400 000 osób przesiedlonych i wielu zabitych po ulewnych deszczach na Filipinach. Tragedia w cieniu antyrządowych protestów
Żywioł atakuje Filipiny – od dwóch tygodni przez kraj przetaczają się tajfuny i burze. Ledwo przez archipelag przeszedł supertajfun Ragasa, a w miniony piątek uderzyła burza tropikalna Bualoi, która zmusiła do przesiedlenia 400 000 osób i zabiła przynajmniej 26. Filipińczycy domagają się, by rząd lepiej przygotował ich na śmiercionośną pogodę.

Filipińska Agencja Prasowa poinformowała w niedzielę, że w wyniku burzy tropikalnej Bualoi zginęło co najmniej 26 osób, a wiele wciąż uważa się za zaginione. W wyniku ulewnych deszczy około 400 000 osób musiało opuścić swoje domy, a wielu mieszkańców odpowiedzialnością za straty obarcza nieudolną politykę rządu.
Tajfun na Filipinach
Ostatnie tygodnie nie szczędzą tego złożonego z ponad 7000 wysp kraju. Dwa tygodnie temu w Filipiny uderzył supertajfun Ragasa, który przeszedł przez północną część archipelagu. Podczas gdy tysiące osób nadal szukają schronienia, to na miniony piątek natura przygotowała kolejne uderzenie: burzę tropikalną Bualoi.
Sztorm przemieszczał się z zachodu na północny zachód ze stałą prędkością 110 km/godz. i siał zniszczenie w centralnej części kraju. To moc, która obalała mury i łamała drzewa. Agencje rządowe donoszą, że w wyniku ulewnych deszczy, powodzi czy osuwisk ucierpiało 738 714 rodzin, czyli 2 797 706 osób.
„Jeden z najsilniejszych wiatrów, jakich kiedykolwiek doświadczyłem”
Mieszkańcy chronili się w kościołach, jednak to okazało się nie do końca bezpiecznym rozwiązaniem. W jednym z nich dach został zerwany przez huragan, a ludność szukała schronienia pod ławkami.
– To był jeden z najsilniejszych wiatrów, jakich doświadczyłem. Myślę, że jeszcze więcej osób będzie musiało się ewakuować: wiele domów zostało zniszczonych, a dachów zerwanych. Teraz blokują ulice i drogi – opowiada francuskiej agencji AFP Jerome Martinez, inżynier miejski z prowincji Masbate.
Na szczęście kościelna taktyka co do zasady okazała się skuteczna, mimo że napędziła strachu. Kilkoro dzieci doznało drobnych obrażeń wymagających założenia szwów, ale wszyscy przeżyli.
Ludzie wychodzą na zalane ulice
Mieszkańcy Filipin odpowiedzialnością za ludzkie tragedie obarczają rząd. Mimo trudnych warunków protestują na ulicach. Są wściekli z powodu skandalu związanego z fałszywymi projektami kontroli powodzi, które miały kosztować podatników miliardy dolarów.
Czują się oszukani i trudno im dziwić: mimo kontrowersyjnych inwestycji państwowych pieniędzy setki tysięcy ludzi w kraju cierpi i nie otrzymuje żadnej pomocy. Emocje są ogromne: początkowo pokojowe demonstracje przeistoczyły się w walki uliczne, w trakcie których podpalano policyjne pojazdy.
Czy na Filipinach jest bezpiecznie?
Archipelag jest przyzwyczajony do występowania tropikalnych burz. Rocznie w porze monsunowej Filipiny nawiedza około 20 sztormów i tajfunów. Naukowcy ostrzegają, że burze stają się coraz potężniejsze w związku ocieplaniem się klimatu. Wizytę na Filipinach warto więc rozważyć w chłodniejszej porze suchej, która trwa od listopada do marca.
Źródło: Phillipine News Agency, Reuters
Nasz autor
Jonasz Przybył
Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.

