Ta góra wygląda jak głowa psa. Ma już nową nieoficjalną nazwę
„Góra Szczeniaka” w chińskiej prowincji Hubei od kilku tygodni kradnie serca internautów. Przypominająca głowę psa formacja skalna stała się sensacją dzięki przypadkowemu zdjęciu turysty. To, że wiele osób widzi tam czworonoga, można wyjaśnić w naukowy sposób.

Spis treści:
- „Góra Szczeniaka” z Chin hitem internetu
- Niespodziewana popularność
- Dlaczego widzimy coś, czego nie ma?
Mimo znaczącej odległości oraz długiej i dość kosztownej podróży Chiny pozostają jednym z najpopularniejszych kierunków turystycznych w Azji. Nie sposób wymienić wszystkich powodów, dla których podróżni postanawiają odwiedzić Państwo Środka. Wielu z nich przyciąga złożona i barwna historia tej części świata. Przypominają o niej m.in. Wielki Mur Chiński czy słynna terakotowa armia.
„Góra Szczeniaka” z Chin hitem internetu
W ostatnim czasie media na świecie zwróciły uwagę na inną, mniej oczywistą atrakcję turystyczną w Chinach. Jej fenomen zależy od tego, jak na nią spojrzymy i to dosłownie. Chodzi o formację skalną, która zyskała nieoficjalny przydomek „Góra Szczeniaka” (z ang. Puppy Mountain). Zawdzięcza go uderzającemu podobieństwu do głowy psa. Żeby zobaczyć ją na własne oczy, należy wybrać się do miasta Yichang w centralnej prowincji Hubei.
Góra zyskała rozgłos w styczniu 2025 roku, kiedy Guo Qingshan, projektant z Szanghaju, uchwycił ją na zdjęciu, nie zdając sobie sprawy z działającego na wyobraźnię kształtu. Dopiero przeglądając fotografie, zauważył, że teren przypomina głowę psa odpoczywającego nad wodą. Qingshan pochwalił się zdjęciem na chińskiej platformie społecznościowej Xiaohongshu. Tam, w ciągu 10 dni, „polubiło” je 120 tys. internautów.
Jak to bywa w przypadku tzw. wirali, wieść o „Górze Szczeniaka” szybko rozprzestrzeniła się w internecie. Następnie dotarła do mediów w Chinach i na całym świecie. Turyści, zwłaszcza właściciele psów, zaczęli tłumnie odwiedzać to miejsce, często zabierając ze sobą swoje czworonogi.
To nie jest jednak bezpieczne. Lokalne władze ostrzegają, że teren jest stromy i nie został jeszcze przystosowany do ruchu turystycznego. Na razie „Górę Szczeniaka” najlepiej oglądać z platformy widokowej po przeciwnej stronie rzeki. Co ciekawe, to miejsce również jest na swój sposób nietypowe. Wąwóz został nazwany Wątrobą Wołu i Płucem Konia od dwóch naturalnie zwisających tam stalaktytów.
Niespodziewana popularność
Czy „Góra Szczeniaka” rzeczywiście jest fenomenem przyrodniczym? To, jak wygląda, przykuwa uwagę, jednak pod względem geologicznym miejsce to nie jest niczym szczególnym. To przykład krasowej formacji skalnej, gdzie procesy erozyjne ukształtowały skały w sposób przypominający znane kształty.
Na świecie istnieje wiele formacji skalnych, które budzą u turystów nietypowe skojarzenia. Inny znany przykład również znajduje się w Chinach. Skała przypominająca słonia pijącego wodę z rzeki Li znajduje się w Guilin i jest znana wśród turystów jako Wzgórze Trąby Słonia. Popularnością cieszą się też Camel Rock w Australii – formacja skalna na wybrzeżu, która wygląda jak wielbłąd klęczący nad wodą – czy Lion’s Head w RPA – góra w kształcie przypominającym lwią głowę.
Dlaczego widzimy coś, czego nie ma?
Zjawisko dostrzegania znajomych kształtów, takich jak twarze czy sylwetki zwierząt, w przypadkowych obiektach jest na tyle częste, że zostało zbadane przez naukowców. Mowa o pareidolii. Nasz mózg jest szczególnie wyczulony na rozpoznawanie prostych układów przypominających twarz. Dzięki temu często widzimy je tam, gdzie ich nie ma. To zjawisko wyjaśnia, dlaczego formacje skalne takie jak „Góra Szczeniaka” czy inne, są postrzegane jako podobizny zwierząt lub ludzi.
Badania neurologów behawioralnych z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Australii wykazały, że pareidolia angażuje te same mechanizmy sensoryczne, które wykorzystujemy do rozpoznawania i interpretowania prawdziwych twarzy. Oznacza to, że nasz mózg nie tylko identyfikuje takie kształty, ale także stara się odczytać z nich informacje (np. kierunek spojrzenia czy emocje). To dodatkowo podkreśla, jak głęboko w nas zakorzeniona jest ta zdolność.
Źródło: National Geographic Polska
Nasz autor
Mateusz Łysiak
Dziennikarz podróżniczy, rowerzysta, górołaz. Poza szlakiem amator kuchni włoskiej, popkultury i języka hiszpańskiego.