produkty przyjeżdżają prosto z Italii i są przygotowywane przez szefa z należytym pietyzmem. Ta lasagna potrafi śnić się po nocach! Nic dziwnego, że z łódzkiego lotniska wycofywane są połączenia do Włoch – nie ma potrzeby tam latać.

Marco Bistro
fot. Instagram/marco_bistro_lodz fot. Instagram/marco_bistro_lodz

To tylko wierzchołek góry lodowej tego, co Łódź skrywa pod powierzchnią memów i nastrojowych zdjęć. Warto odwiedzić ją zarówno czysto turystycznie, jak i eksplorując kulinarne zakamarki – nie tylko na ulicy Piotrkowskiej. Fabryczne przestrzenie to także miejsca dużych imprez muzyki elektronicznej, z której znane jest miasto.

Źródło: National Geographic Polska

Nasz ekspert

Jonasz Przybył

Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.
Jonasz Przybył
Reklama
Reklama
Reklama