Reklama

Urlop nad Bałtykiem dla jednych to relaks i sentymentalny powrót do dzieciństwa, dla innych – nieprzyjemna przygoda, której nie chcą powtarzać. Kilka razy pisaliśmy o tym, jak Czesi i Słowacy zakochali się w polskim wybrzeżu. Biorąc pod uwagę relacje polskich turystów wracających z urlopu, można śmiało wysnuć hipotezę, że Bałtyk albo się kocha, albo nienawidzi. Jednym widok pstrokatych parawanów i okrzyki handlarzy „gorącej, gotowanej kukurydzy” wcale nie przeszkadzają. Twierdzą nawet, że to cegiełka do uroku i specyfiki tego regionu. – Ja tam byłam zażenowana. Nigdy więcej – słyszymy od pani Weroniki, turystki z Wrocławia.

Gdy Bałtyk rozczarowuje – niska ocena pogody i cen

„Nie stać mnie na wakacje nad Bałtykiem, więc pojechałem do Portugalii – napisał w mediach społecznościowych pan Piotr. Podobnych głosów jest więcej. Zazwyczaj internauci zwracają uwagę na dwa aspekty: niepewną pogodę i bardzo wysokie ceny.

– Jest drogo, to fakt. I chyba jest większa szansa, że trafi się szóstkę w Lotto, niż na ładną pogodę nad polskim morzem. Pół żartem, pół serio, ale tylko przez te dwa aspekty w życiu nie wybrałabym się w ten rejon na dłużej niż tydzień. Byłam na 4 dni i wystarczy – mówi pani Weronika. Nie tylko ceny czy pogoda ją zniechęciły.

– Zdarzały się ładne widoki, zachody słońca. Ale co z tego, skoro, gdy zamknę oczy i pomyślę o Bałtyku, to przed oczami mam: parawany w niebiesko-białe pasy; kwadratowe skrzynki sprzedawców kukurydzy i peleryny przeciwdeszczowe. Ludzie to lubią, koleżanka w pracy mi mówi: „taki urok Morza Bałtyckiego”. Ja byłam zażenowana. Nigdy więcej – opowiada.

Bałtyk na plus? Krótkie wypady i cicha infrastruktura

Więcej zalet nadbałtyckiego urlopu dostrzegł pan Maks, który na co dzień mieszka w Szczecinie. – W tym sezonie byłem dwukrotnie nad Bałtykiem – pod koniec czerwca w Rewalu i w połowie sierpnia w Łukęcinie. W obu przypadkach zdecydowałem się na krótszy, trzydniowy wyjazd. Dłuższy pobyt potrafi męczyć ze względu na liczbę turystów, a także jest po prostu drogi – twierdzi.

– Oczywiście nie jest to najtańsza forma wypoczynku, ale zdecydowanie najwygodniejsza. Czasami po prostu mam ochotę wypocząć przy szumie fal na plaży. Na szczęście podczas obu moich wyjazdów dopisała pogoda, co nie było normą w te wakacje – dodaje.

Podczas pobytu w Łukęcinie zachwyciły go przede wszystkim: cisza, spokój i puste plaże. Mimo szczytu sezonu turystycznego w centrum tego niewielkiego kurortu widać było praktycznie samych rowerzystów.

– To, co mnie rozczarowało, to coraz wyższe ceny w restauracjach i smażalniach. Niestety, w niektórych miejscach za koktajl trzeba zapłacić nawet 50 zł. To równowartość obiadu w niejednej knajpie w Szczecinie. Takie ceny sprawiają, że dłuższy pobyt nad morzem po prostu się nie opłaca – mówi. – Mimo wszystko polecam wypoczynek nad Bałtykiem wszystkim turystom. Nadmorskie kurorty zmieniły się wręcz nie do poznania na przestrzeni ostatnich kilku lat – podsumowuje.

Deszcz, wysokie ceny i… tęsknota za Helem

Z kolei pani Małgorzata odwiedziła Półwysep Helski w połowie lipca. – Tydzień spędziłam w Helu i drugi tydzień w Chałupach. Jechałam ze Śląska, z Katowic. Kocham ten region, jeżdżę tam na wakacje od ośmiu lat. Z biegiem lat niestety przybywa turystów, choć akurat podczas mojego pobytu nie było wielkich tłumów. Podobno spowodowane to było niepewną pogodą i ludzie odwoływali noclegi – opowiada turystka.

Uwielbiam Hel również za wiele miejsc, w których można się schować przed tłokiem. Lasy, dzikie i puste plaże. Czasami wystarczy przejść raptem 20 minut i cieszyć się spokojem – dodaje. Panią Małgorzatę od urlopu nad Bałtykiem nie odstraszyły nawet ceny. – Wszystko ostatnio podrożało i to dało się zauważyć. Obiad można było kupić za ok. 50 zł i w górę. Kawa 14, 16 zł. Gałka lodów 7 zł, 9 zł. Gofry z dodatkami ok. 25–30 zł.

To, co jest na minus, to zdecydowanie cena noclegów w samym Helu. – W porównaniu z innymi miastami czasem jest nawet 100% drożej w porównaniu z noclegami choćby we Władysławowie. Od lat to obserwuję – zaznacza. Mimo wszystko za rok najpewniej urlop spędzi również nad Bałtykiem. – Nasze polskie morze jest najpiękniejsze, mamy cudowne plaże nad Bałtykiem. Sam Hel to moje miejsce na ziemi, na pewno wrócę – podsumowuje.

Źródło: National Geographic Traveler

Nasza ekspertka

Wiktoria Szydło

Dziennikarka i miłośniczka dalekich wypraw rowerowych, okazjonalnie poetka. Z pasją pisze o ciekawych miejscach, zapomnianych szlakach oraz niestworzonych – i tych realnych – historiach.
Reklama
Reklama
Reklama