Co mówi śpiewający wieloryb? Potomek wikingów zdradza sekret Húsavíku
Húsavík – europejska stolica wielorybów – przyciąga turystów marzących o spotkaniu z morskimi olbrzymami. Przekonaj się, co warto tu zobaczyć i jak wygląda rejs po Zatoce Wstrząsów.

- Piotr Milewski
Spis treści:
- Húsavík – miasto z historią i festynem Marudagar
- Co zobaczysz w Muzeum Wielorybów?
- Gdzie zjeść i przenocować w Húsavíku?
Droga wznosi się i opada. Po jednej stronie rozlewa się zielona wyżyna, po drugiej – granatowa tafla Morza Grenlandzkiego. Łagodnymi łukami jedziemy na południe, w głąb szerokiej zatoki.
– Nazywa się Skjalfandi, czyli „Zatoka Wstrząsów” – wyjaśnia kierowca Oskar, po czym nagle wykrzykuje: – Wieloryby! – Podążam wzrokiem za jego wyciągniętą ręką w stronę zatoki. Na gładkiej tafli dostrzegam kilka ciemnych plam. Poruszają się powoli, pozostawiając za sobą jasny tor. Od czasu do czasu wyłaniają się na powierzchnię, a potem znowu znikają w morskiej toni.
Wytężam wzrok, ale nie udaje mi się ujrzeć zbyt wielu szczegółów. Dzieli nas kilka kilometrów. A jednak już sam fakt, że je dostrzegam, świadczy o tym, jak wielkie muszą być. Wstrzymuję z ekscytacji oddech. Może wkrótce uda mi się spotkać z nimi twarzą w twarz?
Húsavík – miasto z historią i festynem Marudagar
Chwilę później dojeżdżamy do Húsavíku. Jest spokojne letnie popołudnie, nie wieje islandzki wiatr, a powietrze zaskakuje ciepłem, którego zwykle tutaj się nie doświadcza. Skąpane w promieniach słońca miasteczko wygląda jak wyjęte z folderu reklamowego. U stóp wyrastającej nad portem góry Husavikurfjall (417 m) pięknie wyglądają drewniane domy o kolorowych ścianach i białych okiennicach, a w wodach zatoki niczym w zwierciadle odbija się biała fasada z czerwonym szachulcem kościoła z 1907 r.

To wyjątkowy dzień, nie tylko z powodu pogody. Mieszkańcy obchodzą Marudagar, czyli „Dni Cukierków”, jedyny w swoim rodzaju lokalny festyn. Nie sposób tego nie zauważyć: całe miasto przyozdobione jest kolorowymi proporczykami, chorągiewkami i plakatami.
Główna droga prowadzi do portu. Zatrzymujemy się przy nabrzeżu. To tutaj bije serce miasta. Na scenie grają popularne islandzkie zespoły, z wesołego miasteczka dobiega śmiech dzieci. Jest głośno, wesoło i tłoczno, zupełnie jakby zgromadziła się tutaj duża część z ponad 2 tys. mieszkańców.
– Witaj w islandzkiej stolicy wielorybów! – mówi do mnie uśmiechnięty potomek wikingów. – Nie, nie tylko w islandzkiej, ale w europejskiej! – poprawia go towarzysz zabawy.
Húsavík ma długą historię. Średniowieczna Księga o zasiedleniu (Landnámabók) przywołuje opowieść o szwedzkim wikingu Gardarze Svavarssonie, który opływając wyspę między 860 a 870 r., miał się zatrzymać w okolicy i spędzić tutaj zimę. Gardar wybudował kilka domów i pozostawił trzech załogantów.
W 1998 r. rozpoczyna się nowy rozdział w historii miasta – ruszają wyprawy w poszukiwaniu wielorybów dla turystów. Dziś przyciągają one rocznie nawet 100 tys. gości z całego świata.
Co zobaczysz w Muzeum Wielorybów?
Podróż szlakiem wielkich morskich ssaków nie byłaby kompletna bez wizyty w jeszcze jednej atrakcji Húsavíku – słynnym Muzeum Wielorybów. Mieści się ono tuż obok portu, w odrestaurowanym budynku dawnej rzeźni.
Moją uwagę zwraca kolorowa mapa na ścianie. Tym, co przykuwa mój wzrok, są stwory pływające w wodach wokół wyspy. To morskie istoty, w tym wieloryby, jak narwal opisany imieniem Nahual ze skręconym jak spirala kłem, który Islandczycy przez wieki sprzedawali jako róg jednorożca.

– Wieloryby od zawsze były blisko nas – wyjaśnia pracownica muzeum. – Polowaliśmy na nie, jedliśmy je, opisywaliśmy w sagach. Przez stulecia wyrzucony przez morze osobnik mógł uratować osadę przed głodem. To potężne i piękne ssaki.
Gdzie zjeść i przenocować w Húsavíku?
Kuchnia islandzka na dwóch filarach stoi. Pierwszym jest baranina, drugim – owoce morza. Sprawdzone restauracje:
- Salka (Garðarsbraut 6) – obowiązkowe miejsce dla miłośników dań mięsnych;
- Naustið (Asgardsvegur 1) – zupa rybna i potrawy z owoców morza. Koniecznie skosztujcie dorsza.
Dobre miejsca noclegowe to:
- Fosshotel Húsavík – doskonała lokalizacja i dobre śniadania;
- Post-Plaza Guesthouse – nowoczesne wyposażenie, blisko portu;
- Bjarnabúð – widok na port i tradycyjny domek.
Alternatywą są noclegi w namiocie, domkach kempingowych lub podróż kamperem.
Źródło: National Geographic Traveler