Reklama

Spis treści:

  1. Historia i architektura Larnaki
  2. Cerkiew św. Łazarza i grób przyjaciela Chrystusa
  3. Poranny rytuał pod cerkwią św. Łazarza
  4. Lefkara – cypryjska stolica koronek
  5. Omodos, Chirokitia i Kolossi – oliwa, wina i historia
Reklama

– Dobrze, że przyleciałaś na Cypr. Tu nauczysz się odpoczywać i cieszyć drobnymi przyjemnościami – mój przyjaciel Georges, który mieszka w Larnace od urodzenia, wziął łyk lokalnego piwa Keo i uśmiechnął się zalotnie. – Jutro jest niedziela. Jeśli chcesz zobaczyć, jak my tu żyjemy, idź za róg, wprost pod cerkiew św. Łazarza, ok. 9.30, usiądź w którejś z kawiarni, masz tu ich sporo, i czekaj. Tylko bądź cierpliwa.

The Old Country Pub przy promenadzie Piale Pasha – pierwszej nadmorskiej ulicy w Larnace – w którym właśnie bawiliśmy, robił się tłoczny. Powoli zapadał zmrok i miasto zaczynało drugą zmianę, zapalały się latarnie i restauracyjne lampki, kelnerzy podkręcali muzykę, a głodni turyści zjeżdżali z okolicznych plaż na kalmary, halloumi, musakę i słodką commandarię, na którą mieszkańcy mówią, że jest „winem królów i królem win”. George podczas całego wieczoru nie pisnął już ani słowa o jutrzejszym poranku, więc nie ciągnęłam go za język. A następnego dnia spakowałam książkę – na wypadek naprawdę długiego czekania, aparat, notes, z którym się nie rozstaję, i przed 9.00 pobiegłam w stronę cerkwi św. Łazarza.

Historia i architektura Larnaki

Larnaka to najstarsze i trzecie co do wielkości miasto na wyspie, którego historia sięga już XII w. p.n.e., kiedy przybyli tu feniccy koloniści i założyli osadę. Jest idealnym pierwszym przystankiem na Cyprze – bo w tutejszej architekturze odbija się i historia miasta, i Cypru, którymi na przestrzeni wieków władali m.in. Grecy, Rzymianie, Turcy czy Brytyjczycy. Zresztą ci ostatni mają wciąż na wyspie dwie bazy wojskowe (Akrotiri i Dhekelia), po nich też został lewostronny ruch.

Zapuszczając się w labirynt uliczek, chociażby odchodzących od najsłynniejszej w mieście promenady Finikoudes, odnajdziemy więc zarówno tradycyjne cypryjskie budynki z kamienia, jak i domy w stylu kolonialnym, nowoczesne wille czy budowle z okresu osmańskiego – jak imponujący XVIII-wieczny akwedukt Kamares. Ja zaś najbardziej lubię się zapuścić do dawnej tureckiej dzielnicy Skala z pobielanymi kamienicami, w których miejscowi artyści mają swoje pracownie.

Stary akwedukt Kamares w Larnace, Cypr.
Stary akwedukt Kamares w Larnace, Cypr. Stary akwedukt Kamares w Larnace, Cypr./ruzanna/Gettyimages

Cerkiew św. Łazarza i grób przyjaciela Chrystusa

Dzisiejszego poranka maszeruję jednak – zgodnie z sugestią przyjaciela – pod wspomnianą cerkiew, czyli przykład architektury bizantyjskiej. Świątynię zbudowano w IX w., a odnowiono osiem stuleci później. Została wzniesiona w miejscu, w którym znaleziono sarkofag z napisem „Przyjaciel Chrystusa”. Nikt zatem nie miał wątpliwości, że to grób wskrzeszonego w Betanii (Judea) – cztery dni po śmierci – Łazarza.

Sarkofag zresztą do dziś jest w podziemiach kościoła, podobnie jak część relikwii, które są przechowywane w srebrnym relikwiarzu. Łazarz wkrótce po wskrzeszeniu trafił do Kition (dawna nazwa Larnaki) i wiele lat był tu biskupem. W cerkwi zobaczycie też bogato zdobioną 300-letnią ambonę i wspaniały barkowy ikonostas, na który potrafię się gapić w nieskończoność.

Poranny rytuał pod cerkwią św. Łazarza

O godz. 9 miasto jest jeszcze niemal puste, ale – jak przez ponad 300 dni w roku – już obficie oblane słońcem. Przy Piale Pasha palmy lekko tańczą w rytm szalejącego wiatru, a pierwsi urlopowicze rozkładają ręczniki na przylegającej do promenady piaszczystej plaży. Kilku miejscowych wesołków pali papieroski w kawiarni Island. Uliczki świecą pustkami, butiki z rękodziełem i dewocjonaliami, do których lubię zaglądać, są wciąż pozamykane, tylko po krużgankach przylegających do cerkwi kręcą się zaspane grube kociska.

Idę na chwilę do tutejszego fortu z XVII w., zbudowanego przez Turków i przekształconego w więzienie przez Brytyjczyków (jest tu m.in. szubienica, która jeszcze w XX w. była w użyciu). Warto się wdrapać na mury obronne, by zrobić kilka panoramicznych zdjęć budzącemu się do życia miastu, które – jeśli wierzyć mojemu obiektywowi – właśnie nieźle się zagęściło, jakby przyjechał autokar turystów. Chyba o tym mówił Georges.

Kościół św. Łazarza w Larnace, Cypr.
Kościół św. Łazarza w Larnace, Cypr. Kościół św. Łazarza w Larnace, Cypr./ShevchenkoAndrey/Gettyimages

Już po chwili okazuje się, że to żadni turyści, tylko mieszkańcy, którzy gromadnie wyszli z kościoła. – Msza zaczęła się o 6.00 i trwała ponad 3 godz. – tłumaczy mi pani Eleni. Wspólnie z mężem i dwiema sąsiadkami zasiedli właśnie w kawiarni i popijają gęstą jak smoła, parzoną w miedzianym tygielku cypryjską kawę. – To nasz rytuał, po mszy kawa, potem spacer, śmiejemy się, dziękujemy za słońce. To porządkuje nam dzień. Dzięki temu jesteśmy spokojni i możemy pojechać do tawerny na obiad. Sighia!

Sighia oznacza „spokojnie, na zdrowie” i zwrotu używa się tu tylko podczas picia małej czarnej. Sama chętnie wzniosłabym taki toast, ale nerwowo krążę między kawiarniami i bezskutecznie szukam wolnego krzesła, mieszkańcy całymi rodzinami rozsiedli się w najlepsze absolutnie wszędzie.

Lefkara – cypryjska stolica koronek

Zostawiam to spokojnie wesołe towarzystwo w Larnace, bo dookoła jest jeszcze ciekawiej. Najpierw wschód – wbijam w nawigację Lefkarę, czyli ukochaną miejscowość Leonarda da Vinci. Ponieważ drogi na Cyprze są bardzo porządne i wiją się między zielonymi pagórkami oraz wzgórzami Troodos, jazda samochodem to niezła lewostronna frajda. Lefkara ma zaledwie kilka wąskich uliczek, wyłożonych kamieniem. Z kamienia są też rozczulające domostwa z błękitnymi okiennicami, pod którymi mieszkańcy poustawiali donice z różowymi i czerwonymi oleandrami, kaktusami czy bugenwillami.

Wąchając kwiaty i robiąc im zdjęcia, wyobrażam sobie, jak po mieścince przechadzała się młodziutka wenecjanka Katarzyna Cornaro... Tradycja haftowania przetrwała do dziś, dlatego aż roi się tu od drobnych sklepików z obrusami, serwetami i chustami. – Haftujemy na lnie – mówi pani Maria. Obrus tka się kilka miesięcy. Moja babcia i mama też haftowały, a dziadek te wzory wykorzystywał do zdobienia srebrnej biżuterii.

Omodos, Chirokitia i Kolossi – oliwa, wina i historia

W drodze do Omodos zajeżdżam do wioski Chirokitia, gdzie zachowały się pozostałości neolitycznej osady z VI w. p.n.e. I także do zakładu tłoczenia oliwy Ktima Erotokritos – po miksturę na długowieczność. Omodos w górach Troodos to kilka brukowanych uliczek, butików i tawern, ale największą atrakcją jest klasztor Timiou Stavrou z relikwiarzem w kształcie krzyża.

Na koniec zahaczam jeszcze o zamek Kolossi, twierdzę z XIII w., w której urzędowali joannici. Dziś jest całkiem pusta, ale zostały XVI-wieczne freski i zabytkowe kominki. Teraz patrzę z jej dachu na okolicę i wyobrażam sobie, jak wyglądało oblężenie zamku przez Genueńczyków, Cypr to wyspa fantazji.

Reklama

Źródło: National Geographic Traveler Polska

Reklama
Reklama
Reklama