Lukka to rodzinne miasto Pucciniego. Jest elegancka i wysmakowana
Tylko tu zobaczyłam Madonnę z torebką, średniowieczny ogród wertykalny i marmur zamiast śniegu. Lukka we Włoszech przyciąga też miłośników opery.

Spis treści:
Pierwsze, co dostrzegam, to mury. Przepotężne, wysokie na 12 m, grube na 30 m u podstawy. Renesansowy olbrzym najeżony bastionami, który samym wyglądem miał odstraszyć wrogie wojska Wielkiego Księstwa Toskanii, a nigdy nie sprawdził się w boju. Doskonale natomiast służy jako... park miejski okalający 4,5-kilometrową pętlą fortyfikacji stare miasto. Wspinam się na jego szeroką koronę obsadzoną szpalerem strzelistych dębów, platanów, lip dających cień spacerowiczom i cyklistom. W dole, zwinięta niczym kłębek wełny, tkwi historyczna Lukka z wąskimi, przejezdnymi tylko dla „szczupłych pojazdów”, uliczkami, gdzie rzadko dochodzi światło odnajdujące się na placach. Żadnych autobusów, tramwajów, co za fenomen!
Lukka, czyli elegancja
Małe espresso w kafejce na murach – fajny pomysł! – i już wygodną pochylnią schodzę ku bazylice św. Frediana. Miał on według legendy uratować miasto przed powodziami, przesuwając pobliską rzekę Serchio... grabiami. Bardzo sugestywnie oddaje to inspirowany malarstwem Michała Anioła fresk jego rówieśnika, Amica Asperiniego, w romańskich wnętrzach świątyni. Fasadę z lokalnego wapienia pietra serena wyróżnia złocąca się w słońcu mozaika z wpływami bizantyjskimi. Pokazuje ona Wniebowzięcie Chrystusa w otoczeniu aniołów.
Dwa kroki i trafiam do mekki shoppingu, na via Fillungo. Butiki z alta moda (luksusowe, szyte na miarę ubrania) i rzemiosłem nie epatują metkami topowych projektantów czy krzykliwymi wystawami. Lukka, zamożna wyspa na mapie włoskiego kryzysu, jest dyskretnie elegancka, w dobrym guście jak przystojniak, który właśnie mija mnie na rowerze w marynarce z doskonałej angielskiej wełny, zostawiając za sobą smugę wybornej wody kolońskiej.
Zahaczam o Piazza dell’Anfiteatro, plac dosłownie wyrosły z murów rzymskiego amfiteatru, którego ślady odszukuję na zewnętrznej obręczy, gdzie miejscami spod tynku wyłaniają się ceglane fragmenty dawnych 55 arkad i pilastrów. Mieszcząc 10 tys. widzów, obiekt należał do największych w imperium.
– Nazywamy ją żartobliwie Matką Boską z torebką od Gucciego – przechodząca obok z grupą przewodniczka wskazuje na niepozorny obrazek na pobliskiej ścianie ukazujący Madonnę z dzieciątkiem. Na jej przedramieniu kołysze się na długiej rączce elegancki kuferek. Okazuje się, że to szkaplerz, a jego posiadaczka jest protektorką prostytutek. Drugą kawę piję przy stoliczku jednej z licznych kawiarenek zapełniających dawną arenę otoczoną teraz elipsą słonecznych kamieniczek, które zastąpiły antyczną widownię.
Wieża i katedra
Należąca do grona najpiękniejszych w Italii Torre Guinigi, wieża obronna zbudowana z czerwonych cegieł i wapienia, kolorów Lukki zapisanych w jej biało-czerwonej fladze, jest jej atrakcją i punktem orientacyjnym ze względu na charakterystyczny pióropusz z dębów szypułkowych. Ten średniowieczny ogród wertykalny stworzyli Guinigi, bogaci handlowcy i bankierzy, dla podkreślenia prestiżu rodu. Legenda mówi, że ich wieża miała rywalizować ze słynną Krzywą Wieżą w Pizie. Ale aby zdobyć Torre Pendente, musiałam zaliczyć aż 296 stopni, kręcąc się w kółko, niemal w ciemności, do zawrotu głowy, natomiast tutaj mam ich o 60 mniej, są dobrze oświetlone, tyle że ich połowa wisi jakby w próżni.

Pokonuję strach i w nagrodę chłonę z góry panoramę Alp Apuańskich na północny zachód od miasta. Białe połacie na zboczach to nie śnieg, tylko kopalnie marmuru w okolicach Massy i Carrary, wydobywanego już przez Etrusków w VI w. p.n.e. Z tego marmuru wybitny rzeźbiarz renesansu, Jacopo della Quercia, wykonał jeden z najpiękniejszych pomników kobiecych wszech czasów – postać ubranej w zwiewną szatę otulającą zgrabną kibić Ilarii del Carretto.
Biegnę do „Białej Lilii”, jak nazwał ją Gabriele d’Annunzio, bo według lokalnej legendy wizyta u niej zapewni mi „właściwego” mężczyznę i dobry związek. Sama Ilaria, druga żona Pietra Guinigi, takiego szczęścia nie miała – zmarła przy porodzie, podobnie jak jego trzy pozostałe (fatum czy… trucizna?). Ale tylko ona doczekała się sarkofagu z własnym wizerunkiem w kaplicy katedry św. Marcina, więc może jednak mąż kochał Ilarię? Jej twarzyczka o małym nosku (uszkodzonym przez współczesnego wandala) urzeka dziewiczą urodą. Rozczula marmurowy piesek u stóp swojej pani.
Sama katedra za pnącą się ku niebu wraz z wieżą fasadą –„tarczą lotnych kolumn” – jak pisał Iwaszkiewicz w „Podróżach do Włoch”, kryje poza tym w swoim wnętrzu bezcenne płótno Ghirlandaia „Matka Boża Tronująca z Dzieciątkiem”. Ma ona wyraźnie pociążowy brzuszek, a stojący na jej kolanach (na poduszeczce) maluch pokazuje otaczającym go świętym, „kto tu rządzi”.
Miasto Pucciniego
W Lukce urodził się Giacomo Puccini. Rozparty na fotelu, z nogą założoną nonszalancko na nogę, z papierosem w dłoni został utrwalony w brązie na pomniku o rzut beretem od rodzinnego domu. Teraz to mieszkanie-muzeum na pierwszym piętrze kamienicy. Przechadzam się po sporych, jasnych dzięki dużym oknom, umeblowanych antykami pokojach. Rozległe drzewo genealogiczne pokazuje 400-letnią historię rodu. Jest narzędzie pracy – fortepian kompozytora.
Najciekawszych informacji o toskańskim artyście dostarczają jednak liczne listy i zdjęcia oraz partytury trzymane w wysuwanych szufladach pod szkłem. Te ostatnie, bardzo pokreślone pokazują, jak kompozytor pracował nad swoimi dziełami, stale coś zmieniając i korygując. Tak było w przypadku „Madame Butterfly”, którą publiczność zgromadzona na widowni mediolańskiej La Scali na premierze w 1904 r. wygwizdała. Po koniecznych skrótach i poprawkach została w tym samym jeszcze roku zaprezentowana w Brescii, gdzie przyjęto operę aplauzem.
Większość z 10 oper Puccini poświęcił kobietom, które, podobnie jak szybkie samochody, kochał namiętnie. Można by zapytać Freuda, dlaczego jego bohaterki umierały z miłości przebite sztyletem („Madame Butterfly”), na gruźlicę („Traviata”) lub w poszukiwaniu miłości mordowały („Turandot”). Wyeksponowane kostiumy bohaterek zachwycają mnie szykownością i precyzją wykonania.
Podobnie jak Puccini jestem łasuchem, zmierzam więc wprost do cukierni Taddeucci, której był stałym bywalcem. W tym wnętrzu z elegancką, wiekową drewnianą szafą witryną pełną łakoci kupował, tak jak ja teraz, Buccellato. Jacopo Taddeucci, założyciel firmy, stworzył w 1881 r. ciasto z tanich składników dla uboższej ludności. Wgryzam się w ten słodki chlebek z rodzynkami o anyżkowym posmaku, kontemplując marmurową, czterokondygnacyjną fasadę kościoła św. Michała na forum, z całymi rzędami kolumn, wokół których hasają autentyczne i mityczne zwierzęta. Poczekam do wieczora – może ujrzę na placu św. Michała Archanioła, patronującego świątyni z góry, opalizujący na zielono pierścień? Tak chce legenda, jedna z wielu tego pełnego niezwykłości miasta.
Lukka – informacje praktyczne
Dojazd
- Samolotem m.in. z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia do Mediolanu od 79 zł w jedną stronę lub Bolonii od 74 zł w jedną stronę.
- Dalej pociągiem – ceny biletów od 9,90 euro z Mediolanu i 13,25 euro z Bolonii.
Nocleg
- B&B Il Casale di Nanni, cena pokoju 2-osobowego ze śniadaniem to wydatek ok. 80 euro.
- B&B Il Seminario za 88 euro za pokój 2-osobowy za noc.
- At Home Bed and Breakfast w pobliżu placu Amfiteatru – 88 euro za pokój 2-osobowy za noc ze śniadaniem.
Jedzenie
- Minestra di fagiolo rosso di Lucca e farro – zupa z czerwonej fasoli z Lukki i płaskurki.
- Castagnaccio to ciasto z mąki kasztanowej popularne w całej Toskanii, ale w Lukce przyrządzane w specjalny sposób – z dodatkiem rozmarynu, orzeszków piniowych, rodzynek i oliwy z oliwek.
Wydarzenia
- Karnawał w Viareggio – jeden z najpopularniejszych w Europie, z paradą gigantycznych figur polityków i celebrytów z papier mâché na nadmorskim pasażu Viale Regina Margherita (luty 2026).
- Lucca Summer Festival – impreza z gwiazdami muzyki światowego formatu.
- Palio di San Paolino – doroczne zawody w strzelaniu z kuszy średniowiecznej w święto patrona miasta (12 lipca 2026).
- Puccini Festival – festiwal operowy w monumentalnym teatrze „pod chmurką” nad jeziorem Massaciuccoli w Torre del Lago (17.07–9.08.2026).
Warto wiedzieć
Lukka jest idealnym miastem do zwiedzania na rowerze. Można go wypożyczyć od 20 euro za dobę.
Źródło: archiwum NG
Nasza ekspertka
Anna Kłossowska
Dziennikarka z zawodu i zamiłowania. Zwiedza świat dalszy i bliższy, a potem opisuje swoje wrażenia na rozmaitych łamach. Współpracuje m.in. z magazynem PLL LOT Kaleidoscope, Travelerem, National Geographic. Wolny czas stara się spędzać aktywnie: rower, kajaki, a zimą narty. Lubi też nowe wyzwania z dozą adrenaliny. Dlatego wymyśliła i zorganizowała dla bardziej „usportowionych” czytelników Travelera konkurs Traveler Adventire Team, podczas którego musieli spróbować swych sił w nieznanych im dotąd dyscyplinach.


