Tu jest wszystko i wszyscy. Góry są takie jak u nas – tylko większe, rzeki takie jak u nas – tylko szersze i dłuższe, na południu jeszcze można znaleźć prawdziwie ukrainny step. Kawał historii i kultury Polski, a także Rosji, najsłynniejsze miejsca judaizmu, najpiękniejsze świątynie „greckie” (czyli unickie i prawosławne), Niemcy, Czesi, Grecy, Tatarzy, Bułgarzy, Węgrzy i współcześni Asyryjczycy (pierwotni mieszkańcy Bliskiego Wschodu) oraz ich mafia w Kijowie... Legendarne skalne miasta na Krymie i scytyjskie kurhany w stepie, wokół których bez przerwy kraza poszukiwacze skarbów. Chasydzi w Berdyczowie i wspaniałe świątynie prawosławia: Ławra Peczerska w Kijowie i Ławra Poczajowska na Wołyniu. Ciepłe Morze Czarne z legendarnymi plażami na Krymie, „Odessa-Mama” i śnieżne Karpaty. Wszyscy czuja się tu u siebie i wszyscy odcisnęli jakiś ślad w ukraińskiej ziemi. Czasami żeby ten ślad na ziemi zobaczyć, trzeba się dobrze nachodzić i przypatrzeć.

Niestety przez środkową i wschodnią Ukrainę przetoczył się walec sowietyzacji, miażdżąc ludzi i zabytki. Większość tamtejszych miast wygląda jak odbita z jednej sztancy. Ale nawet okres „niekultury” zostawił ślady, jakich nie spotkamy w Polsce – na przykład gigantyczny pomnik Matki Ojczyzny, jakby zawisły nad Kijowem, czy samo centrum ukraińskiej stolicy w stylu „stalinowskiego empire’u”.

Za to na zachodniej Ukrainie nie trzeba się specjalnie wysilać: gdzie spojrzeć, tam zabytki i dzika przyroda – choćby w Karpatach, na Zakarpaciu czy nad Dniestrem. Wszędzie pełno polskich śladów, których nikt na Ukrainie nie ścierał. Pomnik Mickiewicza w centrum Lwowa ma i zawsze miał na cokole polski napis: Wieszczowi – naród. Można jeździć na Ukrainę w podróż sentymentalną – po dawnych Kresach. Nie zabraknie polskich zamków, pałaców, dworków do oglądania. Ale wtedy można przegapić inne atrakcje, choćby tak egzotyczne jak... zamek templariuszy (tak, tak, tych samych), a właściwie jego ruiny w zakarpackim Serednie (między Mukaczewem a Uzhorodem). I mnóstwo innych miejsc dziwnych, tajemniczych, zakręconych czy po prostu fajnych. A jeśli jeszcze polski turysta zna ukraiński (no, choćby kilka słów), wtedy drzwi staja przed nim otworem.